Piłkarze Wisły słuchali piosenki o Vannie Ly

- Na powitanie puściliśmy sobie w szatni piosenkę o panu Ly, która krąży po internecie - przyznał Paweł Brożek w rozmowie z dziennikarzami, a ci wybuchnęli śmiechem. W środę 9 stycznia piłkarze Wisły rozpoczęli przygotowania do rundy wiosennej.
Zobacz wideo

Wciąż nie jest jasna przyszłość Wisły Kraków. Klub wrócił w ręce Towarzystwa Sportowego Wisła po tym, jak Vanna Ly i Mats Hartling ostatecznie nie zapłacili za jego przejęcie. Właścicielem Wisły nie został także biznesmen Wojciech Kwiecień. Przedsiębiorca był o krok od jej przejęcia w grudniu, ale zrezygnował w ostatniej chwili. Tym razem rozmowy z Towarzystwem Sportowym zakończył się już na etapie sondowania.

Pomimo niepewnej przyszłości i bardzo niejasnej sytuacji w klubie, w środę 9 stycznia piłkarze Wisły wrócili do treningów po zimowej przerwie. W zajęciach zespołu Macieja Stolarczyka wziął udział m.in. Jakub Błaszczykowski, którego powrót do drużyny "Białej Gwiazdy" jest coraz bardziej możliwy. Na treningu pojawił się także Paweł Brożek, który po jego zakończeniu rozmawiał z dziennikarzami. – Wierzymy, że ludzie, z którymi się spotkaliśmy, nie będą rzucać słów na wiatr. Tyle już usłyszeliśmy słów w ciągu ostatnich miesięcy, że poprosimy o konkrety, a nie tylko słowa - przyznał napastnik w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".

Trudna sytuacja nie odebrała piłkarzom Wisły poczucia humoru. - Na powitanie puściliśmy sobie w szatni piosenkę o panu Ly, która krąży po internecie - zdradził Brożek.

Napastnikowi chodzi prawdopodobnie o ten utwór:

 

Wisła wciąż szuka inwestora

Nie udały się rozmowy z Ly i Hartlingiem, nie udały także z Kwietniem. Ale to nie oznacza, że nowego inwestora w Wiśle nie będzie, bo klub cały czas takiego poszukuje. Pomaga w tym Jarosław Królewski, biznesmen z firmy Synerise. W dodatku dołączył on do akcji Bogusław Leśnodorskiego, który stara się rozwiązać prawne problemy krakowskiego klubu. - Moją rolą jest zbiórka pieniędzy oraz poszukiwania inwestorów strategicznych dla Wisły, z mojego kręgu. Osobiście na tym etapie ani ja, ani moja spółka, nie jesteśmy w stanie zainwestować tak ogromnej kwoty. Natomiast mamy coś, o czym ludzie bardzo rzadko myślą: kapitał intelektualny i społeczność ludzi ideowych. Mamy jeden rewolucyjny pomysł w zanadrzu - zdradza Królewski.

"Inwestorzy zgłaszają się sami"

Były prezes i współwłaściciel Legii Warszawa, Bogusław Leśnodorski, który pomaga Wiśle, w środowej audycji na antenie radia WeszłoFM przyznał, że sytuacja klubu się poprawia. - Jest trochę lepiej niż było pięć dni temu. Jeżeli uda się zorganizować kasę – wcale nie taką dużą, jak się mówi – to jesteśmy przekonani, że Wisła zagra wiosną w lidze. Nikt normalny nie chce braku Wisły w Ekstraklasie. Takie rzeczy nie dzieją się nawet w Kongo. (...) Są potencjalni inwestorzy, którzy zgłaszają się sami, do tego ludzie, którzy już pomagają. My zajmujemy się aspektem formalnym, pilnujemy tego, żeby nie było sytuacji, jaka miała miejsce wcześniej. W pierwszej kolejności piłkarze muszą mieć z czego żyć, to jest najważniejsze. Wszystko, co uda się pozyskać, w pierwszej kolejności trafi do zawodników - oświadczył były prezes Legii.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.