Piątkowy, otwierający 4. kolejkę Lotto Ekstraklasy mecz w pierwszej połowie nie zachwycił. Zarówno Lechia, jak i Miedź grały słabo, a w ich poczynaniach dominował przypadek.
Przed przerwą kibice zgromadzeni na stadionie w Gdańsku obejrzeli tylko jeden celny strzał. Na szczęście dla podopiecznych Piotra Stokowca piłka uderzona głową przez Jakuba Araka nie tylko poszybowała w światło bramki, ale i zatrzepotała w siatce. To była jedyna warta odnotowania akcja w ciągu pierwszych 45 minut zawodów.
O wiele lepsze, żywsze spotkanie zobaczyliśmy po zmianie stron. Lechia dominowała przez pierwszy kwadrans, a swoją przewagę udokumentowała golem na 2:0 po błyskawicznym kontrataku zakończonym mierzonym uderzeniem Patryka Lipskiego.
Po drugim trafieniu gospodarze się cofnęli i oddali inicjatywę rywalom. Miedź stwarzała sobie sytuacje, ale zawodnikom beniaminka brakowało wykończenia, a w bramce Lechii dobrze spisywał się Dusan Kuciak. Najbliżej pokonania Słowaka byli Marquitos i Petteri Forsell, ale w obu sytuacjach golkiper gospodarzy wykazywał się kapitalnym refleksem.
Ekstraklasa. Paweł Brożek ponownie piłkarzem Wisły Kraków?
Lechia przedłużyła tym samym swoją serię bez porażek. W tym sezonie gdańszczanie jeszcze nie przegrali - w pierwszej kolejce pokonali wicemistrza Polski Jagiellonię Białystok 1:0, w drugiej zremisowali ze Śląskiem Wrocław 1:1, a w poprzednim tygodniu urwali punkty warszawskiej Legii.