Legia w ostatniej minucie meczu ratuje się przed kolejną wpadką!

Legia Warszawa wygrała 2:1 z Koroną Kielce w meczu 2. kolejki PKO BP Ekstraklasy. Wicemistrzowie Polski byli blisko kolejnej wpadki, ale uratował ich gol Waleriana Gwilii, strzelony w ostatniej akcji meczu.
Zobacz wideo

Była 94. minuta spotkania Legii Warszawa z Koroną Kielce. W ostatniej akcji meczu, przy wyniku 1:1, Paweł Stolarski mocno wrzucił piłkę z autu. W polu karnym pierwszy był przy niej Jose Kante, który głową przedłużył podanie kolegi. Dzięki temu futbolówka spadła ostatecznie pod nogi wprowadzonego z ławki rezerwowych Waleriana Gwilii, który mocnym strzałem pokonał bramkarza gospodarzy i zapewnił swojej drużynie pierwsze zwycięstwo w tym sezonie ligowym. Warszawiacy w ostatniej chwili uniknęli kolejnej wpadki.

Aleksandar Vuković przeprowadził zmiany

- Kiedy zrozumiemy pewne zależności fizjologiczne zrozumiemy, że jest konieczność zmian. Grając co trzy dni łapie się nie tylko rytm meczowy, ale również duże zmęczenie i to w momencie, kiedy organizm nie jest jeszcze do tego przystosowany. Rytm meczowy łapiemy, ale nie można uczynić tego w czterech meczach. Do tego trzeba co najmniej kilkunastu. Rotacja jest dawaniem szansy poszczególnym piłkarzom - mówił Aleksandar Vuković przed niedzielnym meczem. Trener wicemistrzów Polski zapowiedział w ten sposób zmiany w składzie warszawiaków, którzy w czwartek rozegrali spotkanie II rundy kwalifikacji Ligi Europy.

Vuković zmiany zapowiedział i te zmiany zrobił. Po raz pierwszy w tym sezonie postawił na duet środkowych obrońców stworzony z Inakiego Astiza i Igora Lewczuka. Na lewą stronę obrony wrócił Artur Jędrzejczyk, a w podstawowej jedenastce znalazł się także Paweł Stolarski. W ataku również pojawiły się nowe twarze - Jarosław Niezgoda zastąpił Sandro Kulenovicia, a za jego plecami wystąpił Andre Martins, a nie - jak wcześniej - Carlitos.

Arvydas Novikovas z debiutanckim golem

Zmiany przyniosły efekty, choć do kolejnej wpadki wiele nie brakowało. Legia zaczęła mecz ofensywnie, największe zagrożenie stwarzając atakami przeprowadzanymi bocznymi sektorami boiska, gdzie dobrze prezentowali się Luquinhas i Novikovas. Ich akcje długo nie przynosiły jednak rezultatu. Aż do 25. minuty, czyli do momentu, w którym pomóc im zdecydował się Stolarski. Obrońca popędził lewym skrzydłem, przedryblował dwóch rywali i dograł mocno w pole karne. Tam najlepiej odnalazł się wspomniany Novikovas, który w barwach wicemistrzów Polski strzelił pierwszego gola w piątym meczu.

Radość i prowadzenie gości długo jednak nie trwały, bo gospodarze do wyrównania doprowadzili jeszcze przed przerwą. Dokładnie w pierwszej minucie doliczonego czasu, kiedy Michal Papadopulos uciekł Astizowi i sprytnym strzałem zamienił podanie Mateja Pućko na gola.

Drugą część spotkania aktywniej zaczęła Korona, ale sił i pomysłów na ofensywne akcje starczyło jej na kwadrans. Po zejściu Michala Papadopulosa w 61. minucie przestała bowiem zagrażać bramce Radosława Majeckiego, mając problemy z przedarciem się przez obronę rywala. Takie same problemy miała zresztą Legia, ale jej piłkarze zagrożenie stwarzali po stałych fragmentach gry. Najpierw z rzutu wolnego przymierzył wprowadzony z ławki Walerian Gwilia, a później równie dobrze ze stojącej piłki uderzał Andre Martins. Z obydwoma uderzeniami poradził sobie jednak Paweł Sokół.

Goście drugiego gola strzelili dopiero po rzucie z autu. Stolarski mocno podał w pole karne, podanie przedłużył Kante, a bramkę zdobył wspomniany wcześniej Gwilia. Legia dzięki trafieniu gruzińskiego pomocnika odniosła pierwsze zwycięstwo w sezonie ligowym.

W kolejnym spotkaniu PKO BP Ekstraklasy wicemistrzowie Polski zagrają na własnym boisku ze Śląskiem Wrocław, natomiast Korona zmierzy się z Arką.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.