Ekstraklasa. Kto jeśli nie Adam Nawałka? Szefowie Lecha Poznań mają kilka innych opcji: Matjaz Kek, tajemniczy kandydat z Polski i trenerzy z Bałkanów

O tym, czy trener Adam Nawałka wkrótce rozpocznie pracę w Lechu Poznań, dowiemy się prawdopodobnie w najbliższy poniedziałek. Gdyby jednak rozmowy z byłym selekcjonerem nie zakończyły się powodzeniem, poznaniacy mają przygotowane plany B, C, a nawet D.

W Poznaniu czekają na niedzielę – czekają zawodnicy, kibice i dziennikarze. Czekają też szefowie Lecha, którzy do końca tygodnia mają zdecydować o tym, czy zatrudnią Adama Nawałkę. W sobotę na Sport.pl opisaliśmy warunki jakie postawił były selekcjoner. Jednym z nich jest rozbudowany sztab szkoleniowy, który może okazać się kością niezgody. Dziś wiele wskazuje jednak na to, że dzień po meczu Lecha z Jagiellonią Białystok Nawałka podpisze półtora rocznykontrakt (choć pojawiają się także informacje o dwuipółletniej umowie).

Co będzie jednak, jeżeli Kolejorz nie porozumie się z Nawałką? Zaraz po zwolnieniu Ivana Durdevicia dyrektor sportowy Tomasz Rząsa poinformował wszystkich zawodników, że tymczasowy trener Dariusz Żuraw być może będzie pracował dłużej, niż tylko przez kilka dni. Wszystko po to by dać przełożonym bufor czasu na poszukiwanie nowego szkoleniowca. – Prezes Karol Klimczak od razu powiedział selekcjonerowi Nawałce, że Lech w tym samym czasie będzie rozmawiał z innymi trenerami. Po prostu chce mieć przygotowane plany B, C, D. Nawałka przyjął to ze zrozumieniem – tłumaczy nam osoba blisko związana z Lechem.

Reprezentacja Słowenii kusi Keka

Najpoważniejszym kandydatem do pracy w Lechu – poza Nawałką – wydaje się być Matjaz Kek. W środę ujawniliśmy, że twórca sukcesów Mariboru i Rijeki (z Mariborem zdobył dwa mistrzostwa Słowenii, z Rijeką – mistrzostwo Chorwacji) jest na celowniku poznaniaków. W tej chwili Kek jest jednak w trakcie rozmów z federacją Słowenii, której włodarze chcieliby, aby 57-letni trener jeszcze raz przejął ster tamtejszej kadry. Gdy zrobił to jedenaście lat temu, reprezentacja znad Adriatyku awansowała na rozgrywane w Republice Południowej Afryki mistrzostwa świata. Za Kekem przemawia doświadczenie i sukcesy, ale jednocześnie ciągnie się za nim opinia trenera despotycznego i konfliktowego. Jak opowiada nam jeden z byłych podopiecznych Słoweńca, w Rijece – gdzie pracował przez blisko sześć lat – mógł wszystko. – Chyba nie ma drugiego klubu, który pozwoliłby Kekowi na to, co robił w HNK. Był tam bogiem. Ale mimo to mylił się. Czasami zawodnicy sami musieli robić sobie odprawy, bo te jego przypominały nam taktyczne pomysły trenerów sprzed dwudziestu lat – mówi piłkarz.

Nie wiadomo też czy Kek byłby zainteresowany pracą w Polsce. Do tej pory poza Słowenią trenował w Chorwacji (z dużymi sukcesami) i Arabii Saudyjskiej (został zwolniony już po 50 dniach). Gdyby pochodzący z Mariboru trener nie był dostępny, prezesi Lecha mają dwie alternatywy: jedną z nich jest szkoleniowiec związany z piłką serbską, drugą – z chorwacką.

Tajemniczy kandydat z Polski

Według naszych informacji przy Bułgarskiej rozważają także zatrudnienie Polaka, który w tej chwili nie prowadzi żadnego klubu Ekstraklasy, ale jednocześnie nie jest trenerem bez pracy. Podobno doszło do wstępnego sondowania możliwości zakontraktowania tego szkoleniowca. Wiele wskazuje na to, że może chodzić o Czesława Michniewicza, który z reprezentacją do lat 21 przygotowuje się do barażowych meczów z Portugalią. Gdyby drużynie Michniewicza nie udało się jednak awansować na mistrzostwa Europy U-21, selekcjoner mógłby wrócić do klubu w którym pracował w latach 2003-2006 (zdobył wtedy m.in. Puchar Polski). Nazwisko kandydata jest jednak tajemnicą i nikt z zarządu Lecha nie chce potwierdzić jego tożsamości.

Lechici przez krótką chwilę analizowali też sytuację świetnie im znanego Macieja Skorży, który z Kolejorzem w sezonie 2014/15 zdobył mistrzostwo i Superpuchar Polski. Od marca Skorża jest jednak zatrudniony przez federację Zjednoczonych Emiratów Arabskich, gdzie prowadzi reprezentację olimpijską. Umowa 46-latka obowiązuje do końca 2019 roku, a w przypadku ewentualnego awansu na Igrzyska Olimpijskie w Tokio – co najmniej do połowy 2020. To sprawia, że mimo wstępnego zainteresowania Skorżą, jego ponowne zatrudnienie w Wielkopolsce było praktycznie niemożliwe i pomysł nigdy nie wyszedł poza ramy dywagacji.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.