- No, ale co ja mam zrobić? Krzyknąć, kto wygrał mecz? - pytał kolegów z drużyny Paweł Wszołek, który po sobotnim meczu z Lechem Poznań został wywołany przed "Żyletę'. Zanim jednak Wszołek zdążył coś zrobić, kibice zaintonowali obraźliwą przyśpiewkę o Polonii Warszawa. Reakcja piłkarza? Szeroki uśmiech. Urodzony w Tczewie piłkarz, który w 2010 r. debiutował w ekstraklasie właśnie w barwach Polonii, nie dołączył do wspólnych śpiewów, tylko przeczekał obraźliwą przyśpiewkę i dopiero po chwili - już w towarzystwie reszty zespołu, która mocno go wyściskała - dalej świętował zwycięstwo z Lechem. Całą scenkę zobaczyć można było w telewizji.
- Wiedziałem, że nie uniknę pytań o grę w Polonii, ale ja nie mam z tym problemu. Zawód piłkarza, w ogóle sportowca, jest taki, że nigdy nie wiemy, gdzie rzuci nas los. Nie znamy scenariusza, jaki dla nas napisze. Teraz jestem w Legii, jestem skupiony na przyszłości, przy Łazienkowskiej oddam całego siebie. Nie będę jednak ukrywał, że Polonii niczego nie zawdzięczam. To dzięki niej wyjechałem do Włoch. Za to zawsze byłem i będę jej wdzięczny - mówił niedawno Wszołek, który w połowie września podpisał z Legią dwuletni kontrakt.
Wszołek do Polonii trafił przed sezonem 2009/2010. Początkowo występował w zespole Młodej Ekstraklasy, po roku przebił się jednak do pierwszego zespołu. W 2013 roku opuszczał Polonię i przechodził do włoskiej Sampdorii. Później grał w Hellasie, do którego początkowo był wypożyczony, a później został wykupiony. Przed transferem do Legii występował w Queens Park Rangers, dla którego w poprzednim sezonie rozegrał 44 mecze: strzelił sześć goli i zanotował cztery asysty.
Sobotni mecz z Lechem był dla Wszołka debiutem w pierwszym składzie Legii. Zespół Aleksandara Vukovicia wygrał spotkanie 2:1, dzięki czemu awansował na szóste miejsce w tabeli. Do liderującej Pogoni Szczecin traci cztery punkty. Spokój zyskał też sam Vuković, który według niektórych źródeł zwycięstwem z Lechem zachował swoją posadę.