Czy Lech Poznań to kandydat na mistrza Polski?
- Musimy być mocno skoncentrowani na grze w defensywie, bo Raków potrafi wyjść od bramkarza długimi podaniami. A z przodu ma dwóch silnych napastników, którzy potrafią z takich piłek stworzyć groźną sytuację - przestrzegał Dariusz Żuraw. I Lech był skoncentrowany. I skuteczny. Potrzebował przed przerwą ledwie dwóch minut, by w Bełchatowie (Raków tam rozgrywa swoje mecze domowe - red.) wyjść na dwubramkowe prowadzenie. Najpierw w 30. minucie przypadkowego gola po dośrodkowaniu Darko Jevticia z rzutu rożnego strzelił Karol Muhar. A po chwili, w 32. minucie, zabójczą kontrę gości wykończył Christian Gytkjaer.
Zaraz po przerwie Raków zdobył bramkę kontaktową. Z rzutu karnego, który sędzia podyktował po faulu Lubomira Satki na Miłoszu Szczepańskim. W 73. minucie Mariusz Złotek po raz drugi wskazał na 11. metr. Tym razem po zagraniu piłki ręką przez Gytkjaera. Do rzutu karnego znowu podszedł Petr Schwarz i po raz kolejny pokonał Mickey'a van der Harta. Remis utrzymał się do 84. minucie. To właśnie wtedy zwycięską bramkę dla Lecha zdobył Gytkjaer, pokonując Michała Gliwę strzałem głową.
Kolejorz dzięki temu zwycięstwu awansował na czwarte miejsce w tabeli, Raków jest 11. W następnej kolejce Lech podejmie Cracovię (1 września, godz. 17.30), Raków pojedzie do Warszawy, gdzie zagra z Legią (1 września, godz. 20).