W trzecim spotkaniu 4. kolejki Lotto Ekstraklasy doszło do starcia ostatniego z przedostatnim zespołem w ligowej tabeli. Pogoń, która przed sobotnim meczem nie tylko nie miała na koncie żadnego punktu, ale i strzelonego gola, podjęła na własnym stadionie Cracovię (jedno "oczko" wywalczone w starciu z Arką Gdynia).
Oba zespoły nie zgotowały kibicom wielkiego widowiska. W pierwszej połowie z murawy długo wiało nudą. Zmieniło się to dopiero w 30. minucie po akcji Spasa Delewa, który wywalczył rzut karny. Jedenastkę na gola pewnie zamienił natomiast Adam Frączczak. Przed przerwą Cracovia przy odrobinie szczęścia mogła doprowadzić do wyrównania, ale dośrodkowana z rzutu rożnego piłka, z pomocą silnie wiejącego w stronę bramki wiatru, uderzyła jedynie w słupek.
Po zmianie stron Pogoń zaczęła grać asekuracyjnie, zadowalając się jednobramkowym prowadzeniem. Szczecinianie zostali za takie podejście skarceni. Cracovia zaczęła przeważać, a pierwsze ostrzeżenie przyszło po kwadransie drugiej połowy, kiedy Mateusz Wdowiak trafił piłką w słupek. Tyle szczęścia Pogoń nie miała za to kilka minut później. Milan Dimun przedłużył głową dośrodkowanie w stronę Cornela Rapy, a boczny defensor wyrównał uderzeniem z powietrza stan rywalizacji.
Do samego końca to Cracovia sprawiała lepsze wrażenie, ale żaden z zawodników Pasów nie zdołał już pokonać Łukasza Załuski.
Oba zespoły, niezależnie od wyników pozostałych potyczek w 4. kolejce, pozostaną w strefie spadkowej.