Na twarzy prezesa Genoi zagościł uśmiech. Nie potrafił zachować tej satysfakcji dla siebie. Przecież miał rację – Iuri Medeiros jest utalentowanym zawodnikiem i w końcu potwierdza piłkarskie umiejętności na boisku. – Kiedy dołączył do drużyny, słyszałem tylko, że wyciągam odpadki z portugalskiego rynku. To nie przypadek, że teraz wszyscy o nim mówią – stwierdził triumfalnie. Portugalczyk rzutem na taśmę zapewnił swojemu zespołowi wygraną z Cagliari, niecałe trzy tygodnie później dołożył bramkę z Hellasem, a po drodze dorzucił jeszcze asystę.
Enrico Preziosi trochę się jednak pospieszył. Gdyby chwilę poczekał, pewnie ugryzłby się w język. Medeiros na początku następnego sezonu wylądował na ławce rezerwowych i rzadko kiedy się z niej podnosił.
Na przeciwległym biegunie niewzruszona wiara zamienia się w ostrą krytykę. Właśnie tam można umieścić jednego z trenerów rezerw Sportingu. Abel Ferreira niecałe pięć lat temu nie przebierał w słowach po wygranym 1:0 spotkaniu z ekipą SC Covilha. Szkoleniowiec pomeczową wypowiedź zaczął od krótkiego nakreślenia funkcji, jaką mają spełniać jego podopieczni. - Zaczynają każde spotkanie z pięcioma celami do zrealizowania: mamy tworzyć i promować graczy, zwiększać rywalizację, wygrywać i służyć za probówkę dla pierwszej drużyny. Jestem bardzo zadowolony z postawy w ostatnich 20 minutach – podkreślił. Krótki wstęp był o tyle niezbędny, że miał uzmysłowić jednemu piłkarzowi, co zrobił źle.
– Wszyscy muszą biegać. W końcówce meczu jeden zawodnik całkowicie odpuścił. Jeśli ktokolwiek chce się przebić na wyższy poziom, musi o to zawalczyć. Nie obchodzi mnie ani to, czy jest za słabo lub zbyt dobrze wyszkolony technicznie, ani czy jest przyszłą gwiazdą. Potrzebna jest zarówno dyscyplina, jak i doświadczenie. Kto tego nie ma, po prostu nie zda testu – podsumował postawę Medeirosa.
Wypowiedź trenera Ferreiry wcale nie sprawia, że relacja Iuriego ze Sportingiem jest zero-jedynkowa. Owszem, wielokrotnie, niezależnie od wieku i okoliczności, Portugalczyk zderzał się ze ścianą. Kłóci się to jednak z obrazem chłopaka, który od 11. roku życia starał się przebić do pierwszego składu i po każdym wypożyczeniu miał nadzieję, że tym razem się uda.
– Od najmłodszych lat myślałem tylko o piłce nożnej. Graliśmy na ulicach, kopaliśmy piłkę po asfalcie, więc do domu wracałem ze zdartymi kolanami – opowiada w rozmowie z oficjalną stroną Genoi. Wspomina, że często mama musiała go wołać przez długi czas, bo nie mógł oderwać się od piłki. – Wpadało jednym uchem, wypadało drugim. Zwłaszcza, kiedy robiło się ciemno i trzeba było w końcu wrócić do domu – wspomina.
Iuri Medeiros wyrósł na dość uniwersalnego zawodnika. – Ma tendencję do ścinania do środka ze skrzydła. Ustawia się dość szeroko, ale w momencie, gdy dostaje podanie, ma kilka możliwości. Często uwalnia flankę wysoko ustawionemu bocznemu obrońcy, wówczas przesuwając się bliżej pola karnego. Jest prawonożny, ale świetnie prowadzi piłkę również lewą nogą – pisze Mario Rivas na portalu „La contra crónica”. Podkreśla, że Portugalczyk nie tylko dysponuje mocnym uderzeniem, ale i technicznym podaniem kluczowym. - Bardzo często siał spustoszenie pod bramką przeciwnika po uderzeniach ze stałych fragmentów gry, kiedy grał w Moreirense. Nie jest szczególnie szybki, ale nadrabia boiskową inteligencją, nie ma problemów z decyzyjnością. Porusza się elegancko i harmonijnie – kontynuuje. Umiejętności Iuriego chwalił również trener Boavisty, Miguel Leal, u którego skrzydłowy odgrywał kluczową rolę.
W portugalskich mediach pojawiło się mnóstwo sugestii, że Iuri prezentował znacznie wyższy poziom dopóki nie zaczął tułać się po wypożyczeniach. Co ciekawe, spadek formy nie miał być w sposób bezpośredni związany z procesem aklimatyzacji w nowej ekipie, a ze stylem i taktyką, które nie współgrały z tymi preferowanymi przez Sporting. – Dajcie mu przestrzeń do gry, a stanie się zabójczą bronią – podkreśla Antonio Mendonca na portugalskim portalu „Fair Play”. Zaznacza, że problem Medeirosa rozbija się o podstawowe różnice między drużynami z czołówki a dołem tabeli.
– Inaczej gra się w Sportingu, gdzie na każdej pozycji jest rywalizacja, a strategia opiera się na posiadaniu i trzeba samemu stwarzać sobie przestrzeń do gry. Weźmy chociażby pod uwagę poprzedni sezon (przyp. red. 2016/17), kiedy niemalże wszystkie ekipy parkowały autobus przeciwko Sportingowi – dziennikarz odnosi się do uniwersalnych umiejętności i ogólnego charakteru ligi. Jednocześnie sugeruje, że Portugalczyk zyskałby na przenosinach do zespołu, który nie bazuje jedynie na kontratakach.
Ten rozdźwięk taktyczny spowodował, że zawodnik był bombardowany wymówkami ze strony klubu. – Kolejny sierpień, to samo pytanie rozbrzmiewa na Estadio Jose Alvalade. Czy tym razem Iuri Medeiros przebije się do pierwszego składu? Odpowiedź jest zawsze taka sama: „potrzebuje więcej doświadczenia”, „łatwiej pokazać się w Moreirense czy Boaviście niż w Sportingu” albo „kolejny rok na wypożyczeniu i będzie pewniakiem do jedenastki” – pisze Goncalo Taborda na portalu „Bola na Rede”, uzupełniając problem, który prawie rok wcześniej poruszył Antonio Mendonca. Uważa, że skrzydłowy zrobił prawie wszystko, co było w jego mocy, żeby przekonać do siebie trenera Jorge Jesusa i zadaje kolejne pytanie: - Czy Iuri dla Sportingu jest „brzydkim kaczątkiem”, czy szkoleniowiec widzi w nim coś złego, czego prawie nikt inny nie dostrzega?
Przewrotnie, w pierwszej połowie sezonu 2017/2018 mogli to zauważyć niemalże wszyscy. – Brakowało mu pewności siebie i chociaż technicznie nie odstawał od reszty graczy, to ciągle podejmował złe decyzje. Zagrywał niedokładnie, dośrodkowywał nieprecyzyjnie, próbował za wszelką cenę strzelać w kierunku bramki rywala. W sześciu meczach ligowych miał tylko jedna asystę – wyjaśnia redaktor i idzie w nieco innym kierunku. Zamiast skupiać się na polityce transferowej, zwraca uwagę na kwestie psychologiczne.
– Utożsamia się ze Sportingiem od prawie czternastu lat. W tym czasie wielu piłkarzom można było zarzucić brak poświęcenia i oddania klubowi, ale nie jemu. Właściwie można odnieść wrażenie, że nerwowa gra brała się z potężnej pasji. Presja ograniczyła jego rozwój – podsumowuje diagnozę. To wszystko sprawia, że kariera Iuriego Medeirosa cały czas zatacza koło – od jednego wypożyczenia do kolejnego z nadzieją na powrót do Lizbony. Tym razem na stałe.