Czy Lech Poznań to kandydat na mistrza Polski?
Ale w niedzielę tego zwycięstwa nic nie zapowiadało. A przynajmniej nie przez pierwsze pół godziny, kiedy przeważał Lech, a Cracovia czekała na piłkę na własnej połowie. W 28. minucie wykonała jednak rzut rożny. To znaczy: wykonał Sergiu Hanca - dośrodkował na głowę Cornela Rapy, który mocnym strzałem pokonał Mickeya van der Harta. Dwie minuty później mogło, a nawet powinno być 2:0. Gdyby nie Karlo Muhar, który zablokował strzał Pelle van Amersfoorta. Po przerwie Holendra już nikt nie zatrzymał. W 68. minucie dostał podanie na wolne pole i w sytuacji sam na sam z bramkarzem ustalił wynik meczu na 2:0.
Ale Lech też miał swoje okazje. W pierwszej połowie przede wszystkim Christian Gytkjaer, w drugiej najlepszą zmarnował Kamil Jóźwiak, który w 66. minucie - czyli chwilę przed drugim straconym golem - trafił w słupek. Później w poprzeczkę z rzutu wolnego uderzył jeszcze Joao Amaral. Dopiero wejście Pawła Tomczyka (w 86. minucie zmienił Darko Jevticia) dało Lechowi nadzieję. 21-letni napastnik dwie minuty po wejśćiu zdobył kontaktową bramkę. Ale ten kontakt wcale nie musiał trwać długo, bo po chwili Lubomir Satka dwukrotnie wybijał piłkę z linii bramkowej po strzałach van Amersfoorta.
Cracovia, która na zwycięstwo w Poznaniu czekała od 13 lat, w niedzielę wygrała z Lechem 2:1. Teraz ekstraklasę czeka przerwa na mecze reprezentacji. Po niej Lech zagra na wyjeździe z Lechią Gdańsk (14 września), Cracovia podejmie Piasta Gliwice (16 września).