Mecz zdecydowanie lepiej rozpoczęła Termalica Bruk-Bet Niecieczka, która już w dziewiątej minucie wyszła na prowadzenie. Roman Gergel wyszedł na sytuację sam na sam z Thomasem Daehne, ale ten odbił jego strzał. W dobrym miejscu był jednak Samuel Stefanik, który wpakował piłkę do bramki, a ekipa Zielińskiego wyszła na prowadzenie w 100. meczu w Ekstraklasie.
W drugiej połowie działy się już prawdziwe cuda. A wszystko zaczęło się od wejścia Semira Stilicia. Już po ośmiu minutach Bośniak popisał się fenomenalnym strzałem z półwoleja i wpakował piłkę do bramki. Gol - stadiony świata.
Wydawało się, że mecz zakończy się remisem, ale w końcówce błąd popełnił gracz Termaliki Joona Toivio i dzięki temu Merbaszwili znalazł się sam na sam z Muchą. Piłkarz Wisły Płock nie miał większego problemu i umieścił piłkę w bramce.
Termalica przegrała niemal na własne życzenie i wiele wskazuje na to, że po tej kolejce będzie w strefie spadkowej.
Totalne nudy w Lubinie
W pierwszej połowie meczu działo się bardzo mało. Piłkarzom obu drużyn brakowało przede wszystkim jakości. Mimo wielu niedociągnięć lepiej prezentowała się drużyna Mariusza Lewandowskiego.
Najwięcej wydarzyło się w ostatnich minutach pierwszej połowy, a całe zagrożenie ze strony Zagłębia było autorstwa Maresa, który był bardzo aktywny. Tuż przed przerwą piłką nawet znalazła się w bramce, właśnie po strzale Czecha, ale sędzia liniowy nie miał wątpliwości, że piłkarz Zagłębia był na spalonym.
O drugiej połowie można napisać mniej więcej tyle, że się odbyła, a gdyby nie zmiany i żółte kartki, to nie działoby się absolutnie nic. Dość powiedzieć, że pierwszy celny strzał Lechii miał miejsce w 63. minucie, ale uderzenie Flavio nie sprawiło żadnego kłopotu bramkarzowi Zagłębia.
W ostatnich trzydziestu minutach działo się wiele. Było sporo fauli, żółtych kartek, a nawet kontuzja Pawła Stolarskiego. Piłki jednak nie uświadczyliśmy. Sytuacji bramkowych również.