Ekstraklasa. Przerwa na kadrę się przydała. Lech Poznań powinien grać lepiej

Dwa tygodnie nie poszły na marne. Przez ten czas prawie wszyscy zawodnicy wyleczyli kontuzje, zespół odświeżył taktykę z trójką obrońców, a kibice ogłosili, że znów będą prowadzić doping. Do pełni szczęścia brakowało tylko Roberta Gumnego, który nieoczekiwanie został powołany do kadry U-21.

Młody obrońca po zakończeniu poprzedniego sezonu przeszedł operację plastyki łąkotki pod okiem słynnego chirurga profesora Marianiego. Rehabilitacja miała zająć miesiąc, a wracający Gumny idealnie wpasować się w nowe ustawienie z trójką obrońców. Powrót do gry nieoczekiwanie był odwlekany i dopiero kilka tygodni temu wychowanek Lecha wznowił treningi. Nie zdążył wystąpić w żadnym meczu, a i tak dostał powołanie od Czesława Michniewicza do młodzieżowej kadry. - Mieliśmy specjalnie przygotowany plan, głównie pod niego zorganizowaliśmy wewnętrzną grę. Chcieliśmy, żeby łapał minuty, ale został powołany na zgrupowanie. Jesteśmy elastyczni, poradzimy sobie z tym – mówi Ivan Djurdjević.

Plan jest taki, że Gumny razem z Tomczykiem, Sobolem i Orłowskim zagra w meczu III-ligowych rezerw. - Nie ma rytmu, musi zbierać minuty i zobaczymy jak sobie będzie radził – dodaje Serb i wyjaśnia, dlaczego w kadrze na mecz z Koroną zabraknie też Pawła Tomczyka: - Powód jest podobny. On też nie grał w reprezentacji, więc 20 minut po wejściu z ławki to dla niego za mało. Zagra cały mecz w rezerwach, a na ławce usiądzie Dioni, który świetnie trenuje i jest głodny gry.

Tylko dwóch kontuzjowanych piłkarzy

Od początku sezonu Ivan Djurdjević musiał budować nowego Kolejorza z pewnymi ograniczeniami. Najpierw wprowadzał nowych piłkarzy do zespołu, a później niemal bez przerwy ktoś wypadał z gry przez kontuzję. – Teraz wszyscy wracają i zwiększa się rywalizacja, a to jest dobre dla każdego. Przez dwa tygodnie ciężej pracowaliśmy i budowaliśmy też ducha zespołu. Mecz z Górnikiem nam w tym pomógł, bo odrobienie strat zawsze dobrze wpływa na zespół – ocenia trener Djurdjević. Kontuzjowani są jedynie Nikola Vujadninović i Tomasz Cywka.

Ivan Djurdjević robi wszystko, żeby poprawić atmosferę w zespole. W tym tygodniu zrezygnował z prowadzenia jednego treningu i pozwolił Darko Jevticiowi wcielić się w rolę trenera. Szwajcar dobrał sobie współpracowników i wspólnie zaplanowali trening. Zajęcia miały być rozluźniające i zabawne, ale zdaniem prawdziwego trenera wyszło całkiem poważnie. – Coś takiego robiliśmy już w zespole rezerw. Trochę sprowokowaliśmy zawodników i zobaczyliśmy dzięki temu, jak oni nas odbierają. Czasami się boję, że piłkarze szybko zapominają te wszystkie ćwiczenia, ale grupa zaproponowała podobne zajęcia do naszych. Coś w tych głowach jednak zostaje – śmieje się Serb.

– Widziałem jak zespół pracował, jaka była koncentracja i atmosfera. Jesteśmy na dobrej drodze – dodaje Wołodymyr Kostewycz, który wcielił się w rolę trenera przygotowania fizycznego.

Od tego meczu rozpoczęło się nieszczęście Lecha

W poprzedniej rundzie od meczu z Koroną Kielce rozpoczęło się całe nieszczęście Kolejorza w rundzie mistrzowskiej. W 31. kolejce zespół Gino Lettieriego przyjechał do Poznania, w którym nigdy nie udało mu się wygrać. Lech będący wówczas liderem tabeli po rundzie zasadniczej miał się tylko rozpędzić, dopisać trzy punkty i skoncentrować na trudniejszych meczach. Nawet trener Korony niezbyt wierzył w zwycięstwo, więc wystawił rezerwowy skład, który niespodziewanie zwyciężył 1:0. Gdy dziennikarze przypominali Ivanowi Djurdjeviciowi tamto spotkanie, ten tylko westchnął. – E tam, to już dawno za nami. Teraz mamy czystą głowę i koncentrujemy się na nadchodzącym meczu – stwierdził.

W sobotę Lettieri nie będzie mógł wystawić podstawowych obrońców – Bartosza Rymaniaka i Michała Gardawskiego, którzy pauzują za cztery żółte kartki. Dotychczas obaj byli niezbędni i zagrali we wszystkich meczach. - Na pewno za takich piłkarzy trudno znaleźć zastępców, ale musimy sobie jakoś poradzić. W Poznaniu czeka nas trudna przeprawa, Lech to przecież czołowy zespół polskiej ekstraklasy - mówi Lettieri.

Jeśli Lech wygra, może być to dla niego bardzo udana kolejka. Między sobą rywalizują bowiem zespoły z górnej części tabeli. W piątek Lechia podzieliła się punktami z Piastem, a w niedzielę Legia Warszawa zagra w prestiżowym meczu z Wisłą Kraków. Jeśli Kolejorz wygra, ma szanse wylądować na podium.

Kibice przerwali bojkot

- Kilku zawodników pytało mnie, dlaczego nie ma dopingu. Mówiłem im, że najpierw muszą na niego zapracować dobrą grą, ale tak serio, uważam, że to dużo mówi, jak tego wsparcia potrzebujemy. Zwłaszcza nowi zawodnicy, którzy jeszcze tego nie posmakowali. To dodatkowa motywacja – ocenia trener Lecha.

Na początku sezonu stadion był zamknięty decyzją wojewody wielkopolskiego, który ukarał kibiców za wbiegnięcie na murawę podczas meczu z Legią. „Kocioł”, czyli sektor dla najbardziej zagorzałych kibiców, na kilka dodatkowych meczów zamknęła jeszcze Komisja Ligi, więc mecze Lecha toczyły się w ciszy lub przy spontanicznych reakcjach publiczności. Doping przy Bułgarskiej nie był prowadzony nawet, gdy obie kary już minęły. Była to decyzja samych kibiców, którzy milcząc, buntowali się przeciwko władzom klubu.

Dopiero w tym tygodniu opublikowali w tej sprawie specjalne oświadczenie. „Od najbliższego meczu z Koroną Kielce w „Kotle" będą wisieć flagi i będzie prowadzony doping. Wszystkich, którym na sercu leży dobro i marka naszej ekipy kibicowskiej, a także wszystkich którzy wyżej niż dziadowskie działania niekompetentnych ludzi w klubie oraz pokraczne występy boiskowych parodystów cenią sobie wartości stricte kibolskie, nasze święte barwy, Kolejowy Herb, Kocioł i nasze miasto oraz region - gorąco zapraszamy i zachęcamy do przyjścia w sobotę do Kotła” – czytamy na stronie Kibice Lecha Poznań na „Facebooku”.

Początek meczu Lech Poznań – Korona Kielce w sobotę o godz. 20.30. Relacja na Sport.pl i w aplikacji mobilnej.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.