Władze Wisły reagują na wysoką porażkę z Legią. Do tej pory zapadali się pod ziemię

Dotychczas Jarosław Królewski i Tomasz Jażdżyński rzadko zabierali głos po porażkach Wisły Kraków. Ale ta z Legią Warszawa była wyjątkowa: bardzo wysoka - 0:7 i piąta z rzędu w ekstraklasie. Wymagała więc wyjątkowej reakcji. Pojawiły się przeprosiny, ale i prośba o zachowanie spokoju.

Wisła Kraków przegrała z Legią Warszawa aż 0:7 w meczu 13. kolejki ekstraklasy. Wyższą porażkę musiała znieść tylko raz w historii - w 1956 roku, również po meczu z Legią. Wtedy skończyło się aż 0:12.

"Na gorąco mogę tylko wszystkich tak po ludzku przeprosić. Szczególnie tych, którzy jak ja widzieli to na żywo. To w takiej sytuacji oczywiście niewiele, ale decyzje co dalej będziemy podejmowali na zimno, gdy głowy ochłoną. Przepraszam w imieniu swoim i reszty „ekipy ratunkowej" – napisał na Twitterze Tomasz Jażdżyński, przewodniczący rady nadzorczej i jeden z trzech pożyczkodawców, którzy uratowali Wisłę.

FIFA zmienia przepisy. Agentom się nie spodobają:

Zobacz wideo

Dotychczas kibice Wisły zarzucali władzom, że choć na co dzień pozostają aktywni w mediach społecznościowych, to po kolejnych porażkach, zapadają się pod ziemię. Po wysokiej porażce głos zabrali jednak niemal wszyscy najważniejsi bohaterowie ratowania Wisły przed upadkiem. Jedną z najważniejszych decyzji, jaką będą musieli podjąć, to los trenera Macieja Stolarczyka. Wisła przegrała pięć ligowych meczów z rzędu, po trzynastu spotkaniach ma jedenaście punktów i jest tuż nad strefą spadkową. Odpadła też z Pucharu Polski po porażce z Błękitnymi Stargard.

Jarosław Królewski: "Musimy się pozbierać. Natychmiast"

Na pomeczowej konferencji prasowej, Stolarczyk stwierdził jedynie, że nie da się powiedzieć niczego sensownego po tak wysokiej porażce. – To dla nas trudny dzień, ale musimy się dźwignąć. Pozostaje mi po tym wszystkim powiedzieć naszym kibicom jedno słowo: przepraszam – dodał. Natomiast Jarosław Królewski, zamiast przepraszać, próbował dodać kibicom nadziei. „To jeden z najsmutniejszych dni w tym roku, serce wybitnie krwawi. Byliśmy jak wygrywaliśmy 4:0, widzieliśmy co stało się dziś. Ostatnio JB zapytał mnie „czy się boje”? Odpowiedziałem, że nawet gdybym chciał, nie mam prawa się bać. Musimy się pozbierać. Natychmiast” – napisał.

„JB” to oczywiście Jakub Błaszczykowski, trzecia z osób, które dofinansowały Wisłę kwotą 4 milionów złotych na spłatę najpilniejszych zobowiązań. Dzięki temu klub przetrwał i odzyskał licencję na grę w ekstraklasie.

Piłkarze Wisły mają sporo czasu na przygotowanie do kolejnego meczu. W następnej kolejce zagrają dopiero w poniedziałek z Rakowem Częstochowa.   

Więcej o: