Kulisy dziwacznego zwolnienia trenera Arki Gdynia. "Absurd i głupota!"

Nagonka kibiców na Zbigniewa Smółkę trwała od kilku spotkań. Słychać ją było głośno. Pytanie tylko czy nad wyraz dobrze usłyszeli ją też od fanów działacze Arki czy zrezygnowali z trenera jedynie z powodu jego wyników? Sposób zakomunikowania informacji specjaliści oceniają kategorycznie: absurd, całościowo wręcz głupota!
Zobacz wideo

- Wiemy, że prędzej czy później zacznie to wyglądać lepiej. Natomiast idzie to w dobrym kierunku. Na pewno będzie dobrze. Wierzę w to – zapewniał właściciel Arki Dominik Midak niejako broniąc trenera w rozmowie z Canal+. Tej wypowiedzi udzielił w sobotę w przerwie meczu ze Śląskiem Wrocław przy bezbramkowym remisie. Gospodarze to spotkanie przegrali 0:2.

Ponieważ do następnego meczu pozostawały 3 dni, a sam Zbigniew Smółka na pomeczowej konferencji wysłał sygnał, że do dymisji nie chce się podawać, wydawało się, że temat zmiany szkoleniowca na kilka dni w Gdyni przycichnie.

- Czuję, że zawodnicy nadal wierzą i będą walczyć. Jeśli zaś władze klubu podejmą decyzję o zwolnieniu to przyjmę ją z honorem, bo wiem, że zawaliłam po całości – oznajmił wtedy trener gdynian. 

“Smółka raus”

Ten scenariusz nie był jednak na rękę zdenerwowanym wynikami klubu kibicom. Piłkarze w sobotę doznali przecież szóstej porażki w siódmym ligowym meczu tej wiosny. Patrząc szerzej – trzech punktów nie zdobyli od dwunastu meczów, a przecież przed nimi było jedno z ważniejszych dla kibiców spotkań w rundzie. Na Olimpijską przyjeżdżała Lechia.

Złość fanów za słabe wyniki Arki spadła głównie na trenera drużyny. Nie przyjmowali oni argumentów wytaczanych przez prezesa klubu Wojciecha Pertkiewicza, że Arka poziomem nie odstaje od ligowych rywali, że kilka porażek było pechowych, czy minimalnych (przed meczem ze Śląskiem pięć ostatnich przegranych Arki, to porażki jednym golem). Kibice wysyłali działaczom mniej i bardziej klarowne komunikaty dotyczące końca ich cierpliwości, Niektóre dobitnie słyszał też sam Smółka. Choćby podczas meczu ze Śląskiem nasłuchał się piosenki kibiców z powtarzającym się zadaniem „Smółka raus, Smółka won, Smółka wyp*****laj stąd”.

Smółka wraz z piłkarzami w niedzielę po południu był już na jednodniowym mini obozie przygotowawczym. Zamknięcie zawodników w jednym z hoteli było planowane wcześniej. Prawdopodobnie wszystkim przed Lechią warto było zapewnić spokój, choć od emocji nie dało się uciec. Fani Arki udali się na poniedziałkowy trening swojej drużyny. Śpiewali,krzyczeli, motywowali. - To była krótka wspierająca, pozytywna mobilizacja bez żadnych negatywnych działań. Tak jest przed każdymi derbami - tłumaczy nam Tomasz Rybiński, rzecznik Arki.

Prewencyjnie jednak o tym fakcie została powiadomiona policja.

Poniedziałek był też o tyle ważny, że właśnie również wtedy odbyły się pierwsze rozmowy na linii Midak-Smółka, dotyczące najbliższej przyszłości trenera. Większościowy właściciel klubu, który dodajmy stał także za zatrudnieniem obecnego szkoleniowca, decyzję o zakończeniu z nim współpracy przekazał mu jednak we wtorek po południu. Godzinę przed meczem poinformował o tym opinię publiczną na Twitterze.

“To absurd, całościowo wręcz głupota ”

W obliczu pewnych procedur - prowadzenia komunikacji przez oficjalną stronę internetową czy rangi samego spotkania była to decyzja ogłoszona w sposób dziwny. Wręcz rażąca z punktu widzenia wizerunkowego czy komunikacyjnego. - W tym aspekcie wszystko poszło nie tak. Ten komunikat szkodzi wizerunkowi klubu oraz osobie, która go napisała – ocenia dla nas - Grzegorz Kita, właściciel Sport Management Polska.

- Błędów jest kilka. Pierwszym jest moment jego pojawienia się, czyli godzina przed meczem. To niepoważne. Nawet szkodliwe. Po drugie zwolniony trener prowadzi mecz – to też jest nielogiczne. Dla mnie to absurd, całościowo wręcz głupota. Po trzecie - Twitter nie jest dla wszystkich. Trzeba umieć go używać. Pewnych informacji nie powinno się dystrybuować tą drogą. Z kolei pewnych tematów, zwłaszcza kontrowersyjnych, choćby z powodu ograniczonej liczby znaków nie da się tam precyzyjnie wyjaśnić - opisuje nam specjalista od komunikacji.

-Ten tweet był napisany mało starannie, chaotycznie, dziwacznie. Ja jako osoba niezaangażowana w sprawy Arki, w sensie całości informacji, po prostu go nie zrozumiałem. Jaki ma związek pisanie o honorze trenera z informacją, że właściciel nosił się z zamiarem jego zwolnienia? To wyglądało jakby ktoś tego tweeta pisał rozgorączkowany, w emocjach, drżącymi rękami na korytarzu, chwilę po odbyciu rozmowy czy awantury - puentuje Kita.

Na portalach społecznościowych szybko zaczęły pojawiać się domysły, co było tego przyczyną. Jedna z teorii mówiła o poświęceniu trenera za spokój na derbach. Jak poinformował dzienikarz Sport.pl Sebastian Staszewski lobbować miał za tym nawet sam prezydent Gdyni.

- Jeśli to prawda, że zwolnienie trenera tuż przed meczem w Gdyni było warunkiem tego, aby derby Trójmiasta mogły być rozegrane bez zakłóceń (i w ogóle dokończone) - a takich sygnałów w trakcie meczu dostałem kilka z poważnych źródeł - to oznacza, że nasz ligowy futbol nie ma sensu – napisał na swym Twitterze Adam Godlewski z dziennika „Sport”

Całą sytuację w ostrych słowach skomentował też Zbigniew Boniek. - Zwolnienia trenerów to rzecz normalna, ale już sposób, czas i okoliczności świadczą o wielu rzeczach. Zwalnianie trenerów na wniosek/prośbę kibiców to kompletne nieporozumienie - napisał prezes PZPN.

 “To próba przerzucenia odpowiedzialności”

Smółka przez kamerami Canal+ wyglądał na mocno przybitego jakby lekko nierozumiejącego co się stało. Na konferencji prasowej podziękował jednak właścicielowi klubu.

 - Znając realia naszej piłki, w których nie szanuje się trenerów, czuję że tu szacunkiem byłem obdarzony. Dziękuję zwłaszcza właścicielowi Dominikowi Midakowi. Zastanawialiśmy się z właścicielem co będzie najlepsze. Chcieliśmy, aby wszyscy piłkarze dali z siebie wszystko. Uważam, że decyzja i informacja o niej zadziała korzystnie, być może dzięki niej atmosfera na meczu była lepsza – mówił Smółka delikatnie odnosząc się do sytuacji na trybunach.

Oświadczenie “że czuł się obdarzony szacunkiem” w całej tej sytuacji też brzmiało dziwnie.

Szybka reakcja i wrażenie przychylenie się do cytowanego już głosu trybun „Smółka raus...” sprawiło, że działacze z Gdyni mieli zażegnać złość kibiców, którą wszyscy pamiętali choćby sprzed roku. Wtedy to po 40. derbach Trójmiasta (przegranych 2:4) kible po meczu ruszyli pod bramę stadionu. Próbowali wedrzeć się do szatni zawodników, zniszczyli drzwi wejścia głównego.

Teraz wyraz swojego niezadowolenia mieli dać już podczas samego spotkania, które po zakomunikowaniu pożegnania ze Smółką przebiegło jednak bardzo spokojnie, a po meczu kibice dziękowali drużynie za walkę.

– Kompletna bzdura, chcieliśmy zwolnienia Smółki, ale nie było żadnych żądań, o których ktoś napisał. To próba przerzucenia odpowiedzialności na nas. Zwolnili go chwilę przed meczem i jakoś to chcą wytłumaczyć – przytoczył słowa jednego z kibiców Arki dziennikarz Sport.pl Dawid Szymczak.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.