Chris Philipps odszedł z Legii, bo już miał dość tej cześci Europy: Nie chciałem tu zostać

Do Legii przyjeżdżał jako gracz Ligue 1, który marzył o występach w Lidze Mistrzów. Po roku wylądował jednak w rezerwach ekipy z Warszawy. Teraz znalazł sobie klub w drugiej lidze belgijskiej. - Musiałem pójść na ustępstwo. Jeśli chciałbym zachować wysokość wypłaty, grałbym teraz gdzieś na wschodzie Europy - mówi Chris Philipps, który przyznaje, że z tamtej części kontynentu chciał uciekać.

Ostatni mecz w Ekstraklasie rozegrał przed świętami 2018 roku. Potem został przesunięty do drużyny rezerw i próbował grać w III lidze. Na początku i w tym przeszkadzała mu kontuzja. Stracił pół roku. Od ostatniej jesieni trener Piotr Kobierecki wystawiał go już regularnie. Zawodnik, który w rozmowie ze Sport.pl przyznawał, że do Legii poszedł by realizować swoje marzenia o trofeach i bić się o Ligę Mistrzów, w ostatnich 6 miesiącach rywalizował z Lechią Tomaszów czy Zniczem Biała Piska. Namiastką emocji był Puchar Polski, który rezerwy Legii zakończyły starciem z Piastem Gliwice w 1/8 finału. Tak zawodnik reprezentacji Luksemburga czekał na wygaśnięcie swego dwuletniego kontraktu z Legią. Grał w jej rezerwach, ale zarabiał jak ekstraklasowicz. Do innego klubu nie poszedł. Ponoć trudno było komuś przekonać się do zawodnika, którego dopadają problemy zdrowotne i który gra na poziomie czwartego szczebla rozgrywek w Polsce. Trudno było też wynegocjować zadowalającą pomocnika pensję. Tyle, że po zakończeniu umowy z Legią Philipps, musiał podjąć jakąś decyzję. W ten sposób wylądował w 32- tysięcznym miasteczku na granicy Belgii z Holandią i stał się zawodnikiem SK Lommel, belgijskiego drugoligowca. Od wschodniej piłki teraz odpocznie. Sam tak chciał.   

"Musiałem pójść na ustępstwo"

- Moim życzeniem było wrócić gdzieś bliżej moich stron. Precyzyjnie mówiąc, nie chciałem zostać w Europie Wschodniej - wyjaśnił w rozmowie z dziennikiem “Le Quotidien” sugerując, że tęsknił za domem. Większość ofert, które dostawałem była właśnie ze wschodu. - Nie miałem jednak ochoty na nową przygodę z piłką na wschodzie kontynentu. Zresztą wszyscy poddawali w wątpliwość moją formę - tłumaczył w rozmowie z gazetą.    

W ten sposób piłkarz, który z Ligue 1 przeszedł do mistrza Polski, musiał zrobić krok w tył. Wylądował właśnie w drugiej lidze belgijskiej. Na pocieszenie w drużynie z górnej części tabeli, co udało się dzięki współpracy z dwoma menadżerami z tamtych rejonów.    

- Nie boję się tego powiedzieć, że musiałem pójść na ustępstwo. Ważne jednak, że wiem gdzie chcę dojść. Jeśli chciałbym zachować wysokość wypłaty, grałbym teraz gdzieś na wschodzie Europy. Ja chcę jednak przywrócić moją karierę na właściwe tory. Trzeba było odłożyć na bok swoje ego i rozważyć, co będzie najlepsze w aspekcie sportowym – dodaje reprezentant Luksemburga.   

 “Nie można było przepuścić takiej okazji” 

W Lommel z zakontraktowania gracza się cieszą. Dyrektor sportowy klubu oznajmił, że “nie można było przepuścić takiej okazji”, bo doświadczony, choć 25-letni zawodnik będzie “sporą wartością dla drużyny”. Philipps przyznaje, że po pół roku w rezerwach Legii ostatnie 4 tygodnie trenował indywidualnie i będzie potrzebował jeszcze kilku tygodni, by wrócić do pełnej formy. Pierwszy mecz po zimowej przerwie jego drużyna rozegra już 11 stycznia.   

Philipps w Legii pojawił się na początku 2018 roku. W barwach ekipy ze stolicy rozegrał 17 spotkań w lidze i 3 w Pucharze Polski. Wystąpił też w przegranych kwalifikacjach do Ligi Mistrzów, kiedy Legia odpadła w starciu z Trnawą. Potem zagrał też w dwumeczu, który wykluczył ekipę z Łazienkowskiej z eliminacji Ligi Europy. Legia okazała się słabsza od Dudelange.    

- Myślę, że pobyt w Legii zacząłem dobrze, chociaż akurat tak się złożyło że grałem w meczach, w których drużyna gubiła punkty. To pozostawiało jakiś niesmak - mówił niegdyś w rozmowie ze Sport.pl. Obecnej sytuacji i ostatnich miesięcy w klubie z Warszawy piłkarz nie chciał na razie komentować. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.