Sławomir Peszko pod koniec stycznia przeszedł do Wisły Kraków. Ten transfer mógł jednak nie dojść do skutku, ponieważ "Biała Gwiazda" oferowała na początku byłemu reprezentantowi Polski pensję w wysokości 10 tys. złotych miesięcznie. Jak informuje Krzysztof Stanowski z "Weszło", do gry w tym czasie postanowił włączyć się Widzew Łódź, który zaoferował byłemu piłkarzowi Lechii Gdańsk pensję aż ośmiokrotnie wyższą. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że łodzianie występują w II lidze.
Na szczęście dla Wisły pojawił się Wojciech Kwiecień, biznesmen i właściciel sieci aptek, który zaoferował swoją pomoc, aby Sławomir Peszko mógł trafić pod Wawel. Pomocnik wybrał ofertę gry u boku m.in. Jakuba Błaszczykowskiego, za połowę stawki, jaką mógł otrzymać w Łodzi.
Po tym jak pracownik Wisły nazwał byłego dyrektora sportowego klubu Manuela Junco złodziejem, otrzymał cios w twarz i wylądował w szpitalu. Sprawca czynu nadal pracuje na Reymonta. Taką i kilka innych historii dotyczących m.in znikających pieniędzy z transferów przedstawił w artykule "Jak okradano i jak ratowano Wisłę Kraków" portal Weszło.