Ekstraklasa. Rzecznik Wisły Kraków: Powiązania kiboli z naszym klubem nie są prawdziwe! Reportaż TVN24 oddaliśmy prawnikom do analizy

W sobotę TVN24 wyemitował wstrząsający reportaż o związkach Wisły Kraków z kibolami i środowiskiem przestępczym. - Te powiązania są nieprawdziwe! A Damian Dukat, a nie Damian D., nie jest przestępcą - mówi Sport.pl rzecznik prasowa klubu Iwona Stankiewicz.

Sebastian Staszewski: Obejrzała pani reportaż autorstwa Szymona Jadczaka pt. „Piłka nożna i gangsterzy”, który wyemitowała stacja TVN24 w programie „Superwizjer”?

Iwona Stankiewicz: Obejrzałam.

Czy opisane tam wpływy kiboli w klubie są prawdziwe?

Nie są prawdziwe. Ten temat był poruszony na konferencji prasowej w styczniu 2018 roku. Reportaż oddaliśmy już prawnikom do analizy.

Dlaczego więc piłkarze przed meczem z Cracovią w grudniu 2016 roku rozgrzewali się w koszulkach z napisem „Dudek wracaj do zdrowia”, skoro wspominany „Dudek”, czyli Kamil D., to – jak ujawnił dziennikarz TVN24 – członek gangu, który zdrowie utracił w skutek postrzału z pistoletu w trakcie gangsterskich porachunków w Mysłowicach?

Wisła bierze udział w różnych akcjach wsparcia osób, które ucierpiały, które są chore albo poszkodowane. W tamtym czasie do klubu zwrócili się ludzie, którzy poprosili, aby wesprzeć tamtego pana i zarząd zdecydował, że pomoże. Nigdy nie mamy możliwości przeprowadzenia pełnej weryfikacji takiej informacji więc bazujemy na zaufaniu. Jeżeli informacje przekazane w materiale TVN24 są prawdziwe to w tym przypadku zostaliśmy wprowadzeni w błąd.

Czyli życiorys Kamila D. i okoliczności utraty przez niego zdrowia nie były wam znane?

Nie były.

Kto podjął decyzję, że piłkarze założą takie koszulki?

To było dość dawno temu, w tej chwili nie jestem w stanie odpowiedzieć na te pytanie.

Czy mieliście świadomość, że były wiceprezes Damian Dukat, który wciąż jest członkiem zarządu Towarzystwa Sportowego, jest powiązany ze środowiskiem pseudokibiców? Że to właśnie on jest rzekomo odpowiedzialny za zorganizowanie ostrzału stadionu przy ulicy Reymonta z rac podczas meczu Wisły Kraków z Ruchem Chorzów w 2014 roku?

Przede wszystkim dla nas to Damian Dukat, a nie Damian D., bo w tej chwili nie ma on postawionych żadnych zarzutów i nie jest osobą karaną. Skracanie jego nazwiska do litery D. i zamazywanie jego twarzy jest zabiegiem wyłącznie dziennikarskim mającym wywołać u odbiorcy wrażenie, że mowa o przestępcy. W programie pojawiło się stwierdzenie, że Damian organizował ostrzał stadionu przed meczem. Tylko że on w tamtym czasie przebywał w Barcelonie, co może udowodnić za pomocą biletów lotniczych i dowodów logowania telefonu w tamtych okolicach. Natomiast wiem też, że Damian wyda swoje oddzielne oświadczenie.

W tej chwili klub nie widzi przeszkód, aby wciąż współpracować z Dukatem?

Damian jest obecnie członkiem zarządu TS i my nie możemy unikać go tylko dlatego, że ktoś opublikował daleko posuniętą tezę, że jest przestępcą. Dla nas tylko teza pana Jadczaka.

"Superwizjer" TVN o związkach gangsterów z Wisłą Kraków: nieświęty spokój polskiego futbolu

Dlaczego Wisła proponowała zatrudnienie Marka Z., ps. „Korek”, odbywającego w tamtym okresie karę pozbawienia wolności? I czy to prawda, że już wcześniej klub zatrudniał osoby mające na koncie wyroki? Na przykład Wojciecha Ł., skazanego na cztery lata więzienia za udział przy śmiertelnym pobiciu Tomasza C., ps. „Człowiek”?

Te osoby zatrudnił poprzedni zarząd. A dokument, który powstał i który mogliście państwo zobaczyć w materiale TVN24, miał na celu umożliwić tej osobie resocjalizację. W Polsce wiele firm prowadzi politykę otwartości dla ludzi, którzy chcą wrócić do funkcjonowania w społeczeństwie. Taka otwartością wykazał się nasz klub w stosunku do byłego pracownika.

Dlaczego pracownicy Wisły wpuścili na mecz z Miedzią Legnica kibiców, którzy nie przeszli żadnej kontroli? Mogliśmy to zobaczyć na materiale wideo z monitoringu.

Były to osoby, które mają wydane akredytacje w celu organizowania dopingu i opraw na naszym stadionie. Osoby te sprawdzane są przez służby już po przejściu przez bramę.

A czemu nie przed bramą?

Bo za bramą też stoją służby, które mają odpowiednie uprawienia. Takie są procedury bezpieczeństwa na większości stadionów.

Te osoby miały bilety?

Miały akredytacje wydane przez klub.

Czy na terenach Wisły wciąż działa i działać będzie siłownia, której właścicielem jest poszukiwany listem gończym Paweł M., ps. „Misiek”?

Lokal został wynajęty przez poprzedni zarząd Towarzystwa Sportowego w 2013 roku. Umowa najmu wygasa dopiero w listopadzie 2019 roku. Jeśli wszystkie płatności będą uregulowane na czas to w tej chwili nie widzimy przesłanek do rozwiązania umowy.

I list gończy wam nie przeszkadza?

Wystawienie listu gończego za Pawłem M. nie jest argumentem do rozwiązania umowy, bo w 2013 roku na Pawle M. nie ciążyły żadne zarzuty.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.