Korona przyjechała do Warszawy jako jedna z największych, pozytywnych niespodzianek tego sezonu. W 16 kolejkach gracze z Kielc zdobyli 28 punktów. Legia wyprzedzała ich tylko o jedną pozycję i jeden punkt.
Niestety, starcie trzeciej z czwartą drużyną ligi rozczarowało poziomem. Legia wygrała pewnie i zasłużenie, ale jej gra nie porywała.
Dla zespołu ze stolicy spotkanie zaczęło się bardzo dobrze, bo już w ósmej minucie szybką akcję na skrzydle Szymańskiego i Kucharczyka wykończył Cafu. Później - w 45. minucie - swojego gola strzelił Kucharczyk, a w 86. minucie wynik ustalił Szymański.
Korona już od 51. minuty grała w liczebnym osłabieniu, bo Ivan Marquez dostał czerwoną kartkę za wślizg w nogi Kucharczyka na 17. metrze od bramki Hamrola.
Legia długo nie była w stanie wykorzystać tego, że rywale mają o jednego gracza mniej. Niewiele brakowało, a w 71. minucie goście zdobyliby kontaktowego gola. Wtedy z lewej strony pola karnego w kierunku dalszego słupka huknął Maciej Górski, a piłka otarła się o palce świetnie interweniującego Radosława Majeckiego i trafiła w słupek. Do pustej bramki dobijał jeszcze Matej Pućko, ale strzelił kilka metrów nad poprzeczką.
To była jedyna dogodna okazja dla Korony. Po zwycięstwie Legia ma 32 punkty i jest druga w tabeli. Do prowadzącej Lechii Gdańsk traci pięć punktów, trzecią Jagiellonię Białystok wyprzedza o jeden punkt.