Ekstraklasa. Zagłębie Lubin - Lech Poznań. Lech ma coraz więcej problemów. III-ligowa defensywa nie dała rady Zagłębiu Lubin

Lech Poznań nie zmienił krytykowanego przez kibiców ustawienia i przegrał drugi mecz z rzędu. Po porażce 1:2 z Zagłębiem Lubin stracił pozycję lidera LOTTO Ekstraklasy. W grze "Kolejorza" pojawiają się nowe problemy.

Trzecioligowa obrona

Kibice Lecha Poznań jeszcze przed meczem widząc jaki skład został wyznaczył na mecz z Zagłębiem Lubin mogli przecierać oczy ze zdumienia. Ivan Djurdjević zaryzykował wystawiając na lewym wahadle Marcina Wasielewskiego, który jeszcze dwa tygodnie temu grał w trzecioligowych rezerwach Lecha. Tam, w meczu z Bałtykiem Koszalin strzelił nawet gola. Djurdjević w obliczu kontuzji Kostewycza i Rogne zgłosił go do gry, a następnie wystawił w pierwszym składzie. W LOTTO Ekstraklasie poziom jest jednak wyższy i samo zaangażowanie nie wystarczyło do osiągnięcia celu.

Obrona Lecha składała się więc z zawodników, którzy w poprzednim lub nawet tym sezonie grali na trzecim poziomie rozgrywkowym. Poza wspomnianym Wasielewskim, bezpieczeństwo z tyłu mieli zapewnić wyciągnięci przed sezonem z rezerw De Marco i Orłowski. Obaj zagrali słabo - źle się ustawiali i nie ustrzegli się indywidualnych błędów. Pole do popisu mieli skrzydłowi Zagłębia Lubin. Różnica poziomów była łatwo zauważalna. To kolejny z meczów, który powinien być jasnym sygnałem dla władz klubu, że drużyna potrzebuje wzmocnień w defensywie.

Ekstraklasa. Lech Poznań przegrał! Zagłębie Lubin wiceliderem

Jóźwiak na ławce to marnowanie potencjału

W nowym ustawieniu nie ma na boisku miejsca dla najbardziej utalentowanego zawodnika w klubie. Sprawdzany ostatnio na lewym wahadle nie zdał egzaminu. Lech zagrał w Lubinie trójką środkowych pomocników i dwoma napastnikami. Jóźwiak nie pasuje do żadnej z tych pozycji. To jeden z argumentów przemawiający za zmianą ustawienia na bardziej standardowe w naszej lidze np. 4-2-3-1.

Po drugiej stronie boiska biegał Maciej Makuszewski, który od początku sezonu, i zmiany pozycji, mało daje swojej drużynie w grze do przodu. Rzadziej niż w poprzednich sezonach dośrodkowuje w pole karne przeciwnika. W grze obronnej wcale nie jest lepiej. Ofensywnie grający Dziwniel miał na połowie Lecha dużą swobodę.

Do słabej obrony dołączył mizerny atak

„Kolejorz” był w Lubinie mało konkretny. „Nabił” posiadanie piłki do 63 proc. podaniami między stoperami i defensywnymi pomocnikami. Najczęściej rozgrywając piłkę blisko linii środkowej. Ponad 600 podań przełożyło się na zaledwie dwa celne strzały. Brakowało gry skrzydłami. Christian Gytkjaer angażował się głównie w fizyczną walkę z obrońcami Zagłębia. To smutna nowość w grze Lecha. Dotychczas narzekać można było tylko na obrońców. W niedzielnym meczu równie słabo zagrali ofensywni piłkarze.

Lech, mimo że od 15. minuty przegrywał przycisnął rywali dopiero w końcówce spotkania. Trener wprowadził na boisko Dioniego, Raduta i Jóźwiaka, ale efekt odważniejszej gry „Kolejorza” był taki, że kolejne sytuacje stworzyło sobie Zagłębie. Najlepszą zmarnował Bartłomiej Pawłowski.

Ekstraklasa. Lech znów zagra trójką w obronie. Joao Amaral wskazał różnicę między ligą portugalską, a polską

Lech nie jest już liderem

Druga porażka z rzędu sprawiła, że Lech nie jest już najlepszym zespołem w Ekstraklasie. Piłkarze Djurdjevicia tracą dwa punkty do Lechii Gdańsk, która jest jedyną niepokonaną drużyną w ligowej stawce.

Kolejny mecz wcale nie będzie łatwiejszy. Do Poznania przyjedzie dobrze spisujący się w tym sezonie Piast Gliwice.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.