Skontaktuj się z nami
Nasi Partnerzy
Inne serwisy
Skontaktuj się z nami
Nasi Partnerzy
Inne serwisy
Trzy mecze, 270 minut na boisku i jedna interwencja, która w meczu z Górnikiem Zabrze uratowała Wiśle Kraków zwycięstwo. Najmłodszy debiutant w historii Ekstraklasy, 15-letni Daniel Hoyo-Kowalski w ostatnich tygodniach imponuje.
Daniel Hoyo-Kowalski: Byłem trochę zdenerwowany, ale od momentu wyjścia na boisko myślałem już tylko o meczu. Wiadomo, że to w ogóle był dla mnie wielki moment.
O występie dowiedziałem się 15 minut przed odprawą meczową. Wtedy trener udzielił mi też indywidualnych wskazówek.
W porównaniu do juniorów, to na pewno gra jest szybsza i czuję, że jeszcze jestem nieco słabszy fizycznie od zawodników, którzy regularnie grają w Ekstraklasie. Nie było jednak ogromnego przeskoku, byłem dobrze przygotowany przez trenerów.
W październiku 2018 uczestniczyłem w dwóch treningach, a regularnie z pierwszą drużyną trenuję od stycznia.
Tak, na temat rozwoju ogólnego i tego fizycznego. Regularnie przechodzę badania pokazujące poziom zmęczenia, mam pełne zaufanie do oceny moich parametrów przez trenerów. Wiem też, że mam jeszcze czas i efekty treningu siłowego pewnie będą widoczne dopiero za kilka lat.
W Akademii miałem spotkania z psychologiem. Pomaga mi również moja rodzina i mój agent.
W styczniu, na pierwszym treningu w Wiśle, Kuba Błaszczykowski zapytał, kto jest najmłodszy w drużynie. Odpowiedziałem, że ja i tego dnia ćwiczyliśmy razem w parze. To było dla mnie duże przeżycie. Do starszych zawodników zwracam się po imieniu, nie ma bariery.
Zdaję sobie sprawę, że czeka mnie jeszcze dużo pracy. Muszę się też skoncentrować na nauce. Nie zmieniłem swojego codziennego rytmu - mam na myśli treningi i zajęcia szkolne.
Zadziałałem instynktownie i próbowałem wybić piłkę, bardzo się cieszę, że pomogłem drużynie. Zwycięstwo Wisły w tym meczu to zasługa wszystkich zawodników.
Trener Marcin Dorna konsultował się z trenerem Stolarczykiem i zdecydowali, że będzie lepiej jeśli zostanę, aby pomóc drużynie w ostatnich meczach w tym sezonie.
Tak w przyszłość nie wybiegam, skupiam się na następnym treningu i meczu. A z Hiszpanii nikt się ze mną nie kontaktował.
Moi rodzice poznali się w Hiszpanii i tam się urodziłem, ale po ich rozwodzie w 2010 roku przeprowadziłem się z mamą i bratem do Krakowa.
Grałem przez rok w CE Europa w Barcelonie.
Atmosfera w drużynie jest bardzo dobra, więcej czasu spędzam z młodszymi zawodnikami, ale tak naprawdę kontakt mam z każdym. Mam też okazję do rozmowy po hiszpańsku z Vullnetem Bashą.
Dalszy rozwój każdego dnia i rozegranie jak największej liczby meczów w barwach Wisły w Ekstraklasie.