Trio, które zapewni Koronie wygraną grupę spadkową. Gino Lettieri zbudował ofensywę, której zazdrościć mu mogą drużyny z czołówki

2637 przeprowadzonych akcji, 126 strzałów, 19 goli i pięć asyst, to statystyki napastników Korony Kielce w tym sezonie Ekstraklasy. Wato Arweładze, Elia Soriano i Felicio Brown Forbes może nie imponują widowiskową grą, ale solidnością już tak. Gino Lettieri zbudował w swoim zespole ofensywę, która zapewni mu utrzymanie i prawdopodobnie wygranie grupy spadkowej. Stworzył też trio, którym mogą, a nawet powinni zainteresować się szefowie klubów z ligowego topu.
Zobacz wideo

Była 40. minuta spotkania wyjazdowego Korony Kielce z Wisłą Płock (1:2). Elia Soriano wbiegł z piłką w pole karne rywali i szykował się do strzału, ale kiedy tylko poczuł rękę przeciwnika na swoich plecach, błyskawicznie upadł, zmuszając sędziego do podyktowania rzutu karnego. Jedenastkę sam wykorzystał, strzelając 12. gola w sezonie i potwierdzając, że spryt i skuteczność to jego coraz mocniejsze strony. Zresztą nie tylko jego, bo w ofensywie drużyny Gino Lettieriego warto przyjrzeć się także Felicio Brown Forbesowi i Wato Arweładze.

Najmłodszy z rodziny legend

11 października 1997 roku, reprezentacja Polski przegrywa 0:3 z Gruzją, a jednego z goli dla rywali biało-czerwonych strzela Arcził Arweładze. Wysoka wygrana była rewanżem za wcześniejszą porażkę (1:4). Wówczas w Katowicach Arweładze także zdołał się wpisać na listę strzelców. Ale już nie Arcził, a jego brat – legendarny Szota, rekordzista pod względem występów w gruzińskiej drużynie narodowej, gwiazdor Trabzonsporu, Ajaksu czy Glasgow Rangers, któremu śrubowanie rekordów przerwała poważna kontuzja za czasów gry w Levante.

O Szocie słyszeli wszyscy, o jego bracie prawie. Mało kto zna jednak Rezę, trzeciego z piłkarskiego rodzeństwa. A właściwie pierwszego, bo najstarszego, który w Kolonii grał obok Andrzeja Rudego, pod okiem legendarnego Mortena Olsena. Reza nie osiągnął tyle, ile młodsi bracia, ale na koncie ma występy w Bundeslidze, a także mistrzostwo i puchar zdobyte w ojczyźnie.

Żadnego ze wspomnianej trójki na europejskich boiskach oglądać już nie możemy. Możemy jednak patrzeć na to, co w Ekstraklasie robi syn Rezy, bratanek Szoty i Arcziła – Wato. 21-latek urodzony w Hamburgu od lipca ubiegłego roku jest piłkarzem Korony Kielce. I choć jesienią jeszcze nikt o nim nie mówił, to teraz Gruzin stał się ulubieńcem kieleckich kibiców, jednym z objawień ligi i rewelacją wiosny.

PAWEŁ MAŁECKI

Tylko od lutego Arweładze strzelił cztery gole i zaliczył dwie asysty. Jego bramki dały m.in. remis z Pogonią i zwycięstwo z Jagiellonią. W przegranych meczach z Zagłębiem Sosnowiec i Wisłą Kraków walczył jako jeden z nielicznych - w pierwszym ze wspomnianych spotkań wywalczył rzut karny, a "Białej Gwieździe" strzelił dwa gole, najpierw popisując się świetnym strzałem z rzutu wolnego, a potem jeszcze lepszym uderzeniem głową. – Czuję motywację – odpowiadał po udanych meczach, pytany o eksplozję formy.

Wato czuł motywację, bo wiedział że Korona ma duże szanse na grę w grupie mistrzowskiej. Na jeden z ostatnich meczów fazy zasadniczej do Polski przyjechał nawet jego ojciec. – Był tu 10 dni, cała rodzina śledzi moje występy – zdradził przed czwartkowym starciem z Wisłą Płock. Jednak nie tylko to sprawia, że młody zawodnik prezentuje się tak dobrze. Sprawia to także swoboda, jaką daje mu Gino Lettieri, do czego Włoch nie przyzwyczaił. - Oczywiście, że trener udziela mi wskazówek, o których muszę pamiętać podczas meczu. Ale mam też dużo swobody, która pomaga w grze. Jednak nawet biorąc ją pod uwagę trzeba pamiętać o drużynie – zdradza Arweładze, u którego swobodę pokazują m.in. pozycje, na których występuje. Dwa mecze w roli środkowego napastnika, trzy jako rozgrywający, a cztery jako środkowy pomocnik.  Mimo rotacji i zmian, 21-latek jasno wskazuje, gdzie gra mu się najlepiej. - Moją ulubioną pozycją jest „dziesiątka”, tuż za plecami wysuniętego napastnika.

Podopieczny Raioli

Nie tylko wujkowie piłkarza Korony są znani. Równie popularny, a może nawet bardziej, jest jego agent – Mino Raiola. Ten sam, który odpowiada za interesy Paula Pogby, Zlatana Ibrahimovicia czy Mario Balotellego. Umowę z 51-latkiem Wato zawdzięcza Szocie. Legenda gruzińskiej piłki załatwiła mu jednak nie tylko koneksje z jednym z najlepszych menedżerów świata. To on doradził mu grę w Ekstraklasie, skąd łatwiej pokazać się zachodnim klubom. Na urodziny to on zorganizował akcję, dzięki której Wato otrzymał życzenia od Jerzego Dudka czy Michaela Essiena.

Piłkarz Korony od lat stara się kroczyć ścieżką, jaką wyznacza mu wujek. Wato chce naśladować karierę 46-latka, pamiętając przy tym o profesjonalizmie. Pomimo wysokich umiejętności technicznych wciąż chce się uczyć i czerpać wiedzę od wszystkich dookoła, m.in. Felicio Brown Forbesa i Elii Soriano.

Do Polski z Niemiec przez Rosję

- Pierwsza część sezonu poszła zdecydowanie lepiej, niż druga. Nie jestem w stanie powiedzieć, dlaczego tak jest. Jedyne co możemy zrobić, to wziąć się w garść – mówił po wysoko przegranym meczu z Piastem Gliwice (0:4) wspomniany wyżej Brown Forbes. Dla 27-letniego napastnika starcie w Gliwicach było pierwszym, tak wysoko przegranym w barwach Korony. W spotkaniu z Wisłą Kraków (2:6) nie brał bowiem udziału. I chyba szkoda, bo w ostatnich tygodniach Kostarykanin urodzony w Berlinie zaczął pokazywać, że warto na niego stawiać. Strzelił gola w meczu z Arką Gdynia (2:1), a potem pokonywał bramkarzy Jagiellonii (3:1) i Cracovii (1:2). W meczu ze Śląskiem Wrocław (2:0) zaliczył z kolei asystę.

Felicio Brown Forbes podczas meczu Korona Kielce - Zagłębie Lubin
Felicio Brown Forbes podczas meczu Korona Kielce - Zagłębie Lubin PAWEŁ MAŁECKI

Z jednej strony Forbes w ostatnim czasie strzela i asystuje, ale z drugiej – w kontekście całego sezonu – jego liczby mogą nie powalać. W 16 spotkaniach bramki zebrał bowiem tylko trzy. Lettieri w niego jednak wierzy, bo wie, że nie tylko strzelaniem goli rosły napastnik może przysłużyć się drużynie. Doskonale widać to było we wspomnianym spotkaniu ze Śląskiem, gdzie mierzący 189 cm wzrostu zawodnik przepychał się z obrońcami przeciwników, robiąc miejsce m.in. Elii Soriano. Wychowanek Herthy Berlin imponuje też spokojem w polu karnym. W wielu sytuacjach wydaje się, że zbyt długo zwleka z podaniem czy strzałem, że za chwilę straci piłkę, ale on w ostatnim momencie potrafi zagrać tak, że obrońcy rywala nie wiedzą jak zareagować. - Ja się nie boję przyjmować piłki w polu karnym, nie boję się strzelać. Jestem w formie i chcę pomagać drużynie – podkreśla piłkarz, którego droga do Kielc wiodła od Niemiec, przez Kostarykę i Rosję.

Brown Forbes urodził się w Berlinie, ale już jako dziecko jego rodzicie zabrali go do kraju ojca, Kostaryki. Po kilku latach się jednak rozwiedli, a opiekę nad nim w pełni wzięła na siebie mama, która z powrotem zabrała go do Niemiec, gdzie zadbała o jego rozwój sportowy. Felicio przeszedł przez kilka szczebli juniorskich w Hercie, później trafił do Norymbergi, Carl Zeiss Jeny, RW Oberhausen i FSV Frankfurt. W Niemczech furory jednak nie zrobił, więc zmienił ligę. Nie wyjechał jednak na zachód, a na wschód. W 2013 roku został piłkarzem Samary. Potem było FK Ufa, FK Rostów, Arsenał Tuła, Anży Machaczkała i Amkar Perm. Z tego ostatniego w lipcu ubiegłego roku trafił już do Korony. W Kielcach chce zostać na dłużej, ale już teraz niektórzy mówią o nim w kontekście transferu do lepszego klubu. On sam na razie powtarza natomiast, że skupia się na grze w obecnym zespole i na tym, by wywalczyć powołanie do reprezentacji Kostaryki, w której dotychczas wystąpił raz – w 2014 roku w meczu towarzyskim z Omanem (4:3), gdy szansę otrzymał od znanego w Europie Paulo Wanchope’a.

„Każdy musi dać od siebie sto procent”

Liderem trio, w skład którego wchodzą Arweładze i Forbes, jest Elia Soriano. Włoch niemieckiego pochodzenia, który spośród wymienionych napastników gra w Koronie najdłużej, bo od lipca 2017 roku. Liderem jest jednak nie tylko ze względu na staż, ale także z uwagi na liczby, bo w tym sezonie 29-latek strzelił już 11 goli w Ekstraklasie. Jako jedyny z całej trójki w ostatnim czasie głośno komentował też niepowodzenia drużyny i brak awansu do grupy mistrzowskiej. - Ten awans straciliśmy przez detale, bramki tracone w końcówkach, brak szczęścia. My go nie mieliśmy w kilku meczach, co przełożyło się na brak punktów – przyznał niedawno. – Ale to nie ma znaczenia, czy gramy w grupie mistrzowskiej czy spadkowej. Musimy być tak samo skoncentrowani, bo każdy mecz jest tak samo ważny – dodał.

Elia Soriano podczas meczu Korona Kielce - Lech Poznań
Elia Soriano podczas meczu Korona Kielce - Lech Poznań WOJCIECH HABDAS

O Soriano także mówi się w kontekście możliwego transferu do innego klubu. Nawet więcej, niż w przypadku Arweładze i Forbesa, bo Włochowi w czerwcu kończy się kontrakt. Sam jednak stanowczo przyznaje, że chce zostać w Koronie na dłużej, a rozmowy na temat nowej umowy już trwają. - Są na dość intensywnym etapie. Wszystko powinno przebiec dobrze, ale na ostateczne potwierdzenie musimy jeszcze poczekać.

Jeszcze niedawno wydawało się, że Korona ma tylko Soriano. Runda wiosenna pokazała jednak, że jakości w ofensywie kielczan nie brakuje, choć utrzymać ją do przyszłego sezonu – ze względu na zainteresowanie innych klubów – może być trudno.

Więcej o: