Ekstraklasa. Adam Nawałka wskrzesił piłkarzy Lecha

W ostatniej minucie meczu z Zagłębiem Lubin strzelił gola samobójczego przez co Lech przegrał pierwszy mecz w tym roku. Na początku meczu z Legią Warszawa trafił już do właściwiej siatki, a Lech wygrał. Też po raz pierwszy w tym roku. Nikola Vujadinović odpłacił się Nawałce za niewytłumaczalną momentami cierpliwość. Lech wygrał z Legią 2:0.
Zobacz wideo

Biegający Darko Jevtić, agresywny Maciej Gajos, rozsądny Thomas Rogne i wreszcie zdrowy Robert Gumny. Do tego gol Vujadinovicia dający prowadzenie. Adam Nawałka wygrał mecz z Legią piłkarzami wielokrotnie skreślanymi przez kibiców i takimi, do których na początku pracy sam nie był przekonany. To zwycięstwo wskrzeszonych przez niego zawodników i triumf jego cierpliwości. Dziś Poznań się cieszy, ale do poprawy wciąż pozostaje sporo, głównie gra w ofensywie.

Obrona nie do poznania

Zgodnie z przewidywaniami w meczu Lecha z Legią mało było futbolu, a więcej walki, niecelnych podań, źle rozwiązanych akcji. Dla poznańskich kibiców byłby to mecz jakich w tym sezonie widzieli już kilkanaście, gdyby nie to, że w piłkarzach Kolejorza po raz pierwszy od bardzo dawna widać było złość.

Wcześniej na porażki nie reagowali w żaden sposób - stąd wzięły się oskarżenia kibiców o brak ambicji, zblazowanie i przyzwyczajenie do porażek. Być może wzmożona chęć rehabilitacji to zasługa wyjątkowego rywala - Legii Warszawa. Może upokarzającej porażki w Gliwicach. W Lechu coś jednak drgnęło. Widać to było chociażby po przepychance Darko Jevticia z Cafu, gdy przy linii bocznej wyszarpywali sobie piłkę z rąk. Szwajcar w ogóle nie przyzwyczaił do takiego zachowania, a co jeszcze bardziej zaskakujące, walczył o piłkę nie tylko gdy leżała poza boiskiem. Wielokrotnie wracał przed swoje pole karne i pomagał Robertowi Gumnemu i Kamilowi Jóźwiakami w odbiorze. Lech dostał rzut karny, bo wcześniej o rzut z autu w niebezpiecznej strefie do samego końca walczył Jevtić. Również Maciej Gajos dobrze spisywał się w tym aspekcie i zagrał najlepszy mecz od niepamiętnych czasów. 

Lechowi z tygodnia na tydzień nie przybyło wiele jakości. Wciąż brakowało akcji oskrzydlających, udanych dryblingów czy celnych strzałów. Jednak tak, jak powtarzał Adam Nawałka potencjał jest i w tym aspekcie, co pokazał Jóźwiak, gdy wywalczył rzut karny.  

Przede wszystkim trenerowi Lecha udało się uporządkować defensywę, która w poprzednich dwóch meczach straciła aż sześć goli. Duża w tym zasługa wracających do składu Gumnego i Thomasa Rogne. Ale nie tylko tych dwóch piłkarzy spowodowało, że liczbę groźnych sytuacji, które stworzyła Legia można policzyć na jednej ręce, bez potrzeby wykorzystywania wszystkich palców. Błędów uniknął Vujadinović, pewny był Jasmin Burić, dobrze funkcjonował dowodzony przez Tibę środek pola. To kolosalna zmiana względem ostatnich spotkań.

Podręcznikowy mecz na przełamanie

- Bardzo ważny jest aspekt mentalny, wygranie jednego meczu i przerwanie niekorzystnej serii. Wierzę, że zawodnicy włożą maksimum zaangażowania w to spotkanie – mówił Adam Nawałka na przedmeczowej konferencji prasowej.

To rzeczywiście był mecz na przełamanie. Idealny wręcz - udało się wygrać, zachować czyste konto, Lechowi wreszcie sprzyjało szczęście, jak choćby podczas rzutu rożnego, po którym gola strzelił najbardziej krytykowany ostatnio piłkarz - Vujadinović. Po zmarnowanym rzucie karnym Pedro Tiby w poprzednim meczu, przyszedł wykorzystany Christiana Gytkjaera.

Niedawno Ole Gunnar Solskjaer, trener Manchesteru United stwierdził, że życie piłkarza w tym jest lepsze od życia innych ludzi, że okazja do rehabilitacji przychodzi już po trzech dniach. Maksymalnie po tygodniu. Piłkarze Lecha swoją szansę wykorzystali – głównie zaangażowaniem i walką do samego końca. W utrzymaniu się na fali wznoszącej pomoże mu korzystny terminarz, bo w następnej kolejce do Poznania przyjedzie zawodząca po wznowieniu rozgrywek Arka Gdynia, a za dwa tygodnie Kolejorz zagra z Miedzą Legnica

Więcej o:
Copyright © Agora SA