Zablokowany strzał Arvydasa Novikovasa, rzut rożny, gol. Po pierwszych siedmiu minutach poniedziałkowego spotkania wydawało się, że bramki gospodarzy nie są przypadkowe, a wynikają ze wspomnianego schematu. Gospodarze po dwóch dośrodkowania z narożnika boiska, będących konsekwencją zablokowanych uderzeń Litwina, strzelili dwa gole. Najpierw na listę strzelców wpisał się Jesus Imaz, a później Ivan Runje. Pierwszy przejął piłkę w polu karnym i huknął mocno pod poprzeczkę. Drugi natomiast wygrał pojedynek główkowy z Kamilem Drygasem i precyzyjnym strzałem pokonał Jakuba Bursztyna.
Jagiellonia zaczęła fantastycznie, wyładowując sportową złość, która w jej zawodnikach nagromadziła się po przegranym finale Pucharu Polski. Tej złości starczyło jednak tylko na 21 minut, bo wtedy goście zdobyli bramkę kontaktową. Sebastian Kowalczyk otrzymał podanie od Zvonimira Kozulja i celnym strzałem w kierunku dalszego słupka pokonał Mariana Kelemena, który nie zdążył zareagować i bezradnie przyglądał się piłce wpadającej do jego bramki.
Po bardzo mocnym początku pierwszej, druga połowa rozkręcała się powoli. Przez pierwsze kilkanaście minut po zmianie stron obydwa zespoły nie imponowały szybkością i dynamiką, jakby za wszelką cenę chciały uniknąć popełnienia błędu. W przypadku Jagiellonii było to całkowicie zrozumiałe, ale w przypadku goniącej wynik Pogoni już mniej. Przynajmniej do 66. minuty, bo kiedy tylko goście wyszli do rywali nieco wyżej, ci bezlitośnie to wykorzystali. Novikovas posłał znakomite prostopadłe podanie do Imaza, a ten - na raty, bo pierwszy strzał zablokował obrońca - pokonał Bursztyna i podwyższył prowadzenie na 3:1.
Po drugim golu Imaza wydawało się, że gospodarze spokojnie utrzymają prowadzenie do końca spotkania. 11 minut przed końcem w Białymstoku zrobiło się jednak nerwowo, bo fatalny błąd w ustawieniu popełnił Kelemen. Bramkarz gospodarzy przy rzucie wolnym odsłonił niemal całą bramkę, co błyskawicznie zauważył i wykorzystał Kozulj, posyłając piłkę przy słupku.Goście do wyrównania doprowadzić jednak nie zdołali. Kolejnego gola strzelili natomiast gospodarze - Martin Pospisil przeprowadził dynamiczną akcję indywidualną i strzelił zza pola karnego. Źle ustawiony, a dodatkowo zasłonięty przez jednego z kolegów Bursztyn, nie zdążył zareagować i nie obronił uderzenia.
Mecz zakończył się wynikiem 4:2. Poniedziałkowa wygrana dała drużynie Ireneusza Mamrota awans na czwarte miejsce. Czyli to, które białostoczanom po przegranym pucharze może uratować sezon, bo gwarantuje ono udział w kwalifikacjach Ligi Europy w przyszłym sezonie. Teraz Jagiellonia swoją pozycję musi jednak utrzymać, a łatwe to z pewnością nie będzie, bo do końca rozgrywek jeszcze trzy kolejki, gdzie na wicemistrzów Polski czekają Piast Gliwice, Legia Warszawa i Lechia Gdańsk.