Gwilia następcą Szymańskiego i Hamalainena. Wielka krytyka nowego piłkarza Legii

Jak w kilka godzin z ulubieńca zmienić się we wroga kibiców Górnika Zabrze? Podpisać kontrakt z Legią Warszawa. Nie jest już wychwalany, a wyszydzany. Zamiast tysięcy polubień, w mediach społecznościowych zbiera setki wyzwisk, co zmusiło go do zablokowania możliwości komentowania zdjęcia, którym pożegnał się z byłym klubem. Walerian Gwilia złamał daną Górnikowi obietnicę, by przejść do wicemistrzów Polski. Ci znaleźli w nim następcę Sebastiana Szymańskiego i Kaspra Hamalainena.

- Nie potrzebowałem wiele czasu, aby podjąć decyzję o przyjściu do Legii. Jestem bardzo szczęśliwy, że trafiłem do Warszawy. Nie mogę się doczekać, kiedy zagram na tym stadionie, jestem bardzo podekscytowany. Wiem, że Legia musi być zawsze mistrzem i cały zespół musi zrobić wszystko, aby tytuł i puchar do niej wróciły – powiedział oficjalnej stronie internetowej wicemistrzów Polski Walerian Gwilia, który w środę podpisał z nimi kontrakt. Gruzin ma być zawodnikiem, który zapełni lukę po odejściu Sebastiana Szymańskiego i Kaspra Hamalainena. Zwiększy także rywalizację o miejsce na pozycji defensywnego pomocnika.

Zobacz wideo

„Gotowy na wyzwania”

- Jestem przekonany, że Gwilia będzie dużym wzmocnieniem i da nam wiele jakości w ofensywie. Posiada cechy charakteru oraz umiejętności piłkarskie, które wzbogacą nasz zespół. To zawodnik, który bardzo szybko przystosował się do gry w Ekstraklasie i jest gotowy na wyzwania, jakie wiążą się z grą w takim klubie jak Legia – mówi dyrektor sportowy warszawiaków, Radosław Kucharski.

Gwilia rzeczywiście ma za sobą udaną rundę w Polsce – w barwach Górnika Zabrze przez ostatnie pół roku rozegrał 18 spotkań, w których strzelił jednego gola i zaliczył cztery asysty. Jednak nie tylko liczby mówią o jakości 25-latka, bo jego jakość widoczna na boisku, znacznie przerasta tę widoczną w statystykach. 22-krotny reprezentant Gruzji w drużynie Marcina Brosza zachwycał przede wszystkim znakomitym przeglądem pola i czytaniem gry oraz umiejętnością rozegrania na dłuższym i krótszym dystansie. Słowem: zazwyczaj wybierał rozwiązania, jakie w danych sytuacjach wydawały się najlepsze i możliwie najskuteczniejsze. Imponował też precyzją wykonywania stałych fragmentów gry, czego w Legii bardzo brakowało, bo niemal cały sezon do rzutów wolnych i rożnych z uporem maniaka wyznaczany był Szymański, często mający ogromne kłopoty z przekopaniem piłki nad pierwszym obrońcą.

Pomocnik uniwersalny

Gwilię do Legii sprowadzono z myślą o załataniu dziury po odejściu Szymańskiego (sprzedany do Dynama Moskwa) i Hamalainena (nie przedłużono z nim kontraktu). Gruzin jest środkowym pomocnikiem uniwersalnym - może grać w ofensywie, a także zabezpieczać tyły. W ubiegłym sezonie - dla Górnika na wiosnę i FC Luzern jesienią - 14 meczów zagrał jako ofensywny rozgrywający, a 15 jako nominalny środkowy napastnik. Raz, w meczu kwalifikacji Ligi Europy w barwach szwajcarskiego zespołu, zagrał jako głęboko cofnięty defensywny pomocnik, współpracujący bezpośrednio ze stoperami.

Uniwersalność zawodnika z Zugdidi pokazują m.in. liczby wypracowane w Ekstraklasie. W 17 meczach ligowych w Polsce średnio notował on 15 wygranych pojedynków na mecz (defensywa), zaliczając przy tym ponad 30 podań do przodu (ofensywa), do tego biorąc udział średnio w 80 akcjach (defensywa i ofensywa). W każdym spotkaniu decydował się też przynajmniej na trzy strzały, z czego niemal połowa z nich była celna, a także na ponad cztery podania w niebezpieczną strefę przeciwnika, czyli najwięcej spośród wszystkich ofensywnych pomocników w lidze.

Gwilia poza wsparciem formacji ofensywnych ma także stanowić uzupełnienie pomocników defensywnych, tzw. "ósemek" i "szóstek". Andre Martins potrzebuje kogoś, z kim będzie walczył o miejsce w pierwszym składzie. Dodatkowo na klubowych korytarzach przy Łazienkowskiej da się cały czas usłyszeć, że zespół wicemistrzów Polski jeszcze tego lata może opuścić wykupiony niedawno z FC Metz Cafu. W obliczu możliwego odejścia Portugalczyka, a także braku gwarancji na to, że Tomasz Jodłowiec w stołecznej drużynie poradzi sobie tak samo dobrze, jak w Piaście Gliwice, sprowadzenie byłego gracza Górnika

Zabrze wydaje się transakcją bardzo przemyślaną. Choć dla kibiców, a także szefów klubu ze Śląska, na pewno zaskakującą.

Złamana obietnica

- Vako jeszcze kilka dni temu zapowiadał, że odpowiedź dotyczącą swojej przyszłości w Zabrzu da po meczach reprezentacji. Od Górnika dostał propozycję bardzo dobrego kontraktu, jednak pamiętajmy, że wciąż był zawodnikiem Lucerny. We wtorek w późnych godzinach wieczornych poinformował nas, że nie skorzysta z oferty Górnika - powiedział po odejściu Gwilii Artur Płatek, koordynator pionu sportowego Górnika. - Nie mając wpływu na tę decyzję, byliśmy na nią przygotowani. Dlatego od dłuższego czasu obserwujemy i prowadzimy rozmowy z piłkarzami, którzy będą w stanie wypełnić po nim lukę - dodał. Transfer jest więc zaskakujący nie tyle w kontekście samego odejścia z Górnika, a w kontekście podpisania kontraktu z Legią. I nie chodzi tu też o Legię samą w sobie, ale o przejście do innego polskiego klubu. Jeszcze niedawno piłkarz miał złożyć Górnikowi obietnicę, że jeżeli będzie grał w innym zespole, to tylko w innym kraju. Zabrze nazywał bowiem domem, ale ten tom porzucił, co poskutkowało falą krytyki. "Zdrajca", to jedno z najładniejszych określeń, jakie pojawiły się pod jego postem na Instagramie, w którym żegnał się z Górnikiem. Nienawiści w komentarzach było tyle, że po kilku godzinach zawodnik zablokował możliwość interakcji pod galerią fotografii w barwach zabrzańskiego zespołu.

Serce kadry

Gwilia w ostatnim czasie był nie tylko centralną postacią Górnika, ale także reprezentacji Gruzji, dla której łącznie rozegrał dotychczas 22 spotkania. Tylko w eliminacjach do mistrzostw Europy wystąpił we wszystkich czterech meczach od pierwszej do ostatniej minuty. W zwycięskim starciu z Gibraltarem (3:0) strzelił nawet gola, a w tym przegranym wysoko z Danią (1:5) zaliczył asystę. Trio środkowych pomocników w meczach kwalifikacji ME w trzech spotkaniach tworzył z Jabą Kankawą i Niką Kwekweskirim. Co ciekawe, z Danią zagrał na pozycji wysuniętego napastnika.

Ustawienie Waleriana Gwilii w meczu reprezentacji Gruzji z DaniąUstawienie Waleriana Gwilii w meczu reprezentacji Gruzji z Danią Transfermarkt.pl

Ogólnie od września ubiegłego roku nie opuścił żadnego spotkania drużyny narodowej, występując w 10 meczach. Niemal w każdym z nich był jednym z najlepiej ocenianych graczy na boisku, i niemal w każdym z nich, żadna z ofensywnych akcji dających gole, nie odbywała się bez jego udziału, co docenia selekcjoner Vladimir Weiss. - Gwilia to człowiek kochający futbol, a przy tym wielki profesjonalista. Jest jednym z najlepszych piłkarzy mojej reprezentacji. Wierzę, że może stać się również kluczowym zawodnikiem Legii Warszawa. Wszystko przez to, że napędza go walka o sukcesy, a w stołecznym klubie sięganie po nie jest możliwe - w rozmowie z portalem legia.net przyznał trener, który niedawno był łączony z objęciem Legii. - Rozmawiał ze mną o decyzji, która wówczas była jeszcze przed nim. Dyskutowaliśmy o tym na ostatnim zgrupowaniu gruzińskiej reprezentacji przed meczem w Kopenhadze, gdzie sam zawodnik miał asystę. Walerian miał propozycje z Legii oraz węgierskiego Ferencvarosu. Przyznam szczerze, że doradziłem mu pozostanie w Ekstraklasie i wybór klubu z Warszawy - dodał.

Legia pozyskała więc piłkarza, który będąc w rytmie meczowym z pewnością będzie się wyróżniał. Może bowiem zabezpieczyć kilka pozycji, i nie jest tylko solidnym ligowcem, a zawodnikiem, który jest w stanie błysnąć niekonwencjonalnymi pomysłami i nieszablonowym wykonaniem. "Transakcja na wielki plus" - czytamy w mediach społecznościowych. Gwilia ten plus musi co prawda pokazać na boisku, ale śmiało można stwierdzić, że może być jednym z największych zaskoczeń letniego okna transferowego.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.