Tezy, fakty i opinie przedstawione w reportażu TVN24 kreują mroczny obraz klubu z Reymonta.
Prezes Marzena Sarapata i były wiceprezes Wisły Kraków S.A. Damian Dukat dostali się do władz klubu jako delegaci sekcji Trenuj Sporty Walki powiązanej -według reportażu - z kibolami z gangu Sharksów. Dukat, który ze swej funkcji wiceprezesa niedawno zrezygnował, nadal jest jednak członkiem zarządu Towarzystw Sportowych Wisła.
>> Wisła Kraków - Lechia Gdańsk. Hit nie zawiódł oczekiwań, Wisła rozgromiła Lechię!
Grupa kibiców tzw. Sharksów została przedstawiona w materiale jako ostra i bezwzględna, rozprawiająca się ze swoimi przeciwnikami za pomocą maczet i noży, zastraszająca również swoich członków (wlewano im wrzątek do gardła, gdy współpracowali z policją).
W reportażu zostały przedstawione zdjęcia Damiana Dukata, ze wspólnych imprez z przywódcami Sharksów (po części już z wyrokami) oraz zeznania świadków, że był on organizatorem akcji ostrzeliwania racami meczu Wisły z Ruchem. Dodatkowo w materiałach filmowych ze stadionu widniał jako biorący udział w incydentach na trybunach. Wraz z obecną prezes Wisły w przeszłości pomagał przed sądem osobom skazanym za rozboje i obiecywał, że zatrudni je w klubie jeśli sąd uchyli im areszt.
>> Napoli - Fiorentina. Napoli wygrywa po bramce Insigne. Grało trzech Polaków. Milik z asystą
Władze Wisły Kraków w komunikacie nie odniosły się do zarzutów stawianych przez autora materiału Szymona Jadczaka. Podkreślono, że pan Dukat „nie jest skazany, ani tymczasowo aresztowany, nie postawiono mu także żadnych zarzutów", a zabieg zamazania jego twarzy i mówienia o nim jako o Damianie D. ma na celu „sprawienie wrażenia, że to groźny przestępca".
Ponadto w komunikacie czytamy:
„Wszystkie zmiany organizacyjne i personalne, jakie miały miejsce w ostatnich latach w Towarzystwie Sportowym Wisła Kraków czy spółce Wisła Kraków SA odbywały się w zgodzie z obowiązującymi zapisami statutów TS Wisła Kraków oraz Wisła Kraków SA, a także przepisami prawa."
Reportaż tego nie kwestionował, zaznaczał jedynie, że działaczowi, który sprzeciwiał się objęciu władzy w klubie osób powiązanych z kibicami, spłonął samochód.
>> Fatalny uraz Roberto Firmino. w meczu Tottenham - Liverpool
W oświadczeniu Wisły nie ma też odniesień do informacji dziennikarza TVN24, że w Wiśle pracowały osoby skazane za rozboje, udziały w zadymach i jedna osoba skazana za udział w zabójstwie, Nie ma też odniesienia do umowy na najem klubowego lokalu dla Pawła M. (pseudonim „Misiek"), który jest obecnie ścigany listem gończym za przewodzenie grupie przestępczej, a dwa dni przed planowanym aresztowaniem wyjechał z kraju. „Misiek" przedstawiany jest w reportażu jako dobry kolega Dukata.
W piśmie klubu pokreślono natomiast działania jakie Biała Gwiazda podejmuje walcząc z chuliganami na trybunach.
„Władze Wisły Kraków SA wielokrotnie podejmowały decyzje wymierzone w kibiców łamiących prawo, w ramach przysługujących uprawnień - jako jedyny klub w Polsce zakazaliśmy posługiwania się w trakcie meczów tzw. sektorówkami, pod którymi chowają się osoby odpalające zakazane race, wielokrotnie wprowadzaliśmy i egzekwowaliśmy zakazy wejścia na teren stadionu dla osób naruszających przepisy. Wokół każdego klubu piłkarskiego istnieją różne grupy kibiców, także te naruszające porządek prawny. Zwalczanie przestępczości to zadanie dla organów państwa - Policji, Prokuratury i Sądów, a nie działaczy klubów sportowych."
>> Bayern Monachium wygrywa z Bayerem Leverkusen. Robert Lewandowski bez gola w jubileuszowym meczu
Całe pismo zaczyna się od stwierdzenia:
„Protestujemy przeciwko kłamliwym i bezpodstawnym twierdzeniom wielokrotnie powtarzanym w programie Superwizjer TVN24 wyemitowanym w dniu 15 września 2018 roku, iż jakoby Wisła Kraków oraz Towarzystwo Sportowe Wisła Kraków zostały przejęty przez ludzi związanych ze światem przestępczym".
Wisła przekazała, że materiał telewizji został przekazany do analizy przez prawników.