Legia Warszawa. Komplikacje przy transferze napastnika. Zostało bardzo mało czasu

- Nie jest powiedziane, że z nami zostanie. Są także inne opcje, cały czas rozmawiamy - słyszymy w Legii, gdzie pytamy o sytuacje Jose Kante, który miałby zostać wypożyczony do Ankaragucu.
Zobacz wideo

Jose Kante miał odejść z Legii, ale sprawa się skomplikowała. Ankaragucu nie przesłało bowiem piłkarzowi kontraktu i ten w czwartek nie wyleciał do Turcji, gdzie miał przejść badania, a po nich zostać wypożyczony na pół roku (z opcją pierwokupu w wysokości pół miliona euro) - poinformowała Legia.Net. - Nie jest powiedziane, że Kante z nami zostanie. Są także inne opcje, cały czas rozmawiamy - słyszymy w Legii, gdzie pytamy o sytuację piłkarza.

O innych opcjach w klubie nikt więcej mówić nie chce. Ale wiadomo, że jeśli chodzi o opcję turecką, czasu jest coraz mniej, bo okno transferowe w tej lidze zamyka się w czwartek o północy. Wiadomo też, że z Kante w Legii wielkiej przyszłości nikt nie wiąże. 28-letni napastnik - sprowadzony latem z Wisły Płock - nie poleciał z drużyną na oba zimowe zgrupowania do Portugalii. Od początku stycznia trenuje z zespołem trzecioligowych rezerw, gdzie zesłani zostali także Arkadiusz Malarz, Cristian Pasquato, Chris Philipps i kilka miesięcy temu Krzysztof Mączyński, który w zeszłym tygodniu rozwiązał kontrakt z Legią i trafił do Śląska Wrocław.

Jeśli Kante trafiłby do Ankaragucu, dołączyłby do Michała Pazdana, który na początku tygodnia podpisał półtoraroczny kontrakt z beniaminkiem tureckiej ekstraklasy. - Trener Ricardo Sa Pinto ma tak, że wszystko musi zależeć od niego i trzeba się do tego dostosować. Bycie piłkarzem numer 15 czy 16 mi nie pasowało. Nie mam też tylu lat, by powiedzieć sobie, że kończę z poważnym graniem w piłkę. Znam swoją wartość - mówił Pazdan w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" po tym, jak odszedł do Ankaragucu.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.