Ekstraklasa. Lechia Gdańsk spłaca zaległości. Byli piłkarze po czterech miesiącach otrzymali pensje. Paixao: Klub traktuje zawodników jak psy

Lechia Gdańsk powoli spłaca finansowe zaległości. W połowie listopada pensje za czerwiec otrzymali zawodnicy, którzy latem opuścili klub: Marco Paixao, Jakub Wawrzyniak czy Joao Oliveira. Część pieniędzy pojawiła się także na kontach obecnych piłkarzy lidera Ekstraklasy.

W Ekstraklasie Lechia Gdańsk idzie jak burza. Po zwycięstwie 2:0 ze Śląskiem Wrocław klub znad morza jeszcze solidniej okopał się na pozycji lidera i tuż za półmetkiem ligi nad drugą Jagiellonią Białystok ma sześć punktów przewagi. Gdańszczanie na prostą zaczęli wychodzić także w kwestiach finansowych. W połowie listopada uregulowana została część zaległości. Według naszych informacji byłym piłkarzom szefowie klubu wypłacili pensje za czerwiec, a wciąż występującym w Gdańsku zawodnikom przelali na konta wynagrodzenie za sierpień.

Cztery miesiące oczekiwania na pensje

Zaległości za czerwiec w połowie listopada otrzymali piłkarze, którzy Lechię opuścili latem. Zgodnie z umowami przelewy z pensjami powinny pojawić się na ich kontach do 10 lipca, ale ostatecznie zrealizowane zostały z czteromiesięcznym poślizgiem. Długi nie wpłynęły na ocenę finansowej stabilności klubu, bo Komisja ds. Licencji traktowała je jako wierzytelności za okres lipiec-grudzień. W teorii pozwalało to na wstrzymanie płatności aż do marca (gdy Komisja zacznie analizować dokumenty z drugiego półrocza). Wśród piłkarzy, którzy przez cztery miesiące czekali na czerwcową wypłatę, jest Marco Paixao, obecnie zawodnik Altay.

– W sumie nie byłem zdziwiony, że musiałem czekać na pieniądze, bo Lechia zawsze zalega dwa, trzy miesiące. Ludzie, którzy rządzą klubem, nie są poważni. Nigdy nie zapłacili na czas. FIFA na to pozwala i to olbrzymi problem, bo nie karze niesolidnych klubów. To nie jest normalne, że na pieniądze, które zarobiłem w czerwcu, musiałem czekać do listopada. Niektóre kluby traktują piłkarzy jak psy. Lechia jest jednym z nich – mówi Sport.pl Paixao.

Poza Paixao w listopadzie pieniądze otrzymali m.in.: Mato Milos (Aves), Grzegorz Kuświk (Stal Mielec), Jakub Wawrzyniak (GKS Katowice), Joao Oliveira (Lausanne-Sport) i Simeon Sławczew (Karabach). Całe zaległości – według naszych szacunków – wynosiły 350 tys. zł.

W listopadzie wypłata za sierpień

Część pieniędzy otrzymali także zawodnicy, którzy wciąż występują na Stadionie Energa. Sześć tygodni temu Lechia wypłaciła honorarium za lipiec. Niedługo później zaległości znów wynosiły jednak trzy miesiące, bo na czas nie uregulowano wynagrodzeń za październik. W ostatnich dniach sytuacja nieco się poprawiła. Podopieczni Piotra Stokowca otrzymali pensje za sierpień. Klub wciąż jest winien wypłaty za dwa miesiące: wrzesień i październik, a po 10 grudnia, czyli za niecałe dwa tygodnie, dług urośnie o kolejne wynagrodzenie – za listopad.

Mimo wielokrotnych prób nie udało nam się skontaktować z dyrektorem finansowym Lechii Tomaszem Zdziarskim.

Długi i walka o mistrzostwo

Podobną sytuację w Gdańsku obserwowaliśmy w sezonie 2016/2017, gdy Lechia walczyła o mistrzostwo Polski z Legią Warszawa, Jagiellonią Białystok i Lechem Poznań. Nawet na finiszu rozgrywek piłkarze musieli poczekać na wypłaty za marzec i kwiecień. Dodatkowo do końca sezonu zawieszono wówczas wypłacanie premii. Ostatecznie drużyna Piotra Nowaka w tabeli zajęła czwarte miejsce, a pensje zostały uregulowane dopiero kilka miesięcy później. W tej chwili Lechia jest liderem Ekstraklasy i nad drugą Jagiellonią ma sześć punktów przewagi.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.