- Lechia Gdańsk informuje, że na posiedzeniu rady nadzorczej, które odbyło się w 4 października 2019 r. podjęto uchwałę w przedmiocie odwołania pana Janusza Biesiady ze składu zarządu spółki, w tym z pełnionej funkcji Prezesa Zarządu. Uchwała Rady Nadzorczej Spółki wchodzi w życie z dniem 04.10.2019 r. Pełniącym obowiązki prezesa zarządu został Adam Mandziara. Z uwagi na pojawiające się informacje o przyczynach rozwiązania umowy o pracę z panem Januszem Biesiadą, rada nadzorcza oświadcza, że nie będzie komentować tego typu doniesień medialnych, uznając je za wyłączną i wewnętrzną sprawę spółki - czytamy na stronie Lechii Gdańsk.
Stokowiec: Kluby budujemy na oczekiwaniach kibiców [Wilkowicz Sam na Sam]
Biesiada pracował w Lechii od 2014 roku. Początkowo zajmował się marketingiem, a w marcu ubiegłego roku został mianowany wiceprezesem klubu. Dopiero w lipcu 2019 roku został prezesem klubu, gdy zastąpił Madziarę. Na początku września Lechia jednak zawiesiła Biesiadę, a jego obowiązki przejął Mandziara.
Biesiada nie kryje zdziwienia zaistniałą sytuacją.
- Coś mi się w tej chronologii nie zgadza, bo z konkretnych dat wynika, że zostałem zwolniony z Lechii dwa razy. Od 7 sierpnia przebywam na zwolnieniu lekarskim, natomiast w miniony piątek [27 września] dostarczono mi decyzję o zwolnienia z pracy. I to w trybie dyscyplinarnym. Z kolei teraz okazało się, że z funkcji prezesa zarządu klubu odwołała mnie rada nadzorcza. Od razu muszę dodać, że o swoim zawieszeniu we wrześniu dowiedziałem się z mediów, a teraz z tego samego źródła powziąłem informację o odwołaniu mnie przez radę nadzorczą. Reasumując, w piątek ten organ odwołał zwolnionego w zeszłym tygodniu pracownika - mówi Biesiada cytowany przez PAP.
Po dziesięciu kolejkach PKO Ekstraklasy Lechia Gdańsk ma 19 punktów i zajmuje trzecie miejsce w lidze.