Wisła Kraków. Adam Pietrowski. "Nie słyszałem, żeby ktoś się na nim przejechał"

Informacji w Polsce o nim mało. W mediach łączy się go z ludźmi, z którymi nie miał wiele wspólnego. Adam Pietrowski jako menadżer dał się jednak poznać z dobrej strony. - Nie słyszałem, by ktoś się na nim przejechał - słyszymy. Być może Polak coraz poważniej przymierza się do posady dyrektora sportowego Wisły Kraków, bo szuka ludzi do pomocy w swojej agencji.
Zobacz wideo

W piłce siedzi od ponad 20 lat, ale że przez ten czas na stałe mieszkał w Niemczech, to polski futbol nieco stracił go z radarów. On jego nie. Jako licencjonowany menedżer chętnie pomagał nie tylko naszym piłkarzom w wyjazdach za zachodnią granicę. Raczej tym mniej znanym. Nie robił transferów opisywanych w największych gazetach (no może poza Danim Quintaną sprowadzonym do Jagiellonii) , ani też nie oferował graczom klubów, które zna cały świat. Jednak ludzie, którzy z  nim współpracowali, mają o nim bardzo dobre zdanie.

„Jak powiedział, to było”

- Wielu menadżerów gada i obiecuje złote góry. On jak coś powiedział, to to było. Dał mi się poznać jako osoba wiarygodna – mówi nam Radosław Libera, który po warszawskiej Polonii i Świcie Nowy Dwór wyjechał za zachodnią granicę właśnie dzięki Pietrowskiemu. Grał tam co prawda w Oberlidze (FC Guetersloh), ale pozwalało mu to na łączenie pasji z nauką, a potem także pracą. Z agencją ABP Sports Menagement, założoną przez Pietrowskiego, podpisał dwuletni kontrakt. 

- Umowa w klubie, w którym grałem była na małe kwoty więc oni podchodzili do tego po ludzku. Chociaż według jej zapisów powinienem oddawać AGB Sports jakieś pieniądze, to przy kontrakcie półzawodowym nie miałem takiego przymusu. Adam nie oczekiwał żadnej kasy. Umówiliśmy się, że jak pójdę gdzieś wyżej i dostanę więcej, to wtedy oni wezmą z tego zapisaną tam prowizję – tłumaczy nam Libera. Dodaje też, że choć czasem nie układało mu się z polskim współpracownikiem Pietrowskiego (na stopie prywatnej), to do szefa AGB Sport nigdy zastrzeżeń nie miał.

-  W ogóle nie słyszałem, żeby ktoś przejechał się na Adamie – dodaje. Mówi, że to był człowiek, który raczej nie szukał problemów.

- Przed świętami w 2017 zaproponował mi jeden z klubów austriackich. Miał gotowy kontrakt, na bardzo dobrych warunkach. Podjąłem jednak inną decyzję. Chciałem zostać w Berlinie. Głównie ze względów prywatnych, m.in dotyczących nauki. Adam przyjął to do wiadomości, nie naciskał, nie obrażał się, chociaż pewnie coś by przy tej umowie zarobił. To były normalne relacje – kończy Libera.

„Konkretny człowiek”

O Pietrowskim złego słowa nie mówią jego inni byli piłkarze. -  Fajny facet. Wesoły, zawsze się starał.  Załatwił mi transfer do Berlina – mówi nam Kamil Kassian, były gracz GKS Bełchatów, Dynamo Berlin, a obecnie Polonii Falcons (Szwecja).

- Sympatyczny i pomocny człowiek. Zwariowany na punkcie piłki – dodaje Tomasz Sajdak, były gracz Wisły Płock, który z Pietrowskim się nawet dobrze zakolegował i utrzymuje z nim kontakt od 6 lat.

Kolejny z piłkarzy Pietrowskiego - Dawid Ambroziak też dzięki polskiemu agentowi wylądował w Niemczech. Był nawet blisko podpisania umowy z Energie Cottbus, gdzie pojechał na testy.

- On to załatwiał. To była znakomita opcja, ale na oferowaną za mnie kwotę nie zgodził się Gwarek Zabrze – mówi Sport.pl. 

Szykuje się na Wisłę?

Pietrowski organizował też m.in. transfer Kacpra Raka do Kotwicy Kołobrzeg, a podczas dalszego etapu jego kariery odpowiadał za przenosiny do Niemiec.- Zawsze uważałem go za bardzo konkretnego człowieka, a to w tym zawodzie ważne. Tu na różnych ludzi można trafić - mówi nam były pomocnik.- Cieszę się, że może zostać dyrektorem sportowym Wisły. Ma kontakty, ma piłkarskie obycie, ma zachodnią mentalność - pomagającą w interesach. Właściwa osoba na właściwym miejscu – kończy Rak.

Menadżer działać przy Wiśle próbował od lipca 2017 roku. Jak sam przyznaje, wtedy inwestor jednak nie był dla klubu z Krakowa interesujący. Teraz było inaczej. Tonącą Wisłą zainteresował Matsa Hartlinga, którego zna od kilkunastu lat. Szwed włączył do inwestycji Vannę Ly i jego Alelegę. Nowi (choć na razie ciągle potencjalni) właściciele pomoc Polaka chcieli uhonorować proponując mu funkcję dyrektora sportowego "Białej Gwiazdy". Chociaż Pietrowski na razie nie potwierdził, że przystanie na tę propozycję, to według naszych informacji szuka osób, które zajęłyby się sprawami jego agencji ABP Sport Promotion. Niedawno zaznaczał, że nie będzie łączyć pracy w Wiśle i swojej firmie. Być może plan objęcia stanowiska na Reymonta się konkretyzuje.

 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.