Lukas Haraslin dla Sport.pl: Legia? Nie ma oferty, nie ma tematu

W lidze tak często jak on, nie asystuje nikt. W Lechii Gdańsk wyrósł na lidera, dzięki któremu zespół Piotra Stokowca prowadzi w tabeli Ekstraklasy. Sam marzy o grze w Napoli, ale na razie częściej mówi się o jego ewentualnym transferze do Legii. - Nikt do mnie nie dzwonił, nikt nie rozmawiał, nikt o transfer nie pytał. Specjalnie się więc tym nie przejmuję - zdradza nam Lukas Haraslin, młodzieżowy reprezentant Słowacji.

7 – dokładnie tyle asyst w tym sezonie Ekstraklasy zebrał dotychczas Harslin. Tak często sytuacji bramkowych swoim kolegom nie potrafi stwarzać żaden zawodnik w lidze. Skrzydłowy Lechii wie, jak duży wpływ ma na drużynę. Wpływ, dzięki któremu gdańszczanie zajmują pierwsze miejsce w tabeli, a do niedzielnego hitu kolejki, czyli starcia z Legią Warszawa, podchodzą w roli faworytów. - Wiadomo, że jest presja, ale do tego spotkania musimy podejść jednak tak, jak do każdego innego, bo nic nowego się od niego nie zaczyna, nic też na nim się nie kończy. To tylko kolejny etap naszej drogi  - przyznaje Słowak w rozmowie ze Sport.pl.

Legia? Nie ma oferty, nie ma tematu

Niedzielne spotkanie dla Haraslina może być szczególne. Albo mogło być, bo do informacji na temat jego ewentualnego transferu do Legii, piłkarz podchodzi spokojnie. - Nikt do mnie nie dzwonił, nikt nie rozmawiał, nikt o transfer nie pytał. Specjalnie się więc tym nie przejmuję – mówi piłkarz. A pytany o wypowiedź Arvydasa Novikovasa, który stwierdził, że Legii w przypadku oferty się nie odmawia, mówi: Ja podchodzę do tego zupełnie inaczej. Poza tym nawet w przypadku oferty z Legii, nie mógłbym patrzeć tylko na kwestie sportowe, ale także prywatne. Nie chcę mówić o tym, czy przyjąłbym ofertę Legii, skoro takiej oferty nie mam. Krótko mówiąc: nie ma propozycji na stole, nie ma tematu.

Mecz o spokojną zimę

Jeśli nawet mecz z Legią dla Haraslina szczególny, ze względu na medialne doniesienia nie będzie, to taki na pewno będzie dla całej Lechii. Jeżeli bowiem drużyna Stokowca zdoła na własnym boisku pokonać mistrzów Polski, to będzie miała nad nimi już osiem punktów przewagi. I nawet słabe występy w kolejnych meczach nie zmienią tego, że bardzo trudno będzie ją zepchnąć z pierwszego miejsca jeszcze w tej rundzie. A faworytem do zwycięstwa są właśnie gdańszczanie, którzy – biorąc pod uwagę wszystkie rozgrywki – nie przegrali w dziewięciu ostatnich spotkaniach. Haraslin podkreśla jednak, że dobra seria w niedzielę nie będzie miała żadnego znaczenia. - Trzeba o niej zapomnieć, i w niedzielę wyjść na boisko w pełni skoncentrowanym tylko na tym jednym starciu.

Metoda małych kroków

I właśnie zazwyczaj tylko na tym najbliższym meczu skupia się Haraslin. Później zajmie się kolejnym, i tak po każdej kolejce. Dalej w przyszłość wybiegać nie chce, szczególnie, kiedy jest pytany o transfer. Transfer, o którym w ostatnich latach w jego kontekście już kilka razy się mówiło. Do tej pory w barwach Lechii rozegrał 79 spotkań. Wystarczająco dużo, by przyciągnąć uwagę innych klubów. - Z jednej strony to dużo, ale mogło być tego jeszcze więcej, bo kilka spotkań z różnych powodów zgubiłem. Cieszę się, że mogę grać w Lechii, dostaję tu szanse, w każdym meczu staram się wykorzystać je jak najlepiej. Chcę tu rozegrać tak dużo meczów, jak będzie to możliwe – przyznaje.

W takim razie najważniejszym pytaniem jest to, jak długo będzie to możliwe? Bo Haraslin o jednym marzeniu na przyszłość mówi zawsze, z jednym się nie kryje – chce grać w jednej z lig TOP5, najlepiej we włoskiej. Piłkarsko wychował się bowiem w Parmie, debiutował przeciwko Milanowi na San Siro, a kibicuje Napoli. Wybór miałby więc spory - Którą z tych drużyn bym wybrał? Tą, w której miałbym większe możliwości grania, i gdzie chcieliby mnie bardziej – odpowiada dyplomatycznie. Z Parmą łączy go jednak najwięcej.

Trener Crespo, kumpel Cassano

We wspomnianej Parmie Haraslin zadebiutował bowiem w piłce seniorskiej. Trafił do niej w 2015 roku, jako 17-latek wyciągnięty ze Slovanu Bratysława. W juniorskiej drużynie Ducali łącznie rozegrał 31 spotkań, w których strzelił 13 goli. A strzelania uczył się od nie byle kogo, bo od Hernana Crespo byłego piłkarza m.in. Interu, Chelsea czy Milanu, który przygodę z włoską piłką zaczynał w Parmie, i w Parmie ją kończył. I tam gdzie skończył jako zawodnik, zaczął jako trener młodzieży, głównie dbając o rozwój piłkarzy ofensywnych.

Crespo jedyną wielką postacią w życiu młodego Haraslina jednak nie był. Bo kiedy Słowak trafiał do kadry pierwszej drużyny, to szatnię dzielił m.in. z Antonio Cassano. Legendarnego Włocha na początku się obawiał, ale później przekonał się do jego żartów i dość niezobowiązującego trybu życia. Zresztą to właśnie Cassano wskazał Haraslin, pytany przez dziennikarzy Canal+Sport o to, kto był najlepszym piłkarzem z jakim grał w swoim życiu.

3 z 500

We Włoszech Haraslin dał się jednak poznać zdecydowanie wcześniej, bo w 2005 roku. Wówczas w Bratysławie testy organizował AC Milan. Przystąpiło do nich 500 młodych chłopców, ale do Mediolanu zaproszono tylko trzech najzdolniejszych. Wśród nich był właśnie aktualny piłkarz Lechii. Nagrodą za pomyślne ukończenie testów było nie tylko pozostanie w bazie włoskich trenerów, ale także obejrzenie z trybun San Siro spotkania Rossoneri z Parmą. Identycznego, w jakim dziesięć lat później sam wziął udział już nie na trybunach, a na murawie.

Zakochany w hokeju

Gdyby w 2005, albo w 2015 coś jednak poszło nie tak, Haraslin miałby alternatywną drogę. Młody piłkarz podkreśla bowiem na każdym kroku, że jest wielkim fanem hokeja. W wolnym czasie albo go ogląda, albo gra w gry hokejowe na konsoli. Potrafi z marszu wymienić nazwiska Słowaków grających w NHL, której zresztą jest fanem. A może nie tyle całej NHL, ile Pittsburgh Penguins, choć w tej chwili dla Pingwinów żaden Słowak nie gra.

Dla kadry zrobi wszystko

Na antenie Canal+Sport  Haraslin przyznał, że Cassano był najlepszym piłkarzem z jakim grał. W tym samym programie zdradził również, że mistrzostwo dla Lechii zamieniłby na powołanie do pierwszej reprezentacji Słowacji. Wydaje się jednak, że obydwie rzeczy są w jego przypadku realne. Jednak, podobnie jak w innych kwestiach, odnośnie celów na grę w kadrze, czy walkę o mistrzostwo z klubem, piłkarz odpowiada tak samo: Nie chcę myśleć o tym, co będzie za kilka miesięcy. Nie wyznaczam sobie konkretnych celów. Idę od meczu do meczu, i tylko najbliższe spotkanie się dla mnie liczy.

Jeden cel Haraslina można jednak wskazać, bo sam mówi o tym, że to jego postanowienie noworoczne. Nie wie tylko, czy już na 2019 rok, czy może na jeden z kolejnych. - Chciałbym zagrać w jednej z lig TOP5, jak mówiłem.  Teraz jednak jestem piłkarzem Lechii, i z nią chcę wygrywać.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.