Jakub Błaszczykowski zmieni klub? Wisłocki: Zdajemy sobie sprawę, że jest świetnym zawodnikiem

Licencja "z głową" i z nadzorem finansowym, rozmowy z Bashą, decyzja Lechii dotycząca przyszłości Peszki i zagraniczne opcje Jakuba Błaszczykowskiego. - Zdajemy sobie sprawę, że jest świetnym zawodnikiem i może otrzymać propozycję z jakiejś bogatszej ligi - mówi Sport.pl prezes Wisły Kraków, Rafał Wisłocki.
Zobacz wideo

Kacper Sosnowski: Jesteście po, w trakcie i przed kolejnymi spotkaniami z kilkunastoma zawodnikami, którym kończą się w klubie kontrakty. Jest pan chyba w dobrym humorze.

Rafał Wisłocki: Chcemy zbudować 25-osobową kadrę. Nasze priorytety się nie zmieniają. Mamy w niej miejsce dla młodych chłopaków z naszej akademii oraz tych młodych, którzy już jakieś doświadczenie z Ekstraklasy posiadają i będą zbliżać się do regularnego grania. W tej drugiej grupie jest już np. Dawid Szot. Zaufanie sztabu szkoleniowego pewnie już miał, ale w ostatnich dwóch meczach zyskał także zaufanie swoich kolegów z szatni. Stać go, by w przyszłym sezonie grać regularnie. Za dwa, trzy lata to może być chłopak, który będzie podstawowym graczem naszej jedenastki. Aby tak się stało, potrzebujemy też doświadczonych i starszych piłkarzy.

Czyli plan taki jak w styczniu? Młodzież plus boiskowi starzy wyjadacze.

- Jak sobie podsumowaliśmy nasze występy z wiosny, to wyszło nam, że tylko trzy mecze zagraliśmy w optymalnym składzie. To były spotkania z Koroną (6:2 - przyp. red.), Legią (4:0) i Cracovią (3:2). Ich wyniki pamiętamy. Cała reszta meczów to były większe lub mniejsze problemy. Na początku nie było Bashy, potem był, ale wracał do formy. Vukan Savicević wszedł dopiero na mecz z Pogonią. Błaszczykowskiego nie było praktycznie już przed meczem z Zagłębiem Lubin, w którym np. nie mogliśmy skorzystać też z "Wasyla" itd. Ale te trzy mecze, gdzie trener miał komfort, są wymowne.

Czyli choćby takiego Wasilewskiego,  Błaszczykowskiego i Peszkę musicie zatrzymać.

- Widzimy, jak się przy Kubie czy Sławku rozwijają Maciek Śliwa czy Emmanuel Kumah. To nie jest tak, że chłopaki przychodzą na trening, a potem wychodzą i koniec. Oni ze sobą żyją, przebywają, czerpią, tu naprawdę jest atmosfera. Wiemy też z perspektywy młodszych graczy, ile dał im obóz przygotowawczy w Turcji. Co z tego, że lało. Po rozmowach z młodymi widzę, później jak na nich to podziałało na poziomie mentalnym.

Spytam wprost. Wypożyczonego Peszkę da się jakoś zatrzymać?

- Dużo zależało będzie od Lechii, z którą ma ważny kontrakt. Występy Sławomira w Krakowie cieszą się dużą popularnością i jest dla nas ważną osobą. Tak przy okazji ktoś prawdopodobnie wygra duży zakład o to, jak on się będzie u nas prezentował i ile zapisze sobie asyst czy goli. Ściągając go tu, stwierdziliśmy, że Sławek ma dużo do udowodnienia i w krótkim czasie może dużo zyskać. To było trafne. Zresztą te nasze zimowe składanie drużyny miało dobre założenia. Lukas Klemenz, który zagrał po dłuższym urazie, też spisuje się dobrze, ostatnio trzymał defensywę, a znów nie zagraliśmy w optymalnym zestawieniu. My wiemy, co chcemy zrobić przy podpisywaniu nowych umów, wszystko jest opracowane, mamy też jednak budżet, którego musimy się ściśle trzymać. Nie możemy sobie pozwolić na 20 piłkarzy z pensją solidnego ligowca. Takich solidnych ligowców z kilkudziesięcioma meczami w Ekstraklasie możemy mieć pewnie jedenastu, trzynastu. Do tego drugie tyle o statusie graczy wchodzących na ten najwyższy poziom, czy też młodzieżowców.

Jakub Błaszczykowski dalej będzie na Reymonta? Mówię o nim jako o graczu, nie udziałowcu klubu. Choć to też dobre pytanie, czy będąc akcjonariuszem „Białej Gwiazdy”, chce grać gdzie indziej? 

- Może być udziałowcem w Krakowie i grać gdzie indziej, jeśli mówimy o zagranicy. To jedyna opcja, bo bycia udziałowcem jednego klubu i grania w drugim w naszej Ekstraklasie zabraniają przepisy PZPN. Zdajemy sobie sprawę, że jest świetnym zawodnikiem i może otrzymać propozycję z jakiejś bogatszej ligi.

To konkretyzujmy dalej. Jaka jest szansa, że Vullnet Basha zostanie na kolejny sezon?

-Trwają rozmowy z jego przedstawicielem. Wiemy, że on czuje się tu dobrze, że chciałby zostać w Krakowie, ale ma też pewne oczekiwania w związku z tym przedłużeniem kontraktu. Musimy znaleźć to pole, gdzie się razem spotkamy.

Paweł Brożek? 

- Pokazał, że ma w sobie tę jakość sportową. W meczu ze Śląskiem miał piękną asystę do Marko Kolara. Z Sosnowcem był centymetry od gola. Miał sporo dobrych podań. Cały czas pokazuje, że może być przydatny w szatni i na treningach, szczególnie dla młodych graczy. On jest ważnym elementem w rozwoju Aleksandra Buksy czy Artura Balickiego, ale też kimś kto sporo wnosi podczas meczów, nawet jeśli ma grać godzinę czy pół.

Paradoksalnie, ale może brak funduszy w tych wszelkich rozmowach... pomaga? Nie obiecujecie gruszek na wierzbie, wykładacie kawę na ławę i tyle.

- Może trochę, ale pamiętajmy, że każdy pracuje też, by zarobić na chleb dla siebie i rodziny. Zapewnić sobie bezpieczeństwo, mieć na kredyty. Ja to rozumiem. Dlatego gracze oczekują od nas regularności w wypłatach, ale też kwot, na jakie uważają, że zasługują. Trzeba razem z nimi znaleźć złoty środek między tym, czego ktoś chce i na co go stać.

Wisła bez inwestora może dopłynąć do końca roku?

- W takim układzie jak teraz - tak. Bezpieczniej byłoby jednak mieć czwartego inwestora, który objąłby cześć udziałów w klubie, albo znaleźć sponsora strategicznego.

A co na te wasze finanse odpowiedziała komisja licencyjna PZPN, z którą jest pan po spotkaniu?

- Przekazaliśmy wszystkie dokumenty jakich od nas oczekiwano. Jeśli chodzi o nasza prognozę finansową - została doceniona. Komisja przyznała, że zrobiono ją z głową. Czekamy już właściwie na ostateczny komunikat dotyczący Wisły. Zapewne dostaniemy licencję z nadzorem finansowym, co, patrząc na sytuację klubu z ostatnich miesięcy czy lat, wydaje się instrumentem oczywistym.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.