Ekstraklasa. Legia Warszawa po chorwacku, czyli strata czasu Dariusza Mioduskiego [W polu K]

Romeo Jozak, a później Dean Klafurić, przy wsparciu Ivana Kepciji, mieli zbudować silną Legię opartą na bałkańskich standardach. Zamiast tego, klub zarządzany przez Dariusza Mioduskiego, znów musi drżeć o awans do europejskich pucharów i martwić się o spięcie budżetu.


- Trzeba pamiętać, że na Słowacji odpadliśmy z eliminacji Ligi Mistrzów, ale nie z eliminacji europejskich pucharów. Za kilka dni mamy mecz ligowy, za tydzień znów walczymy w Europie. Awans do fazy grupowej Ligi Europy jest naszym celem minimum, na nim się skupiamy. Do tego potrzebujemy stabilizacji. Szanuję pracę trenera Adama Nawałki, ale dzisiaj nie jest on tematem - powiedział po meczu ze Spartakiem Trnawa prezes Legii, Dariusz Mioduski.

Niecałą dobę później przy Łazienkowskiej nie pracował już Dean Klafurić, a w mediach pojawiła się informacja, że mistrzowie Polski nie doszli do porozumienia z Nawałką. Legia miała potrzebować stabilizacji, by awansować do fazy grupowej LE, a tymczasem, w trakcie eliminacji do niej, pogrąża się w chaosie. Chaosie, który w klubie panuje co najmniej od zeszłego roku.

Tak właśnie trzeba nazwać czas chorwackiej myśli szkoleniowej, który nastał w Legii po zwolnieniu Jacka Magiery i Michała Żewłakowa. Mioduski wymarzył sobie silny klub oparty na bałkańskich standardach, który zbudować mieli Romeo Jozak i Ivan Kepcija. Zamiast tego, raptem po kilku miesiącach, tylko krok dzieli go od tragedii. Taką, sportową i finansową, będzie kolejny rok bez europejskich pucharów w Warszawie.

Prezes Legii nie uczy się na własnych błędach. Po zwolnieniu Magiery, Legia straciła 213 dni z Jozakiem w roli trenera. "Doktor futbolu" o piłce mówił pięknie, choć czasami bardzo niezgrabnie, jak np. wtedy, gdy swoich piłkarzy porównał do dziewczynek. Jozak może byłby niezłym psychologiem, ale szkoleniowcem okazał się żadnym.

Zwolnienie go i pozostawienie w klubie Klafuricia wydawało się jedynym rozsądnym posunięciem, które mogło uratować Legii sezon. I to się udało. Należy podkreślić - udało bardzo szczęśliwie, bo warszawiacy dublet zdobyli bardziej słabością rywali niż własną siłą.

Pochłonięty bieżącymi sprawami, Mioduski zapomniał o niedalekiej, a bardzo ważnej przyszłości. Od zwolnienia Jozaka do podpisania rocznej umowy z Klafuriciem minęło 51 dni. W tym czasie mistrz Polski nie potrafił jednak znaleźć i zatrudnić poważnego trenera. Legii odmówił Adrian Gula, na odejście Jerzego Brzęczka nie zgodziła się Wisła Płock. W związku z tym prezes zaczął wmawiać opinii publicznej, że Klafurić, który do tej pory pracował samodzielnie tylko z kobietami, jest odpowiednim kandydatem na stanowisko pierwszego szkoleniowca mistrza Polski.

Kolejnych 58 dni warszawiacy zmarnowali na naukę ustawienia 3-5-2, po którym od samego początku widać było, że nie przyniesie wiele dobrego. Mit Klafuricia jako wielkiego stratega upadł bardzo szybko. Szybciej, niż ktokolwiek mógłby przypuszczać.

Ale Legia wciąż traci czas, bo chociaż kolejnego Chorwata w klubie już nie ma, to jego następcy przy Łazienkowskiej też próżno szukać. W ligowym meczu z Lechią Gdańsk i czwartkowym spotkaniu z luksemburskim Dudelange zespół znów chwilowo poprowadzi Aleksandar Vuković.

Wszystko przez to, że przez dziesiątki dni, na trzy tygodnie przed najważniejszym w sezonie dwumeczem (jeśli uda się wyeliminować Luksemburczyków), w klubie nie potrafili wysondować odpowiedniej liczby trenerów i stworzyć listy potencjalnych kandydatów na stanowisko. Wszystko opierało się na wpatrzeniu w Nawałkę, który w kluczowym momencie powiedział "dziękuję".

Kimkolwiek będzie nowy szkoleniowiec Legii, czasu na poznanie i przygotowanie zespołu wiele mieć nie będzie. Przed jedną z najważniejszych częściu sezonu Legia znów działa doraźnie, z doskoku. Przy Łazienkowskiej znów będą potrzebowali szczęścia. Pytanie, czy w tak krótkim czasie, może ono dopisać po raz drugi. Oby, dla dobra klubu, jednak licząc tylko na fart, Legia Mioduskiego wiele nie osiągnie.

Hildeberto odszedł z Legii Warszawa

Transfery. Manchester United nie odpuszcza. Robert Lewandowski częścią dużej wymiany?

Leszek Ojrzyński: Jestem gotów na Legię

Więcej o:
Copyright © Agora SA