Kocioł na dole Ekstraklasy. Tydzień przed końcem ligi cztery kluby wciąż drżą o utrzymanie

Tydzień przed zakończeniem sezonu Lotto Ekstraklasy aż cztery kluby drżą o utrzymanie. Do Zagłębia Sosnowiec wciąż mogą dołączyć Arka Gdynia, Wisła Płock, Śląsk Wrocław i Miedź Legnica. Różnica między dwunastym zespołem, a piętnastym, wynosi zaledwie dwa punkty.

To jeden z najbardziej wyrównanych sezonów Lotto Ekstraklasy od wielu lat. O mistrzostwo Polski walczą trzy kluby, o miejsce w europejskich pucharach rywalizują trzy kolejne. Także na dole tabeli jest ciasno. Na razie pewne spadku do 1 ligi jest tylko Zagłębie Sosnowiec. Do niego wkrótce dołączyć mogą: Arka Gdynia, Wisła Płock, Śląsk Wrocław lub Miedź Legnica. Każda z tych drużyn ma swoje nadzieje i problemy, żadna nie może być pewny utrzymania. Różnica pomiędzy dwunastym zespołem w tabeli, a piętnastym, wynosi zaledwie dwa punkty.

Zobacz wideo

Arka blisko brzegu, a jednak daleko

Według wyliczeń Pawła Mogielnickiego, założyciela serwisu 90minut.pl, najtrudniejsza jest obecnie sytuacja Miedzi. Zdaniem Mogielnickiego zespół z Legnicy spadnie z ligi na 57,1 proc. W dalszej kolejności do spadku są Wisła (21,4 proc.) oraz Śląsk (14,9 proc.). Najbliżej utrzymania są gdynianie, którzy mają na to aż 93,4 proc. szans (6,6 proc. szans na spadek).

To olbrzymia zasługa Jacka Zielińskiego, który był dopiero czwartym szkoleniowcem, który zdecydował się ratować Arce Ekstraklasę. Wcześniej Dominikowi Midakowi odmówili Jan Urban, Dariusz Wdowczyk i Radoslav Latal. Wyzwanie podjął Zieliński i na razie to on jest bohaterem ostatnich kolejek grupy spadkowej. Pod jego wodzą piłkarze z Gdyni w sześciu meczach zdobyli jedenaście punktów (przegrali tylko z Górnikiem Zabrze). Być może dzięki efektowi nowej mioty wiatru w żagle nabrał Michał Janota, który latem najprawdopodobniej wyjedzie z Ekstraklasy. Na wysoki poziom wróciła także defensywa, która w tym sezonie straciła mniej bramek, niż występujące w grupie mistrzowskiej Pogoń, Lech czy Jagiellonia.

Arka na drodze ma jeszcze dwie trudne przeszkody: najlepszy zespół grupy spadkowej, czyli Wisłę Kraków, a także Śląsk. To w meczu z wrocławianami może zdecydować się ligowy los Arki. Gdynianie umieją jednak grać na terenie Śląska. W październiku zwyciężyli tam 2:1. Jeżeli zespół Zielińskiego nagle się nie zatnie, niedługo będzie mógł świętować utrzymanie.

Śląsk zagra o utrzymanie w Legnicy

Na finiszu Ekstraklasy z grupy spadkowej uciekł Śląsk. Dwa tygodnie temu zawodnicy z Oporowskiej wydawali się murowanymi kandydatami do spadku. Nie tylko grali najbrzydszy futbol w lidze, ale na dodatek nie stwarzali sobie sytuacji bramkowych. Między 28. a 33. kolejką zdobyli tylko dwie bramki, zaliczając po drodze serię pięciu meczów bez trafienia.

Słabe wyniki skończyły się konfliktem z kibicami, którzy najpierw po jednym z meczów zabrali koszulkę Igorsowi Tarasovsowi, a później w specjalnym oświadczeniu zabronili mu występów w barwach Śląska. – Taktuję te oświadczenie z przymrużeniem oka – wyjaśniał Sport.pl prezes klubu Piotr Waśniewski, który zapowiadał, że nie zamierza płacić piłkarzom premii za utrzymanie. Słowa dotrzymał, a Śląsk w dwóch ostatnich meczach i tak zdobył komplet punktów. Co równie istotne: zaczął trafiać do siatki. Trzy z sześciu goli to zasługa Mateusza Cholewiaka, skrzydłowego, który ostatnio częściej występuje na boku obrony. 29-

latek w czasie kryzysu okazał się liderem. Nie pierwszy raz, bo rok temu to jego trafienie zakończyło serię dziewięciu meczów Śląska bez wygranej. Cholewiak jest też jednym z najczęściej biegających sprintem piłkarzy w lidze. To on na finiszu może być tajną bronią. Na razie Cholewiak i jego koledzy pokonali Wisłę, dzięki czemu uciekli ze strefy spadkowej. Już we wtorek Śląsk może zapewnić sobie utrzymanie. W Legnicy zagra z tamtejszą Miedzią.

In Roman we trust

 Sytuacja Miedzi wydaje się dziś najtrudniejsza. W meczu ze Śląskiem w składzie zespołu Dominika Nowaka nie zobaczymy Kornela Osyry, który w spotkaniu z Górnikiem zobaczył czerwoną kartkę. Cała nadzieja w katalońskim skrzydłowym Joanie Romanie, który w ostatnich tygodniach wyrósł na kluczową postać Miedzi i dziś najwięcej zależy właśnie od niego. Kluczowymi zawodnikami będą także Petteri Forsell i Omar Santana. Hiszpan co prawda nie trafia często do siatki, ale z nim Miedź punktuje dwukrotnie częściej, niż bez niego. Gdy w październiku Santany zabrakło w meczu ze Śląskiem, Miedź przegrała 0:5. I to u siebie. Gdy w kwietniu Santana zagrał, z Wrocławia legniczanie przywieźli jeden punkt. Przed Miedzią jeszcze dwa decydujące mecze: ze Śląskiem u siebie i z Wisłą w Krakowie.

Komandos w akcji

Po przyjściu Leszka Ojrzyńskiego do Płock wydawało się, że pod wodzą byłego komandosa klub z naftowego miasta szybko zapewni sobie ligową przyszłość. Ale nic z tego. W trzech ostatnich kolejkach Wisła zdobyła tylko jeden punkt – po remisie z Arką. Przegrała za to z Miedzią i Śląskiem. W zanadrzu ma jednak jeszcze mecz z ostatnim w tabeli Zagłębiem, a to as w rękawie. Jeśli w następnej kolejce płocczanie nie wygrają z Górnikiem, to o utrzymanie powalczą na własnym stadionie. A znając Ojrzyńskiego, drużynie nie zabraknie motywacji.

Patrząc na górę tabeli, wszystko jest możliwe. Zarówno 36., ja i 37. kolejka mogą zmienić wszystko, albo nic. Kluczowe będzie przygotowanie fizyczne, cierpliwość i łut szczęścia, na który w niedzielę nie narzekał Piast Gliwice. Także w przypadku walki o utrzymanie liczyć będzie się nie to, jak drżąca o ligowy byt czwórka rozpoczęła sezon, ale jak go skończyła.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.