Lotto Ekstraklasa. Arka Gdynia - Pogoń Szczecin. Futbol zaangażowany im. Kosty Runjaicia

Najpierw była cierpliwość, a dopiero na jej fundamencie zbudowano grę na małej przestrzeni i konkretne role poszczególnych zawodników. Szkoleniowiec dostał czas na wyjście z kryzysu, ale nie idzie po linii najmniejszego oporu - Portowcy z powodzeniem łączą styl z wynikami.

Centrum dowodzenia

Odkąd Podstawski wychodzi w pierwszym składzie, jego drużyna w lidze wygrała pięciokrotnie, dwa razy zremisowała i przegrała tylko z Jagiellonią (1:2). Świetne wyniki szczecinian nie pojawiły się jednak po pstryknięciu palcami, nie można ich również spłaszczać do roli Tomasa w środku pola. Pomocnik jest bardzo istotnym elementem układanki, ale jednym z wielu. Bo tylko pracą zespołową można osiągnąć to, do czego dąży Pogoń.

>> Wygrane Pogoni Szczecin i Piasta Gliwice

Screen z meczu Arka Gdynia - Pogoń SzczecinScreen z meczu Arka Gdynia - Pogoń Szczecin Screen z meczu Arka Gdynia - Pogoń Szczecin

Kwadrat, od którego wszystko się zaczyna. Goście przez pierwsze 20-25 minut mieli znacznie ułatwione zadanie, bo przeciwnik cofał się na 20.-25. metr, zostawiając miejsce przed polem karnym do swobodnego zawiązania ataku. Tymczasem w momencie wprowadzenia piłki do gry (jak na grafice powyżej), Portowcy bez większych problemów mogli „zadomowić się” w okolicach koła środkowego i odciąć strefę obronną rywala od pozostałych części formacji. Była tendencja do zawężania przestrzeni z przodu (Buksa, Majewski) i jednoczesnego poszerzania z tyłu (Drygas, Podstawski), żeby szybciej zapewnić wsparcie na bokach. Podstawowy warunek: doskok nie mógł być chaotyczny, żeby wycisnąć maksimum z ciasnego i konsekwentnego ustawienia.

Większość decyzji szczecinianie podejmują w centralnym sektorze boiska. Ograniczenie powierzchni do gry, wyprowadzenie ataku, wysoki pressing. Najważniejsze, żeby były cierpliwość i konsekwencja – bez lagi, przypadkowych podań na uwolnienie, bez chaosu. Szkoleniowiec Portowców chce, żeby jego podopieczni grali w piłkę, a nie pozorowali futbol.

>> SPORTOWY ROZKŁAD WEEKENDU. Hit w ekstraklasie. Pierwszy ligowy mecz nowego trenera Realu Madryt

Właśnie dlatego starcie w Gdyni zapowiadało się jako dobry test dla obu zespołów. Trener Smółka również nie bawi się w półśrodki. Jego ekipa jest w przebudowie, ale -– przynajmniej na razie – nikt nie daje ultimatum ze względu na wyniki. Wręcz przeciwnie, wygląda na to, że zarząd liczy się z tym, iż każda metamorfoza potrzebuje czasu i pewnych procesów po prostu nie da się przyspieszyć.

Różne fazy przemiany

Arka i Pogoń są obecnie na innym etapie wprowadzania stosownych mechanizmów. Na sytuację złożyło się przynajmniej kilka czynników, m.in. wyniki i personalia.

Szczecinianie po sześciu kolejkach byli ostatni w tabeli, mieli dwa punkty na koncie i aż dziesięć straconych bramek, tymczasem gdynianie nieco lepiej rozłożyli ten dorobek na poszczególne mecze (po szóstym spotkaniu sześć „oczek”).

Normalne, że bodziec u podopiecznych Runjaicia musiał być silniejszy, ale paradoksalnie niemiecki szkoleniowiec miał znacznie lepszy materiał wyjściowy (pod względem indywidualnych umiejętności graczy) do wprowadzenia bardziej technicznych rozwiązań. I pewnie gdyby nie plaga kontuzji, to nie byłoby mowy o tak dramatycznej sytuacji.

>> Legia Warszawa objęta nadzorem finansowym. Klub odpowiada

Różnica między zespołami, mimo podobnych ogólnych założeń, widoczna jest przede wszystkim na boisku. Mowa o reakcji na poszczególne wydarzenia lub jej braku.

Jakość i pressing

Screen z meczu Arka Gdynia - Pogoń SzczecinScreen z meczu Arka Gdynia - Pogoń Szczecin Screen z meczu Arka Gdynia - Pogoń Szczecin

Warto przede wszystkim wrócić do pierwszego kwadransa, gdy Portowcy od razu zaczęli bardzo wysokim pressingiem, którym zepchnęli przeciwnika głęboko na jego połowę. Wykorzystywali każdy możliwy moment na odcięcie poszczególnych sektorów. W ten sposób Steinbors został zmuszony do gry długim zagraniem, zamiast spokojnego wprowadzenia piłki z wykorzystaniem linii obrony.

Goście przesuwali się pod pole karne rywala w sposób niezwykle zorganizowany. Nie było mowy o chaotycznym doskoku jednego zawodnika. Przesuwała się cała strefa ofensywna, wymuszając jednoczesny ruch bardziej defensywnych formacji. Za podstawę uznano ciasne ustawienie, które umożliwiało szybką wymianę podań na jeden kontakt.

Screen z meczu Arka Gdynia - Pogoń SzczecinScreen z meczu Arka Gdynia - Pogoń Szczecin Screen z meczu Arka Gdynia - Pogoń Szczecin

Arka próbowała odpowiadać tym samym, ale właśnie na zasadzie kontrastu świetnie widać, jak organizuje się Pogoń, a jak drużyna, który jeszcze nie do końca odnajduje się w takiej grze. U gospodarzy zrywy miały jednostki (Janota, Nalepa), a goście przesuwali się jak jeden blok. Tym samym, mimo wysokiego podejścia Janoty, obrońcy Portowców nie mieli szczególnych trudności z uruchomieniem środka pola.

Wpływ miały również ustawienie i reakcja. W momencie, gdy Maghoma wprowadzał piłkę do gry, druga linia biernie oczekiwała na zagranie. Gdy robił to Walukiewicz możliwości były dwie – albo sam przesuwał się w okolice koła środkowego (wówczas lukę uzupełniał jeden gracz z duetu Drygas-Podstawski), albo zawsze w odległości kilku metrów była możliwość zagrania bez ryzyka straty futbolówki. Kozulj przesuwał się bliżej centralnego sektora, Majewski schodził niżej itd.

>> Ivan Runje wezwany przez Komisję Ligi

Wypchnięcie rywala dobrze też widać w porównaniu Dwalego z Maghomą. Defensor Pogoni mógł oderwać się od pozycji, wiedząc że luka zostanie wypełniona (głównie robił to Drygas). Wyjście wyżej Maghomy wiązało się z przesunięciem Dei, które nie zawsze działało w tempo.

Geometria po szczecińsku

Podopieczni trenera Runjaicia byli bardzo cierpliwi w konstruowaniu ataku pozycyjnego. Zamiast marnować dośrodkowania, woleli uparcie wymieniać podania w okolicach 25.-30. metra przed bramką Steinborsa, do chwili aż w końcu pojawią się dogodne warunki do przyspieszenia. Starali się jak najdłużej utrzymywać przy piłce, jednocześnie będąc w ciągłym ruchu.

Screen z meczu Arka Gdynia - Pogoń SzczecinScreen z meczu Arka Gdynia - Pogoń Szczecin Screen z meczu Arka Gdynia - Pogoń Szczecin

Bardzo wyraźnie jest to widoczne na przykładzie pracy środkowej strefy. Na grafice powyżej atak zawiązuje Kozulj, ale to, że on przesuwa się pod pole karne rywala, nie stanowi nawet połowy schematu. Istotną rolę odgrywają Majewski i Kowalczyk, którzy przez cały ten czas starają się zachowywać takie same odległości – krótko mówiąc, ciągle da się do nich zagrać. Jednocześnie Buksa zajmuje uwagę Helstrupa i Maghomy, a Niepsuj wychodzi bocznym sektorem wykorzystując wąskie ustawienie defensywy Arki.

Mimo że arkowcy raczej konsekwentnie unikali sytuacji 2v1 na flance (Kozulj schodzący do Niepsuja vs Marciniak i Nalepa), to dali się spychać przeciwnikowi na linię szesnastego metra. Tym samym przez około pół godziny meczu cały środek pola był do dyspozycji Portowców, a wraz z nim pojawiała się możliwość oddania mocnego i przygotowanego strzału sprzed pola karnego.

Screen z meczu Arka Gdynia - Pogoń SzczecinScreen z meczu Arka Gdynia - Pogoń Szczecin Screen z meczu Arka Gdynia - Pogoń Szczecin

Warto również przyjrzeć się bramce otwierającej spotkanie, bo dużo mówi o komforcie, jaki wypracowała sobie Pogoń. Gdynianie już w momencie wprowadzenia piłki do gry przez rywala zostawali bardzo głęboko. Dlatego Walukiewicz może przesunąć się bliżej centralnej strefy, a ustawiony szeroko Niepsuj jest w stanie bezpośrednio odegrać do Kozulja. Manewr z przegraniem przez skrzydło i szybkim przeniesieniem ciężaru gry z powrotem do środka był bardzo popularny u szczecinian.

Screen z meczu Arka Gdynia - Pogoń SzczecinScreen z meczu Arka Gdynia - Pogoń Szczecin Screen z meczu Arka Gdynia - Pogoń Szczecin

Nikt nie ogranicza przestrzeni, brak jest doskoku do Zvonimira, co umożliwia mu swobodne przesunięcie się w okolice 30. metra i zagranie w kierunku Buksy. W tym czasie Majewski ściąga za sobą stoperów, a napastnik nie jest przyklejony do pozycji – wchodzi w przestrzeń między dwoma rozsuwającymi się liniami przeciwnika. Dzięki temu ma przewagę na 20. metrze i może przygotować uderzenie.

Wzmacnianie i szlifowanie

Wszyscy w Szczecinie są jednak świadomi, że w tym momencie dopiero zaczyna się ciężka praca. Bo chociaż pewną sieć połączeń udało się zbudować, to nadal pozostaje mnóstwo elementów do poprawki.

Screen z meczu Arka Gdynia - Pogoń SzczecinScreen z meczu Arka Gdynia - Pogoń Szczecin Screen z meczu Arka Gdynia - Pogoń Szczecin

Tak naprawdę gdyby nie błąd w ustawieniu, o karnym nie byłoby mowy. Goście zostawili więcej miejsca w środku pola, dzięki czemu Janota mógł zagrać do Nalepy (30.-35. metr). Majewski i Kozulj byli od siebie za daleko, przez co posypała się reakcja – najpierw ten pierwszy puścił pomocnika Arki, a następnie Jankowski urwał się Walukiewiczowi i Dwalemu. W efekcie młody defensor ratował się faulem, po którym arbiter wskazał „na wapno”.

Podopieczni trenera Runjaicia przesunęli się o pół tempa zbyt wolno, co odbiło się na ich grze w ostatnim kwadransie pierwszej połowy. Cofnęli się, formacja się rozluźniła, odległości między obrońcami stały się znacznie większe – za duże biorąc pod uwagę indywidualne umiejętności chociażby Janoty, Zarandii i Młyńskiego.

Portowcy radzą sobie świetnie, kiedy mają po swojej stronie inicjatywę. Problemy pojawiają się w momencie, gdy przeciwnikowi uda się wybić ich z rytmu. Raz, drugi, kolejny i w ciasnym ustawieniu da się znaleźć luki. Dlatego Pogoń nie może na tym poprzestać – wszak jest na dobrej drodze, żeby prezentować (jeszcze bardziej) przyjemny dla oka i efektywny styl gry.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.