Legia Warszawa - Zagłębie Lubin. Błąd za błędem. Mistrz Polski przegrywa na inaugurację ekstraklasy

Trzy bramki w pierwszej połowie, jedna w samej końcówce drugiej. Legia Warszawa na inaugurację nowego sezonu ekstraklasy przegrała u siebie z Zagłębiem Lubin 1:3.

14 kwietnia 2018 r. Legia przegrywa 0:1 z Zagłębiem Lubin. Dzień po porażce pracę traci Romeo Jozak. Drużynę przejmuje jego asystent Dean Klafurić i doprowadza ją do mistrzostwa Polski. Wtedy niewielu wierzyło, że to mu się uda. Ale się udało - w ekstraklasie Legia pod wodzą Klafuricia nie przegrała do końca sezonu. Nowy zaczęła jednak od porażki - znowu z Zagłębiem, znowu w Warszawie, tym razem jednak aż 1:3.

- Będziemy chcieli narzucić swój styl gry - zapowiadał przed meczem Klafurić. I Legia ten styl narzucała, a przynajmniej próbowała - na początku starała się długo utrzymywać przy piłce, operować maksymalnie na dwa kontakty - ale to Zagłębie miało lepsze okazje.

Powinno prowadzić już w 7. minucie - błąd, który w środku pola popełnił Miroslav Radović, naprawił jednak Arkadiusz Malarz. Powinno prowadzić też w 11. - ale błąd, który przed polem karnym popełnił Inaki Astiz, tym razem naprawił Mateusz Żyro. A w 13. minucie powinno przegrywać, ale nie przegrywało, bo Kasper Hamalainen trafił w słupek.

Przegrywała za to Legia, i to szybko, bo już od 15. minuty 0:1 (gol Patryka Tuszyńskiego), a od 21. - 0:2 (gol Filipa Starzyńskiego z rzutu karnego).

Mistrz Polski za odrabianie strat zabrał się jeszcze przed przerwą. I częściowo je odrobił - w 37. minucie kontaktową bramkę (prawą nogą!) zdobył Adam Hlousek. Ale powinien odrobić w całości. Konkretnie Cafu - w 41. minucie, ale zamiast strzelać od razu, postanowił minąć bramkarza, co zajęło mu tak wiele czasu, że na linii ustawił się Daniel Dziwniel, który wybił piłkę.


To była dobra pierwsza połowa. A może nawet nie tyle dobra, ile zwyczajnie dobrze patrzyło się na ten radosny futbol. Po przerwie było już jednak gorzej. Wesołej piłki było znacznie mniej, a nawet jak była - a bywała, bo grającej odważnie Legii zdarzało się nadal popełniać błędy - to przełożyła się tylko na jedną bramkę, dla Zagłębia, którą w 88. minucie zdobył Tuszyński.

Legia nie ma teraz chwili oddechu. Do końca miesiąca czekają ją mecze co trzy dni. Kolejne spotkanie na Łazienkowskiej już we wtorek. Do Warszawy przyjedzie mistrz Słowacji, czyli Spartak Trnawa, z którym drużyna Klafuricia zagra w II rundzie eliminacji Ligi Mistrzów. Początek meczu o 21.

Joao Amaral w Lechu Poznań. To najdroższy transfer w historii LOTTO Ekstraklasy! 

Michał Pazdan i Artur Jędrzejczyk mogą odejść z Legii. Do klubu wpłynęły oferty z Turcji

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.