Zgodnie z tym co pisaliśmy w piątek, weekend na Reymonta upłynął pod znakiem oczekiwania. TS Wisła czekało na potwierdzenie nadania przelewu od nowych inwestorów, kibice czekali na jakiś komunikat ze strony klubu, a piłkarze na wieści dotyczące ich przyszłości.
Wszystkie strony kolejnymi wydarzeniami mogły jednak poczuć się rozczarowane. Potwierdzenie przelewu do TSu nie wpłynęło. Klubowy komunikat był, ale mówiąc delikatnie nie taki jakiego spodziewali się kibice, a nawet wywołujący skrajne komentarze. Piłkarze dalej są w zawieszeniu. Zamiast o transakcyjnych konkretach dowiedzieliśmy się za to, że pan Vanna Ly w trakcie podróży za Atlantyk zachorował, a klub „jest myślami z nim i jego rodziną”.
Wcześniej kilka zdań od siebie przekazał Mats Hartling (Noble Capital Partners) pisząc, że on jak i pełniący obowiązki prezesa Wisły (Adam Pietrowski) „nie mają powodów, by wątpić, że wspomniany przelew zostanie potwierdzony najbliższego dnia pracy banku, tj. 31 grudnia”.
Poniedziałek będzie zatem kluczowym dniem dla kilku stron.
Zarząd TS Wisła ma w poniedziałek po pierwsze dalej czekać na przelew od pana Vanny Le (według zapewnień drugiej strony wysłany przed weekendem) i liczyć na to, że dzień roboczy w bankach pomoże w jego realizacji. Po drugie i pewnie ważniejsze zarząd ma się ze sobą spotkać, by porozmawiać (rozmawiał już w sobotę) nad dalszymi krokami. Wśród tych najbardziej realnych - ale do podjęcia raczej w nowym roku - jest odebranie akcji od inwestorów i zakomunikowanie, że Wisła Kraków SA. wróciła w ręce starych właścicieli. Umowa sprzedaży klubu zakładała (prawdopodobnie), że nabywcy muszą do 29 grudnia udokumentować przelanie na konto „Białej Gwiazdy” 12,2 mln złotych. W przeciwnym wypadku transakcja jest nieważna.
Jeśli tak się stanie Wisła pod sterami TS będzie musiała powołać nowy zarząd. Marzena Sarapata ostatnio zrezygnowała zarówno z funkcji prezesa Wisły jak i Towarzystwa Sportowego. Raczej mało prawdopodobne jest by na Reymonta wróciła. Ludwik Mięta Mikołajewicz, honorowy prezes TS, w niedawnej rozmowie ze Sport.pl wspominał o „stanie nerwowym Marzeny”.Zarząd Wisły pewnie powstanie w oparciu o ludzi, którzy cały czas w nim są.
Po wybraniu nowego prezesa Wisły Kraków SA trzeba będzie podjąć decyzję, czy forsować plan z wprowadzeniem do klubu jakiegoś inwestora, czy starać się dograć sezon radząc sobie bez niego.
W pierwszym scenariuszu możliwa jest (bardziej w teorii) druga runda rozmów z małopolskimi biznesmenami. Wojciech Kwiecień po fiasku negocjacji z początku grudnia sugerował, że jakby opcja z Vanną Ly i Matsem Hartlingiem nie wypaliła, jest otwarty na dalsze rozmowy.
Drugi scenariusz zakłada, że Wisła będzie się starała przetrwać jeszcze kilka miesięcy i nie dopuścić do spadku z Ekstraklasy, choć to i tak w kontekście klubowych długów to spacer po równi pochyłej. Pozatym wiele wskazuje na to, że skład Wisły, już nawet w połowie stycznia nie będzie taki sam jak w grudniu, a o 8. lokacie w tabeli grając juniorami będzie można marzyć.
Wartościowych piłkarzy na rundę wiosenną Wisła może szybko stracić. Po Korcie i Imazie, którzy złożyli do klubu wezwanie do zapłaty (i wszyscy zostali spłaceni), na podobne kroki zdecydowali się kolejni. Termin oczekiwania na pieniądze minął w weekend Arseniciowi. Teoretycznie już może on wysyłać do PZPN wniosek o rozwiązanie umowy z winy klubu.
To scenariusz, który spowoduje, że Wisła straci cennego w kontekście transferu piłkarza, a w dodatku jeszcze będzie musiała zapłacić swoje zobowiązania finansowe.
Sprawę starają się ratować „Socios Wisła”. Jest szansa, że pożyczą klubowi 65 tys złotych, a kolejne ponad 250 tysięcy uda się zorganizować od osób prywatnych. Zawodnik na razie dał znak, że na rozwój wypadków poczeka do końca grudnia.Tylko, że za chwile zaczyna się styczeń, a tam będzie gorzej.
Rozwiązanie płatności dla Chorwata i tak niewiele polepszy sytuację w Krakowie, bo wezwania do zapłaty złożyła już grupka kolejnych piłkarzy. Wśród nich są prawdopodobnie Basha, Bartkowski, Kolar i Halilović. Oni mogą ruszyć do PZPNu już w pierwszym tygodniu stycznia.
Co zrobią inni gracze Wisły? Podpytywani przez Sport.pl o możliwe scenariusze na razie sami nie wiedzą. Z grupowych monitów o pieniądze do klubu rezygnowali już dwa razy. Słyszeli zapewnienia, że inwestor stoi w drzwiach. Cierpliwość każdego ma swoje granice. Spotkać mają się 9 stycznia wraz z początkiem zimowych przygotowań do sezonu. Do tego czasu coś zdecydują. Na razie w przygnębiających nastrojach czekają na nowy rok, choć dla Wisły lepiej byłoby by czas się zatrzymał. Sylwester 2018/19 na Reymonta będzie smutny. Na szampana i fajerwerki nikt ochoty nie ma, a w klubie i tak jest już jak na ostrym dyżurze. Z tym, że liczba pacjentów na pewno nie zmniejszy się wraz z końcem nocy.