Były kapitan Legii Warszawa krytykuje klub. "Znów pojawią się zawodnicy, których częściej będziemy widywać w loży"

- Nie wierzę, by przeprowadzono rewolucję z głową, bo na taką nie ma pieniędzy. Przebudowa może wyglądać tylko w ten sposób, że do klubu przyjdą zawodnicy, którzy będą do wzięcia za darmo (...) Obawiam się, że znów pojawią się tacy, których częściej będziemy potem widywać w loży niż na boisku - w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" powiedział Ivica Vrdoljak, były kapitan Legii Warszawa, obecnie agent piłkarski.

Legia Warszawa latem przejdzie kadrową rewolucję, a - zgodnie ze słowami Aleksandara Vukovicia - "w klubie zostaną tylko ci, którzy będą zapier***ać". W sens wspomnianej rewolucji wątpi jednak były kapitan aktualnych wicemistrzów Polski, Ivica Vrdoljak. - Nie wierzę, by przeprowadzono rewolucję z głową, bo na taką nie ma pieniędzy. Przebudowa może wyglądać tylko w ten sposób, że do klubu przyjdą zawodnicy, którzy są do wzięcia za darmo. A z takimi zawsze coś jest nie tak: albo są starzy, albo odbudowują się po kontuzji. Nikt nie odda za darmo wartościowego piłkarza. Obawiam się, że znów pojawią się tacy, których częściej będziemy potem widzieć w loży niż na boisku - przyznał były zawodnik, obecnie menedżer piłkarski w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".

Zobacz wideo

Wideo pochodzi z serwisu VOD

Jako największy błąd Legii, który doprowadził do utraty mistrzostwa Polski, Vrdoljak wskazał złą politykę transferową, wytykając m.in. wypożyczenie Iuriego Medeirosa, na którego wykupienie szanse były znikome, ze względu na jego wysoką cenę. - Nie rozumiem wypożyczania piłkarzy, których nie ma szans kupić. Medeiros miał kosztować 6 mln euro i od razu było jasne, że Legii na niego nie stać - przyznał 35-latek.

"Skoro klub nie docenia piłkarzy, to dlaczego mają ryzykować?"

Zdaniem Vrdoljaka poważnym błędem Dariusza Mioduskiego i jego doradców było także zwlekanie z przedłużeniem kontraktów kluczowych zawodników. Większość piłkarzy do końca sezonu nie wiedziała, czy ma w warszawskim klubie przyszłość, a ich agenci musieli szukać im nowych klubów. To sytuacja, która dotyczyła m.in. Adama Hlouska. Czeski obrońca chciał zostać w Legii, jego pozostania chciał także Aleksandar Vuković, ale przez brak negocjacji na temat przedłużenia umowy, zawodnik ostatecznie zdecydował się na przenosiny do Viktorii Pilzno. - Skoro klub nie docenia zawodników, to dlaczego mają ryzykować swoim zdrowiem? Oni myślą o swojej przyszłości. Mieli świadomość, że jeśli coś się stanie, wylądują na ulicy. Nikt nie zatrudni zawodnika z urazem. Dlatego umowy powinno się przedłużać rok, minimum pół roku wcześniej.

Chorwat przyznał także, że Cafu nie jest piłkarzem, na którego wykupienie warto wyłożyć latem 800 tys. euro (Portugalczyk przez ostatnie 1,5 roku był wypożyczony z FC Metz). Stwierdził także, że Andre Martins nie daje zespołowi tyle, ile się powszechnie uważa. - Co poza stabilizacją w środku pola dał drużynie? Jakie ma statystyki? - pyta były środkowy pomocnik, który twierdzi, że wzmocnieniem środka pola warszawiaków będzie powrót Tomasza Jodłowca, który przez ostatnie 18 miesięcy był graczem Piasta Gliwice, z którym w zakończonym niedawno sezonie zdobył mistrzostwo Polski.

Odejście Kucharczyka to błąd

Zdaniem chorwackiego menedżera piłkarskiego, błędem Legii jest również pozwolenie na odejście Michała Kucharczyka. Zawodnikowi, który w barwach warszawiaków grał przez 10 lat, nie przedstawiono propozycji nowej umowy, mimo tego, że w ostatnich sezonach był on jednym z kluczowych zawodników wicemistrzów Polski. Z drużyny Vukovicia odejść może także doświadczony Miroslav Radović, który w minionym sezonie grał bardzo rzadko. - To wstyd, jak on był traktowany przez ten rok.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.