Kontrowersje w meczu Lechia - Legia. Zbigniew Przesmycki dla Sport.pl: Daniel Stefański podjął dobrą decyzję

- Przyznam, że na podstawie tego co widziałem w telewizji uznałem decyzję Daniela Stefańskiego za nieprawidłową. Ale dzień później analizując sytuację obejrzałem zapis kamer, które on miał do dyspozycji, i uważam, że decyzja o braku karnego była słuszna - mówi Sport.pl szef polskich sędziów Zbigniew Przesmycki.
Zobacz wideo

- Zwątpiłem w niego, a nie powinienem. To dobry sędzia, oglądał powtórki długo i skoro uznał, że nie ma karnego po interwencji Artura Jędrzejczyka, to musiał mieć do tego podstawy – mówi Sport.pl Zbigniew Przesmycki o Danielu Stefańskim. Sędzia meczu Lechia – Legia już w pierwszych minutach spotkania musiał rozstrzygnąć najbardziej kontrowersyjną sytuację. Najpierw podyktował karnego po tym jak Artur Jędrzejczyk zatrzymał piłkę kopniętą przez Artura Sobiecha w stronę pustej bramki. Potem po długich konsultacjach z VAR decyzję zmienił.

Stefański uznał, że skoro piłka najpierw odbiła się od tułowia Jędrzejczyka, a potem dopiero uderzyła go w rękę, podstaw do podyktowania karnego nie ma. Dwóch sędziów międzynarodowych mówiło o tej sytuacji Sport.pl, że tę sytuację należało potraktować jako paradę obronną, a nie zwykły wślizg i słuszną decyzją byłoby podyktowanie rzutu karnego, a dyskutować byli skłonni tylko o tym, czy Jędrzejczyk powinien dostać czerwoną, czy tylko żółtą kartkę.

- Powtórzę, że widząc tylko powtórki z transmisji telewizyjnej nie miałem wątpliwości, że Lechii należał się rzut karny i min. napomnienie dla zawodnika Legii. Takim zapewne materiałem dysponowali owi, wspomniani przez pana sędziowie międzynarodowi. Ale w niedzielę obejrzałem te wszystkie powtórki, które sędzia miał do dyspozycji w konsultacji z VAR (ujęcia z 16 kamer – red.) i były tam takie, po których zrozumiałem jego decyzję i się z nią zgadzam – mówi Zbigniew Przesmycki.

- Tak, interwencję zawodnika Legii należy uznać za paradę obronną. I zgadza się, wtedy interweniujący zawodnik podejmuje ryzyko, że gdy piłka trafi w jego rękę to może być podyktowany rzut karny. Ale tu nie ma automatyzmów, poza sytuacja gdy w paradzie obronnej piłka trafi zawodnika bezpośrednio w rękę powiększającą obrys ciała. Pozostałe sytuacje podlegają interpretacji: to ze był kontakt piłki z inną częścią ciała zawodnika przed kontaktem piłki z ręką nie powoduje automatycznie, że nie ma karnego. Ale nieprawdą jest również, że trzeba automatycznie dyktować rzuty karne po każdym kontakcie piłki z ręką podczas takiej parady.

Przyjrzyjmy się tej sytuacji. Zawodnik Legii w trakcie próby zablokowania strzału na bramkę dostał piłką w okolice talii na wysokości żeber. Kiedy oglądałem to w telewizji byłem przekonany, że piłka po kontakcie z ciałem zawodnika Legii poruszała się dalej w kierunku bramki i zatrzymała się dopiero na jego ręce. Oznaczało to oczywisty rzut karny, niezależnie od uprzedniego kontaktu z ciałem obrońcy. Jednak oglądając zapis, który widział Daniel podczas wideoweryfikacji, stwierdziłem, że piłka zatrzymała się już na a ciele zawodnika Legii. A jeżeli nawet poruszała się to już w kierunku środka boiska. Ręka miała kontakt z piłką później, a stało to się, powtórzę, po wcześniejszym legalnym zatrzymaniu piłki ciałem i w kontakcie tym nie było nic z rozmyślności. Inaczej mówiąc, zawodnik Legii nie wykonał on żadnego dodatkowego ruchu ręką która miała kontakt z piłką. Dodatkowego, to znaczy nie związanego ze sposobem interwencji zawodnika Legii. Dlatego takie dotknięcie piłki ręką nie było przewinieniem.

Interwencja Jędrzejczyka nie była taka jak ta Giorgio Chielliniego z meczu prowadzonego przez Szymona Marciniaka w Lidze Mistrzów. Tam piłka trafiła Chielliniego w nogę i tułów, nie zmieniła znacząco toru lotu i trafiła w rękę. Czyli piłkę zatrzymała dopiero nienaturalnie ułożona ręka. To oznacza rzut karny. A w sytuacji Jędrzejczyka piłkę zatrzymał tułów. To jest istota tej sprawy.

- Prezes Zbigniew Boniek widzi tu błąd sędziego, bo on też polega na przekazie telewizyjnym. Co gorsza, prezes znał moje pierwotne stanowisko o nieprawidłowości decyzji Daniela. Można powiedzieć, głupio wyszło. Nie mogę jednak nie bronić Daniela, kiedy na podstawie posiadanego materiału VAR stwierdzam, że podjął on prawidłową decyzję – kończy Zbigniew Przesmycki.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.