Wulgarne okrzyki kibiców Legii Warszawa do Dariusza Mioduskiego. "Hej Mioduski, co zrobiłeś" [SPOSTRZEŻENIA]

- Hej Mioduski, co zrobiłeś? Naszą Legię spie*******ś - krzyknęli kibice Legii po tym, jak Pogoń Szczecin strzeliła drugiego gola i objęła prowadzenie w niedzielnym spotkaniu 1. kolejki ekstraklasy. Wicemistrzowie Polski ulegli "Portowcom" na własnym boisku, przedłużając fatalną serię ligowych meczów inauguracyjnych bez zwycięstwa. W niedzielnym spotkaniu kolejny raz bardzo słabo zaprezentowała się obrona warszawiaków, choć pozytywnych aspektów w grze drużyny Aleksandara Vukovicia także można znaleźć kilka. Spostrzeżeniami ze starcia Legii z Pogonią dzieli się Bartosz Rzemiński ze Sport.pl.
Zobacz wideo

Jagiellonia Białystok, Górnik Zabrze, Zagłębie Lubin - z tymi drużynami Legia Warszawa nie potrafiła wygrać w ostatnich trzech latach meczów rozpoczynających sezon ekstraklasy. W niedzielę do tego grona dołączyła także Pogoń Szczecin, z którą wicemistrzowie Polski przegrali na własnym boisku 1:2 po golach Adama Buksy i Zvonimira Kozulja. W 58. minucie wyszli co prawda na prowadzenie po bramce Sandro Kulenovicia, ale kilkadziesiąt sekund później nie upilnowali wbiegającego w pole karne wspomnianego Buksy, który uciekł Mateuszowi Wietesce i mocnym strzałem pokonał Radosława Majeckiego. Zła passa w pierwszych kolejkach ligowych trwa w Legii od kilku lat. Dokładnie od niedzieli 19 lipca 2015 roku. Właśnie wtedy warszawiacy wygrali ostatni mecz inauguracyjny, w którym pokonali 4:1 Śląsk Wrocław. Pechową serię przerwali natomiast "Portowcy", którzy wygrali na stadionie Legii po raz pierwszy od 36 lat.

"Hej Mioduski, co zrobiłeś? Naszą Legię spie*******ś"

Zaledwie 81 minut nowego sezonu trzeba było czekać, by kibice Legii stracili cierpliwość do swoich ulubieńców. Kilkadziesiąt sekund po drugiej bramce Pogoni, z "Żylety" (trybuna najbardziej zagorzałych fanów wicemistrzów Polski) popłynęło "Legia grać, k***a mać!". Chwilę później fani warszawiaków zaintonowali "przyśpiewkę" w kierunku właściciela stołecznego klubu, Dariusza Mioduskiego, krzycząc: "Hej Mioduski, co zrobiłeś? Naszą Legię spie*******ś". Kibice legionistów w ciągu zaledwie czterech dni dwukrotnie wyrazili swoje niezadowolenie z działań prezesa klubu. W czwartek, podczas meczu kwalifikacji Ligi Europy, zaprezentowali bowiem transparent z podobizną Mioduskiego i pytaniem: "Czy leci z nami pilot?".

Aleksandar Vuković zaskoczył składem. Luquinhas dał nadzieję?

Legii nie udało się wygrać, choć w niedzielę miało być lepiej, niż w ostatnich latach. Aleksandar Vuković wyciągnął wnioski z meczów I rundy kwalifikacji Ligi Europy z College Europa FC (0:0 i 3:0) i dokonał kilku zmian w pierwszym składzie. Przede wszystkim posadził na ławce Arvydasa Novikovasa, który szczególnie w rewanżowym meczu z rywalem z Gibraltaru wypadł bardzo słabo. Miejsce Litwina na skrzydle zajął natomiast inny nowy nabytek - Luquinhas. 22-letni Brazylijczyk w niedzielę zadebiutował w barwach wicemistrzów Polski, wybiegając na boisko od pierwszej minuty. Wybiegając, to słowo klucz, bo były piłkarz Desportivo Aves był bardzo aktywny od początku spotkania. Już w 9. minucie mógł wpisać się na listę strzelców, gdy dostał dobre prostopadłe podanie od Marko Vesovicia (on także grał na skrzydle, gdzie zastąpił kontuzjowanego Dominika Nagy'a). Po dograniu Czarnogórca popędził w kierunku bramki rywala, ale do piłki dobiegł zbyt późno, by oddać precyzyjny strzał, przez co piłkę kopnął prosto w Dantego Stipicę.

Później skrzydłowy również dużo biegał i był widoczny na boisku. Kolejny raz znać dał o sobie m.in. w 26. minucie, kiedy wyprzedził Davida Steca i dynamicznie wbiegł w pole karne. Tam niepotrzebnie szukał jednak kontaktu z rywalem i rzutu karnego, przez co sędzia Jarosław Przybył ukarał go żółtą kartką. Zawodnik, który piłkarsko wychowywał się niegdyś w Benfice, nie zachwycił może na tyle, ile się od niego oczekuje, ale z pewnością dał nadzieję na to, że okaże się dobrym transferem. Nadzieję, choć mniejszą, dał także Novikovas, który z Pogonią zagrał nieco lepiej niż w LE. W niedzielę były piłkarz Jagiellonii Białystok był dużo bardziej aktywny, nie zwlekał tak długo z decyzjami i lepiej rozumiał się z partnerami. Po jego dośrodkowaniu Kulenović był bliski strzelenia drugiego gola, ale jego uderzenie zdołał obronić Stipica.

Legia szuka "nowego Szymańskiego"

W meczu 1. kolejki ekstraklasy solidnie zaprezentował się także Mateusz Praszelik. 18-letni wychowanek Legii zagrał w jej pierwszym zespole dopiero po raz drugi, debiutując w jej pierwszym składzie. W warszawskim zespole, który zgodnie z nowymi przepisami musi wystawiać przynajmniej jednego młodzieżowca, młody pomocnik może przejąć rolę Sebastiana Szymańskiego, który w ubiegłym sezonie często grał za plecami wysuniętego napastnika lub na skrzydle. W letnim oknie transferowym został natomiast sprzedany za 5,5 mln euro do Dynama Moskwa.

Obrona najsłabszym punktem

O ile niektórzy zawodnicy ofensywni zaprezentowali się przyzwoicie lub chociaż dopuszczalnie, to w niedzielę z pewnością nie zrobiła tego obrona Legii. Najsłabiej wypadli w niej William Remy oraz Artur Jędrzejczyk. Francuz od początku sezonu wygląda bardzo przeciętnie, jest "elektryczny" - niepewny w swoich wyborach i interwencjach, niepotrafiący podjąć odpowiedniej decyzji na czas. W czwartkowym meczu z College Europa FC mylił się kilka razy, ale wówczas rywale nie potrafili tego wykorzystać. W starciu z Pogonią także popełniał poważne błędy. Jeszcze w pierwszej połowie reprymendy po jednej z akcji udzielał mu Mateusz Wieteska, a podczas krótkiej przerwy na uzupełnienie płynów, z obrońcą rozmawiał Gwilia. Wspomniana dwójka instrukcji nie udzielała natomiast Jędrzejczykowi, choć wydaje się, że jemu kilka także by się przydało. Doświadczony obrońca kolejny raz pokazał, że nie radzi sobie z grą na lewej stronie boiska, co najlepiej udowadniają dwa gole zdobyte po dogrania z jego sektora. W 61. minucie nie zatrzymał on bowiem dogrania Zvonimira Kozulja, po którym gola strzelił Buksa, a 22 minuty później pozwolił już samemu Kozuljowi na strzał, z którym nie poradził sobie Radosław Majecki.

Pożegnanie byłych piłkarzy bez Kucharczyka i Radovicia

Jednym z nielicznych, nieco milszych dla Legii akcentów niedzielnego spotkania było zorganizowanie pożegnania dla jej byłych piłkarzy - Arkadiusza Malarza i Kaspra Hamalainena.  - Dziękujemy ci za wszystko, zawsze będziesz legionistą - tak 39-letni bramkarz został pożegnany przez kibiców zgromadzonych na stadionie przy Łazienkowskiej. - Kończy się piękna historia, dziękuję wam bardzo za wszystko. Z dumą zakładałem koszulkę z "L" na piersi. Dziękuję za to, że byliście ze mną w tych dobrych, ale i gorszych chwilach - powiedział 39-latek z łamiącym się głosem i ze łzami w oczach, kiedy przejął mikrofon. - Powiem krótko: legionistą się jest, a nie bywa - dodał i zdradził, że nie myśli jeszcze o zakończeniu kariery piłkarskiej.

Na oficjalne pożegnanie z Legią zaproszenia otrzymali także Michał Kucharczyk i Miroslav Radović, ale oni na stadionie w Warszawie się nie pojawili. Pierwszy dopina szczegóły kontraktu z Urałem Jekaterynburg, natomiast drugi na stadionie wicemistrzów Polski nie pojawił się z innych przyczyn.

Malarz, Hamalainen, Radović i Kucharczyk to zawodnicy, którzy w ostatnich latach byli ważnymi postaciami w stołecznej drużynie. Pierwszy rozegrał w jej barwach 138 spotkań, drugi 114, a trzeci aż 371. Kucharczyk koszulkę Legii zakładał natomiast 349 razy. Poza nim, na razie nie wiadomo, gdzie pozostali piłkarze będą występować w przyszłym sezonie.

Więcej o: