Kto zostanie nowym trenerem Legii Warszawa? W przeszłości celowali w wielkie nazwiska

Za kilka tygodni Legia Warszawa powinna ogłosić nowego szkoleniowca. W przeszłości na Łazienkowską mogli trafić trenerzy z głośnymi nazwiskami, m.in. Giovanni Trapattoni, Paulo Bento, Ole Gunnar Solskjaer i Adrian Gula. Jak dowiedział się Sport.pl, latem warszawiacy planowali natomiast zatrudnić Anglika Grahama Pottera i Portugalczyka Miguela Cardoso.
Zobacz wideo

W poniedziałek końca dobiegła warszawska przygoda Ricardo Sa Pinto. Portugalczyk z bujną przeszłością do swojego trenerskiego życiorysu dopisze kolejny nieudany epizod. Już za kilka tygodni prezes mistrzów Polski Dariusz Mioduski zaprezentuje następcę Sa Pinto. Kto nim zostanie? W przeszłości na Łazienkowską mogło trafić kilku trenerów z dużym nazwiskiem.

Legia przegrała z Walią. Dwa razy

Jak ustalił Sport.pl, latem Legia była bliska podpisania umowy z Grahamem Potterem. Anglik przez pięć lat zbierał doświadczenie w drugoligowym szwedzkim Ostersunds, które w 2015 roku wprowadził do Allsvenskan. Później poszło z górki: w pierwszym sezonie po awansie zespół zakwalifikował się do eliminacji Ligi Europy, a rok później zajął w tabeli piąte miejsce (do kolejnego startu w pucharach zabrakło dwóch punktów). Na pocieszenie 43-latek mógł wznieść za to Puchar Szwecji. Jego pracę docenili nie tylko szefowie Legii, ale także Swansea City. Po spadku Walijczyków do Championship to Potterowi zaproponowano misję powrotu klubu do Premier League. I ten prezesowi Dariuszowi Mioduskiemu grzecznie podziękował.

Ten sam scenariusz życie napisało w 2014 roku, gdy kandydatem do pracy na Łazienkowskiej był Ole Gunnar Solskjaer. Również twórca sukcesów Molde od Warszawy wolał Walię. – Był już po słowie z Cardiff City. Powiedział nam wprost, że dopóki tamta możliwość nie upadnie, to on będzie na nią czekał – tłumaczy Sport.pl Michał Żewłakow. Jak pokazał czas, Solskjaer podjął dobrą decyzję. Zamiast niego do Polski trafił inny Norweg, Henning Berg, który dziś prowadzi tamtejszy Stabaek Fotball. Solskjaer natomiast jest trenerem… Manchesteru United.

Opowieści Trapattoniego i zmęczony Kovac

Innym kandydatem do zastąpienia w 2014 roku Jana Urbana był Włoch Andrea Stramaccioni. Po zwolnieniu z Interu Mediolan szkoleniowiec otrzymywał jednak odprawę, która na jego koncie miała pojawiać się aż do momentu, gdy znajdzie nowego pracodawcę. Pensja, którą byli gotowi zaoferować warszawiacy, nie przekonała jednak Stramaccioniego do porzucenia bezrobocia. Większą chęć do pracy w Polsce przejawiał Giovanni Trapattoni, z którym w Mediolanie spotkali się Bogusław Leśnodorski i Dominik Ebebenge. – Mieliśmy wtedy serię rozmów z trenerami, których rozważaliśmy jako następców Urbana. W tym gronie był Ivan Jovanović z APOEL Nikozja, Stale Solbakken, który prowadził Kobenhavn. Trappatoniego też braliśmy pod uwagę, choć był kosztowny. Przyprowadził wtedy ze sobą asystenta Marco Tardelliego, mistrza świata, którego też mielibyśmy zatrudnić. Okazali się fajnymi ludźmi, chociaż po angielsku mówili tak, że nie dało się nie śmiać. Ciągle opowiadali jakieś historie. Uznaliśmy jednak, że zatrudnienie Trapattoniego byłoby przegięciem – tłumaczy Ebebenge.

Niezainteresowany pracą w Legii był natomiast Niko Kovac, z którym o ewentualnym angażu jesienią 2015 roku rozmawiał Żewłakow. – Powiedział mi wtedy, że jest zmęczony i zamierza odpocząć. Zapewniał, że do zmiany decyzji nie przekona go nawet propozycja Realu Madryt. Przyznał natomiast, że chciałby trafić do Bundesligi i kilka miesięcy później zrealizował ten plan, bo pozyskał go Eintracht Frankfurt – relacjonuje rozmowę ze szkoleniowcem Bayernu Monachium były dyrektor sportowy Legii. Fiaskiem skończyły się też pomysły zatrudnienia m.in. Ukraińca Myrona Markewycza, Gruzina Temura Kecbaii czy Rumuna Cosmina Contry.

Niedostępny wymarzony trener

Jednym z poważnych kandydatów do pracy w Legii był Paulo Bento. W programie „Sekcja Piłkarska” potwierdził to sam Dariusz Mioduski. – Spotkałem się z nim – przyznał. Wyścig o stołek z byłym selekcjonerem reprezentacji Portugalii wygrał jednak Stanisław Czerczesow. Bento, który prowadził m.in. Sporting Lizbona, Olympiakos Pireus czy brazylijskie Cruzeiro, dziś jest trenerem reprezentacji Korei Południowej. Jak słyszymy przy Łazienkowskiej, gdyby był dostępny na rynku, stałby się jednym z faworytów Mioduskiego. To zresztą nie jedyny Portugalczyk, który był na liście właściciela klubu. W czerwcu 2018 roku Legia prowadziła rozmowy z 46-letnim Miguelem Cardoso. Ten zdecydował się jednak na propozycję z Nantes.

Dwukrotnie poważnym kandydatem był też Słowak Adrian Gula, który dziś prowadzi kadrę do lat 21 naszych południowych sąsiadów. Po raz pierwszy w Warszawie Gula pojawił się w maju 2016 roku. Po rozmowach m.in. z Leśnodorskim, Żewłakowem i Maciejem Wandzlem stwierdzono jednak, że to nie ten rozmiar kapelusza. – Na dodatek Gula właściwie nie mówił po angielsku. Po polsku też niezbyt dawał sobie radę – słyszymy. Wtedy zdecydowano się na Albańczyka Besnika Hasiego. Drugi raz Legia próbowała zakontraktować Gulę rok temu, ale wtedy z tej opcji zrezygnował sam zainteresowany, który wybrał młodzieżową reprezentację.

Brzęczek chciał, Płock – nie

O krok od Legii był Jerzy Brzęczek. Pod koniec maja 2018 roku Mioduski złożył mu ofertę pracy w stolicy na którą obecny selekcjoner reprezentacji Polski zareagował entuzjastycznie. Mniej entuzjastycznie zareagowały najważniejsze osoby w mieście, które jest właścicielem Wisły. Według krążących po Płocku pogłosek, prezes Jacek Kruszewski miał otrzymać wtedy ultimatum: jeśli Brzęczek nie zostanie w klubie, z pracą pożegna się także on. Kruszewski tak wspominał tamtą sytuację w rozmowie ze Sport.pl: „Pamiętam, że Jurek chciał iść do Legii, był tym nakręcony, ale stwierdziliśmy, że nie możemy kłaniać się wielkim i postawiliśmy weto. Brzęczek nie był z tego powodu szczęśliwy”. Niedługo później na telefonie trenera wyświetlił się numer prezesa PZPN Zbigniewa Bońka, który zaoferował mu przejęcie kadry po Adamie Nawałce. Według naszych informacji 47-latek – poza wspomnianym Nawałką – był jedynym Polakiem, którego Legia w ostatnich latach w ogóle brała pod uwagę. I dziś niewiele wskazuje na to, by w następnych tygodniach na celowniku klubu pojawił się kolejny.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.