Wisła Kraków wychodzi z zakrętu. Ma 8 z 12 milionów. Czas na kluczową operację 

Bieżące funkcjonowanie nie jest zagrożone. Ponad 8 mln złotych z około 12 potrzebnych na pokrycie licencyjnych zobowiązań finansowych już jest. Ze sprzedaży karnetów klub ma więcej niż zakładał. Wygląda na to, że Wisła Kraków dość płynnie wychodzi z ostrego zakrętu. Na prostej jednak nie jest, a przed nią możliwe wyboje, czyli sprzedaż akcji.
Zobacz wideo

Przez potrzebne na już 12,2 mln złotych w grudniu, po obawę upadku spółki i odejście piłkarzy na przełomie roku, czy odebranie licencji, aż po dość komfortową sytuację, w której „bieżące funkcjonowanie nie jest zagrożone”. Tak w ciągu raptem miesiąca zmienił się krajobraz na Reymonta. Nie obyło się bez uszczerbków, bo kilku piłkarzy klub jednak stracił. „Białą Gwiazdę" upuścił Zdenek Ondrasek, kontrakty za porozumieniem stron rozwiązali Jakub Bartkowski i Dawid Kort. Zoran Arsenić przeniósł się do Jagiellonii, Tibor Halilović do Rijeki, ale exodusu zawodników nie było. Ci co zostali zamiast sprawdzać drogi ucieczki, skupiają się obecnie na kopaniu piłki i trenują w tureckim Belek. Zagraniczne zgrupowanie zafundowała im jedna z firma. Ponadto do zespołu dołączyli m.in. Lukas Klemenz, Łukasz Burliga z Jagiellonii czy – znów przy udziale sponsora – były reprezentant Polski Sławomir Peszko. Tyle jeśli chodzi o stronę sportową. Za tą organizacyjną mocno wziął się nowy prezes Rafał Wisłocki, a pomagają mu Bogusław Leśnodorski i Jarosław Królewski. To oni ułożyli plan podnoszenia się „Białej Gwiazdy” z kolan, czyli ze spirali długów i problemów. Te bieżące kłopoty już opanowali. Perspektywa na luty i marzec też nie jest zła. Niewyobrażalna do tej pory kwestia otrzymania licencji na kolejny sezon nie jawi się obecnie jak zdobycie K2 zimą. Jedne pieniądze w klubie już są, inne za chwilę być mają.

3 mln za transfery i... starczy

4 mln złotych potrzebne na już Wisła dostała w pożyczce w połowie stycznia. Może nie był to najbardziej kreatywny sposób pozyskiwania funduszy, ale sposób skuteczny. Tym bardziej, że dalsze zwlekanie z zaległościami dla piłkarzy groziło zupełnym rozpadem drużyny. Pożyczki długoterminowej i ponoć dość korzystnej udzielili wspomniany Królewski, oraz Jakub Błaszczykowski i biznesmen Tomasz Jażdżyński. Wpływy posłużyły na wypłaty dla graczy. Środki na część pensji zapewnili też Socios Wisła, którzy w sumie wsparli graczy kwotą 222 tys. złotych (w dwóch transzach). Po przelewach sportowcy nie mogli już za darmo opuścić klubu i rozwiązać kontraktu z jego winy. Piłkarzy można było zatem sprzedać. Tak uczyniono z Martinem Kostalem i Jesusem Imazem. Za tę dwójkę wzięto wspomnianych już Klemensa oraz Burligę, a do wiślackiej kasy wpadło jeszcze około 750 tys. euro. To w 12 milionowej układance po odjęciu podatków i w przeliczeniu  na złotówki dało niecałe 3 mln. Dobra informacja dla trenera Macieja Stolarczyka jest taka, że dalsza sprzedaż graczy nie jest konieczna.

- Te pierwsze transfery były bardzo dobrze przemyślane. Nie jesteśmy w sytuacji, w której musimy dalej sprzedawać na już. Każde oferty zostają jednak poddana analizie. To nie jest tylko kwestia skorzystania lub nieskorzystania z okazji, ale w szerszej perspektywie zarządzanie drużyną, dla której chciałbym by w zasięgu była pierwsza czwórka ligowej tabeli – komentuje Sport.pl pomagający „Białej Gwieździe” Jarosław Królewski.

1 mln za karnety i walka o rekord

Kolejnym źródłem solidnych wpływów okazały się karnety. Już wiadomo, że będzie z nich więcej pieniędzy niż zakładano. Klub w bezpiecznych prognozach szacował, że te do startu ligi przyniosą one ponad pół miliona złotych. Ta liczba została przekroczona już pod koniec stycznia. Wisła sprzedała bowiem ponad 4 tys. wiosennych kart wstępu. To wynik cztery razy lepszy niż na wiosnę 2018 roku. W klubowej kasie przekłada się to obecnie na około 0,8 mln złotych na czysto, przyjmując że średnia cena sprzedanego karnetu to nieco ponad 200 złotych (karnety kosztują 135zł i 245zł – ulgowe oraz 210zł i 315zł – normalne). Ponieważ liga dla Wisy powraca 11 lutego, można zakładać, że przekroczenie milion złotych z karnetów będzie sprawą pewną. Klub przy okazji walczy też o pobicie rekordu sprzedaży należącego do Widzewa. Łodzianie zbyli ponad 16311 sezonowych wejściówek. W Krakowie sumując łączną ich pulę na sezon 2018/19 kupiło je ponad 6300 osób.

Działacze Wisły zakładają też, że niemal pół miliona złotych powinny zapewnić klubowi wpływy z różnych akcji na portalach społecznościowych, dotacji, w połączaniu z kolejnymi przelewami celowymi od Socios Wisła. To znaczy, że na chwilę obecną pewne pieniądze dla Wisły to 8,5 mln złotych. Pozostaje jeszcze kwestia brakujących 4 mln. Tu mogą zacząć się wyboje, albo nawet górka, choć na Reymonta tak sceptyczni nie są.

Emisja akcji za 4,3 mln

Działacze Wisły już w połowie stycznia przyznali, że klub zdecyduje się na ratunkową emisję akcji. Skorzysta w tym celu z platformy crowdfundingowej Beesfund. Umowę już podpisano, a w ostatnim czasie trwało przygotowywanie szczegółów oferty. Oczekiwania dotyczące tej operacji są na Reymonta spore. Założono sprzedaż akcji o wartości 1 mln euro, czyli około 4,3 mln złotych. Dla porównania - wszystkie środki, które od początku swej działalności zebrał dla swoich klientów portal Beesfund to 11,3 mln złotych. W Hiszpanii podobna akcja pomogła uratować m.in Real Oviedo, ale potrzebnych było na to około 1,2 mln złotych. Zdaniem Jarosława Królewskiego, który od stycznia Wiśle pomaga, te przykłady nie mają znaczenia.

-Sama platoforma jest tylko narzędziem. Na rynku mamy do czynienia z prawem popytu i podaży i na tym się skupiamy. Technologia w tym przypadku tylko służy ekonomi. Mamy swoje szacunki odnośnie chętnych na akcje. Dlatego mam nadzieję, że ta emisja zakończy się sukcesem – powiedział w rozmowie ze Sport.pl Królewski. - Więcej szczegółów przekażemy w najbliższym czasie – dodał. Więcej wiadomo może być nawet już w pierwszym tygodniu lutego.

Wątpliwości odnośnie stabilnego funkcjonowania Wisły mają jednak w PZPN, dlatego klub cały czas objęty jest nadzorem finansowym. Komisja ds. Licencji widzi progres i realizację kolejnych punktów prognozy finansowej, chociaż do samej i kluczowej sprzedaży akcji podchodzi ostrożnie.

- Wisła przedstawiła konkretny plan finansowy na dogranie reszty sezonu. Jest on jednak obarczony pewnym ryzykiem. Nie chodzi nawet o kwestię wpływów z transferów, czy przychodów ze sprzedaży karnetów i frekwencji na stadionie, bo te zostały w prognozie przyjęte na konserwatywnym poziomie, ale o podniesienie kapitału o 4 mln złotych w wyniku wyemitowania akcji na platformie crowdfundingowej. To nowatorska operacja dla klubu piłkarskiego zarówno w Polsce jak i w Europie. Nie można być pewnym jej wyniku. Dlatego też będziemy Wisłę na bieżąco uważnie monitorować. Jeśli im się to uda będą bohaterami – komentował nam Krzysztof Rozen, przewodniczący Komisji ds. Licencji Klubowych. Dokumenty i wnioski o licencję na sezon 2019/20 trzeba złożyć do 31 marca. Na korekty działań czasu zatem starczy.

Inwestorów kilku

Klub i tak cały czas przygotowywany jest do sprzedaży. Wisła w rozmowach z potencjalnymi inwestorami nie stoi już jednak pod ścianą. Negocjacje wciąż trwają.

- Cięgle  zainteresowanych wejściem do Wisły jest kilka różnych podmiotów. Nie szukamy jednak kogoś, kto na szybko wrzuci do Wisły jakieś pieniądze, tak by było to celem samym w sobie. Staramy się obracać wśród ludzi, funduszy, czy inwestorów, którzy są znani, mają jakąś historię, doświadczenia z innych klubów. Chcemy znać ich perspektywy, czy zdawać sobie sprawę z zagrożeń. Chodzi o analizę na wyższym poziomie. Zrobienie tego w sposób nieodpowiedzialny może skończyć się dla wszystkich źle – komentuje Królewski. W lutym zatem przełomowych informacji w tej sprawie spodziewać się nie należy.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.