Ekstraklasa. Na co stać "naprawione" Zagłębie Sosnowiec?

Tylko targana problemami finansowymi Wisła Kraków zimą zmieniła się tak bardzo, jak Zagłębie Sosnowiec. - Wierzę z całego serca, że naprawiliśmy drużynę i zdołamy się utrzymać - powiedział prezes Zagłębia, Marcin Jaroszewski.
Zobacz wideo

12 punktów po 20 kolejkach i ostatnie miejsce w lidze - to dorobek Zagłębia Sosnowiec po pierwszej części sezonu. Drużyna Valdasa Ivanauskasa do bezpiecznej pozycji w tabeli traci sześć punktów. W ostatnich pięciu sezonach tylko raz, w poprzednich rozgrywkach, zdarzyło się, by z ekstraklasy nie zleciał co najmniej jeden zespół, który przed przerwą zimową znajdował się w strefie spadkowej.

Zagłębie stoi przed bardzo trudnym zadaniem, by nie powiedzieć, przed "mission impossible", jak stwierdził Ivanauskas po ostatnim meczu w 2018 roku (2:3 z Legią). W utrzymaniu ekstraklasy dla Sosnowca ma pomóc aż 10 nowych piłkarzy, których klub sprowadził w przerwie zimowej. Tylko targana finansowymi problemami Wisła Kraków, w niewiele ponad miesiąc, zmieniła się równie mocno.

Dziurawa obrona

Nowi zawodnicy pod wodzą Ivanauskasa mają naprawić Zagłębie, a trzeba przyznać, że naprawiać jest co. Cytując Adama Nawałkę: "zarówno w ofensywie, jak i w defensywie." W pierwszej części sezonu sosnowiczanie byli najgorszym zespołem w obronie i niewiele lepszym w ataku.

Po 20 kolejkach Zagłębie ma zdecydowanie najwięcej straconych goli w lidze (45) i najgorszy bilans bramkowy (minus 21). Żadnego z obrońców zespołu nie znajdziemy choćby w 15 najlepszych graczy na poszczególnych pozycjach. Chyba, że pod uwagę weźmiemy błędy prowadzące do utraty bramki. Tutaj od miejsca trzeciego do piątego znajdują się kolejno, stoperzy - Piotr Polczak i Arkadiusz Jędrych - oraz bramkarz, Dawid Kudła (dane InStat). Pierwszy z wymienionych najczęściej w lidze faulował też przeciwników we własnym polu karnym (cztery razy).

W pierwszej części sezonu Zagłębie wygrywało średnio zaledwie 53 proc. pojedynków w defensywie. Gorszy wynik miała tylko Wisła Kraków. Sosnowiczanie zanotowali też najgorszy procent skutecznych odbiorów (51 proc.).

Nie może więc dziwić, że zimowy ruch transferowy w defensywie zespołu był spory. Z klubem pożegnali się Jędrych i Nuno Malheiro, a do Sosnowca trafili Lukas Gressak (może też grać jako defensywny pomocnik) i Martin Toth ze Spartaka Trnawa, Giorgos Mygas z greckiego Panetolikosu oraz Tomasz Nawotka z MFK Zemplin Michalovce. Do tego należy dodać bramkarza - Lukasa Hrosso - z FC Nitry.

Wzmocnienia Zagłębia rodzą mieszane uczucia. O ile Gressak, Toth i Hrosso byli podstawowymi piłkarzami w poprzednich klubach, o tyle Nawotka grał w kratkę, a Mygas ostatni występ zaliczył 29 kwietnia zeszłego roku.

Nieskuteczny, uzależniony atak

Ale Ivanauskas musiał też popracować z zespołem nad grą ofensywną. W 20 kolejkach sosnowiczanie strzelili 24 gole, rzadziej robiły to tylko Górnik Zabrze (23), Miedź Legnica (21) i Cracovia (20). Zagłębie co prawda nie miało wielkich problemów z kreowaniem dogodnych szans do zdobycia bramki (4,5 na mecz to siódmy wynik w lidze), jednak gorzej wykorzystywały je jedynie Miedź i Cracovia.

Zespół Ivanauskasa dużo gorzej wyglądał w innych statystykach ofensywnych. Sosnowiczanie przeprowadzali najmniej ataków na mecz (87), wygrywali najmniej pojedynków w ataku (41 proc.), najrzadziej podawali w pole karne przeciwnika (26).

Dużym problemem Zagłębia było uzależnienie od dwójki zawodników - skrzydłowego Konrada Wrzesińskiego i napastnika Vamary Sanogo. Pierwszy jesienią zdobył trzy bramki i zanotował sześć asyst, drugi strzelił osiem goli. Wrzesiński miał udział przy 37,5 proc. trafień drużyny, Sanogo przy 33,3 proc. (dane EkstraStats.pl).

25-letniego Polaka w Zagłębiu już jednak nie ma, gdyż odszedł do kazachskiego Kajratu Ałmaty. Jego miejsce w teorii zająć ma sprowadzony z Dinama Tbilisi Giorgi Iwaniszwili, który w poprzednim sezonie strzelił trzy gole i zanotował cztery asysty w 27 spotkaniach.

Znacznie ciekawiej wygląda obsada roli konkurenta dla Sanogo w ataku. Z Francuzem rywalizować będzie Giorgi Gabedawa, który w minionych rozgrywkach w 28 meczach zdobył 19 bramek i dołożył pięć asyst. 29-latek trafił do Sosnowca z gruzińskiej Czichury Saczchere.

O miejsce w ofensywie rywalizować ma też Olaf Nowak. 20-latek został wypożyczony z Zagłębia Lubin, w którego trzecioligowych rezerwach jesienią strzelił dziewięć goli w 15 występach. Sosnowiczanie wzmocnili też linię pomocy. Do klubu trafili Mateusz Możdżeń (ostatnio Korona Kielce) oraz Dawid Ryndak (Puszcza Niepołomice).

"Wierzę, że naprawiliśmy drużynę i zdołamy się utrzymać"

– Kto wie, może gdyby runda jesienna potoczyła się inaczej i bylibyśmy bezpieczni, tak złudnie, to nie wzmocnilibyśmy się teraz tak bardzo i wiosną mogłoby być źle. Wierzę z całego serca, że naprawiliśmy drużynę i zdołamy się utrzymać - powiedział prezes Zagłębia, Marcin Jaroszewski, cytowany przez portal Wyborcza.pl.

- Zimą musieliśmy zbudować zespół nie tylko silniejszy personalnie, ale też mentalnie. Musimy stworzyć zgraną drużynę, a to najlepiej robi się poprzez zwycięstwa. Jeśli uda nam się wypracować dobrą atmosferę, to będę optymistą. Jeśli nie, będzie nam bardzo ciężko.

Ivanauskas: – Przed przerwą zimową mówiłem, że o wartościowe wzmocnienia będzie trudno. Nie jest bowiem łatwo zdecydować się na podpisanie kontraktu z drużyną, która zajmuje ostatniej miejsce w tabeli. To się jednak nie sprawdziło, w czym olbrzymia zasługa naszego prezesa oraz Roberta Tomczyka, dyrektora sportowego klubu.

– Mamy nowy zespół. Gdy ma się dobrych piłkarzy, to łatwiej o budowę. Na pewno potrzeba jednak czasu, żeby złapać te piłkarskie automatyzmy. Zimowa przerwa była wystarczająca. Był czas, żeby odpocząć. Był i taki, żeby solidnie popracować. Byłem zbudowany postawą swoich zawodników, którzy w okresie świat i Nowego Roku solidnie pracowali indywidualnie i wrócili do klubu w dobrej dyspozycji - dodał Litwin.

Wyniki zimowych sparingów Zagłębia mogą napawać optymizmem jego kibiców. Zespół Ivanauskasa wygrał trzy z pięciu meczów, w tym ostatni z ŁKS-em Łódź, czyli czwartym zespołem Fortuna I Ligi (2:1). Prawdziwe granie dla sosnowiczan zacznie się jednak w sobotę o 15.30. Wtedy to na wyjeździe zmierzą się z zajmującym ostatnie bezpieczne miejsce w tabeli Śląskiem Wrocław, do którego tracą obecnie sześć punktów.

Jeśli uda się wygrać, przebudowana drużyna może nabrać rozpędu w walce o ligowy byt. Jeśli nie, coraz bardziej prawdopodobna będzie powtórka sytuacji sprzed 11 lat, kiedy Zagłębie zdobyło raptem 16 punktów w 30 meczach i z hukiem spadło z ekstraklasy.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.