Zdaniem "Przeglądu Sportowego", Sa Pinto nie jest zwolennikiem talentu Kante. Portugalski szkoleniowiec, który ceni piłkarzy wykonujących ciężką pracę, ma zastrzeżenia do zaangażowania gwinejskiego napastnika, który do treningów przykłada się dość przeciętnie.
Były piłkarz Wisły Płock w tej chwili nie może liczyć na regularną grę w warszawskim zespole. W hierarchii Sa Pinto znajduje się on za Carlitosem i Sandro Kulenoviciem. Najprawdopodobniej będzie musiał także pogodzić się z tym, że większe szanse na występy będzie miał Jarosław Niezgoda, kiedy tylko wróci do pełnej dyspozycji po kontuzji.
Brak zaangażowania Kante w treningi może nieco dziwić, szczególnie, kiedy spojrzy się na opinie na jego tematu tuż po transferze do drużyny mistrzów Polski. Do Legii trafiał z łatką piłkarza zaangażowanego w grę w ofensywie, czy stosowanie pressingu już na połowie rywala, co pokazywał w Warszawie na początku sezonu. Jeszcze w Płocku współpracował z trenerem mentalnym Pawłem Frelikiem, który pracuje także z Kamilem Grosickim, Karolem Linettym czy Dawidem Kownackim. W drużynie zaprzyjaźnił się z jej najlepszym strzelcem, Carlitosem, z którym mógł tworzyć duet napastników. Teraz wydaje się, że swoje podejście do piłki i treningów zmienił, czym zaprzepaścił szanse na dalszą grę w Legii.
W takiej sytuacji władze Legii rozważają sprzedaż zawodnika, którego sprowadziły w letnim oknie transferowym. 28-latkiem interesuje się kilka klubów Ekstraklasy, m.in. Arka Gdynia, ale jej trener, Zbigniew Smółka w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" podkreślał, że zespołu z Gdyni nie stać na sprowadzenie napastnika Legii, którego portal "Transfermarkt" wycenia na 350 tys. euro.
Wykluczony jest także powrót Kante do Wisły Płock. Napastnik odchodził z niej w złych stosunkach, odrzucenie oferty podpisania nowego kontraktu argumentując chęcią zmiany otoczenia i wyjazdu do innego kraju, co ostatecznie zamieniło się w podpisanie umowy z Legią. Władze "Nafciarzy" na czele z prezesem Jackiem Kruszewskim podkreślają, że wybaczyły piłkarzowi takie zachowanie, ale jego powrót do płockiego zespołu jest niemożliwy.