Radosław Cierzniak, Arkadiusz Malarz, Inaki Astiz, Adam Hlousek, Michał Kucharczyk, Kasper Hamalainen, Cristian Pasquato, Miroslav Radović, Cafu, Iuri Medeiros - to piłkarze, którym wraz z końcem czerwca wygasają umowy. Większość z nich, co było wiadome od dawna, nie zostanie przedłużona. Jeszcze kilka tygodni temu wydawało się jednak, że w klubie zostanie dwóch, może trzech. Teraz mówi się, że jedynym piłkarzem z tej grupy, który dostanie kontrakt na kolejny sezon, będzie Radosław Cierzniak. Sytuacja się zmieniła. Najbardziej w przypadku Michała Kucharczyka, bo jeszcze kilka tygodni temu było niemal pewne, że kontrakt z 28-letnim skrzydłowym zostanie przedłużony. - Warunki zostały ustalone, podpisanie umowy to już w zasadzie tylko formalność - usłyszeliśmy pod koniec kwietnia na Łazienkowskiej, a także od osób z otoczenia piłkarza. Sam piłkarz chyba jednak nie za bardzo kwapił się do jej przedłużenia, bo na informację prasową, że ma to zrobić, zareagował dość nerwowo.
Teraz słyszymy, że nerwowo reaguje też Vuković. W środę "Super Express" jako pierwszy napisał, że to właśnie Kucharczyk był jednym z tych piłkarzy, których Vuković miał na myśli. To znaczy: na ostatniej konferencji zaliczył go do tego grona, które tylko "klepie się po herbie i gada". Na pewno trener Legii mówił też o Carlitosie. Hiszpan w ostatnim meczu sezonu strzelił gola i nawet w przypływie radości poklepał po herbie, ale podpadł już wcześniej. Nie bez przyczyny poprzedni mecz z Jagiellonią (0:1) zaczął na ławce rezerwowych. Już wtedy bardziej od przygotowań do spotkania w Białymstoku, miały zajmować go inne sprawy. Czyli rozmowy z własnym agentem, który na Łazienkowskiej pojawił się z ofertą z Bliskiego Wschodu. Zresztą podobny scenariusz z Carlitosem przerabiany był już zimą, kiedy Ricardo Sa Pinto nie zabrał Hiszpana do Płocka na mecz z Wisłą. Wówczas piłkarz miał zajętą głowę przenosinami do MLS. I choć ostatecznie z transferu do New York City FC nic nie wyszło, to Legia już wtedy była gotowa go sprzedać. Teraz, jeśli pojawi się oferta, zrobi to jeszcze chętniej. Tym bardziej że to jeden z nielicznych piłkarzy, na których klub latem może sporo zarobić (2-3 mln euro). A przy tym też sporo zaoszczędzić, bo Hiszpan w Legii pobiera miesięcznie 200 tys. zł (wyższą pensję w drużynie ma tylko Artur Jędrzejczyk).
- Legionista, który się klepie po herbie i gada, to żaden legionista. Legionistą jest ten, co zapier… na boisku. Proszę sobie przeanalizować, kto zapier... - mówił Aleksandar Vuković na ostatniej konferencji prasowej. Trener Legii odmówił podania nazwisk, wskazał jedynie tego, który jego zdaniem zapier… - Kimś takim w tej drużynie jest Adam Hlousek. To największy legionista, bardzo żałuję, że od nas odchodzi - powiedział. Czeski obrońca, strzelając z Zagłębiem gola na 2:2, uratował Legię przed porażką. Po sezonie przenosi się do Viktorii Pilzno. Vuković w niedzielę zaznaczył, że nie miał na to wpływu. Dodał jednak, że będzie miał wpływ na to, kto zostanie w tej drużynie. A raczej: kto nie zostanie. Bo Legię latem czeka gruntowna przebudowa, i to nie tylko dlatego, że 10 zawodnikom kończą się kontrakty.
Blisko milion złotych (ok. 850 tys.) - tyle zaoszczędzi miesięcznie Legia na kontraktach zawodników, które wygasają wraz z końcem czerwca. To moment wyczekiwany w klubie od dawna. Dariusz Mioduski w ostatnich tygodniach niemal przy każdej okazji powtarzał, że nie może się już doczekać przerwy między sezonami. Ale tak naprawdę mówił o tym już wcześniej, już wiele miesięcy temu tłumaczył, że nie może działać według własnej wizji, bo blokują go wysokie kontrakty, które z piłkarzami podpisywali jego poprzednicy. Większość z nich właśnie wygasa, więc zaraz pole manewru stanie się większe. Tym bardziej że latem z klubem zapewne pożegnają się też zawodnicy, których umowy wciąż są ważne. Czyli nie tylko Carlitos, ale też np. Sebastian Szymański, którego sprzedaż może być najlepszym sposobem na podreperowanie klubowego budżetu. Jeśli wpłyną odpowiednie oferty, bez większego żalu pożegnani zostaną także Dominik Nagy, Mateusz Wieteska oraz Cafu, którego Legia zamierza wykupić teraz za 800 tys. euro z FC Metz, ale traktuje to jako inwestycję. Chyba nie trzeba dodawać, że raczej krótkoterminową.
Kto przyjdzie?
Niepewny jest też los Radosława Majeckiego. Ale akurat jego Legia aż tak chętnie pozbywać się nie chce. Od przyszłego sezonu wchodzi bowiem przepis o młodzieżowcu (gracz do 21. roku życia), który nakazuje, by w każdym zespole na boisku przebywał przynajmniej jeden. 19-letni Majecki wydaje się wymarzonym kandydatem, ale na brak zainteresowania ze strony zachodnich klubów nie narzeka. Dlatego w klubie chcą przedłużyć kontrakt z Cierzniakiem, ale też rozglądają się właśnie za piłkarzami z rocznika ‘98 i młodszych. Serwis Legia.net informował kilka dni temu, że bliski przyjścia jest 19-letni Marcel Zylla, wychowanek Bayernu Monachium, powołany przez Jacka Magierę do reprezentacji Polski na MŚ U-20. Zylla to środkowy pomocnik, który miałby wypełnić lukę po ewentualnej sprzedaży Szymańskiego. Ale dziur oczywiście jest więcej (stoper, lewy obrońca, skrzydłowi). Wszystkie mają zostać wypełnione nowymi zawodnikami. Na Łazienkowskiej twierdzą, że Legia latem zmieni się nie do poznania. Że mają plan i wiedzą, jak przebudować zespół. O jego szczegółach na razie jednak nikt nic nie mówi. - Dajcie nam kilka dni - słyszymy w klubie.