Skontaktuj się z nami
Nasi Partnerzy
Inne serwisy
Skontaktuj się z nami
Nasi Partnerzy
Inne serwisy
Marcin Wasilewski doznał pęknięcia łąkotki tuż przed meczem z Legią Warszawa. 39-latek wybiegł jednak na murawę i pomógł Wiśle Kraków w zwycięstwie 4:0. Po meczu musiał przejść operację. Rokowania nie były dobre. Przerwa w grze miała potrwać ok. sześciu tygodni. Wasilewski miał już w tym sezonie nie wrócić na murawę, ale już kilka dni po operacji biegał na bieżni. Trzy tygodnie po operacji rozpoczął treningi z zespołem, a w piątek 10.05 (32 dni po zabiegu) ma zagrać w meczu z Koroną Kielce. Absolutny fenomen.
- Jest gotowy do gry - przyznał na przedmeczowej konferencji prasowej Maciej Stolarczyk. A później rzucił w charakterystycznym dla siebie stylu: - "Wasyl" strasznie schudł - wygląda, jakby był chory. Szpitalne jedzenie tak go wykończyło - żartował szkoleniowiec krakowskiej Wisły.
Przypomnijmy, że to nie pierwszy raz, kiedy Marcin Wasilewski zadziwia trenerów, kibiców i lekarzy. 8 maja 2010 roku wrócił na boisko po koszmarnej kontuzji, której doznał po brutalnym faulu Axela Witsela. Miał otwarte złamania kości piszczelowej i strzałkowej. Do tego uszkodzone więzadła w kolanie i stawie skokowym. Do gry wrócił po 251 dniach. Pół roku szybciej niż przewidywali lekarze.
Marcin Wasilewski zagrał w tym sezonie w 26 meczach Lotto Ekstraklasy. Jest liderem obrony w zespole Macieja Stolarczyka, a jego powrót do gry to wielkie wzmocnienie dla Wisły Kraków.