Ekstraklasa. Armando Sadiku: To że nie grałem, to jak mieć ferrari i trzymać je w garażu

- To że nie grałem, to jak mieć ferrari i trzymać je w garażu, zamiast nim jeździć - powiedział na łamach "Przeglądu Sportowego" były napastnik Legii Warszawa, Armando Sadiku.

Reprezentant Albanii trafił do zespołu mistrza Polski minionego lata. Chociaż wydawało się, że Sadiku będzie solidnym wzmocnieniem ataku Legii, to ostatecznie transfer ten okazał się niewypałem.

26-latek wystąpił łącznie w 25 meczach, ale tylko 12 z nich zaczął w podstawowym składzie. Sadiku strzelił dla Legii siedem goli. - Na pewno byłem rozczarowany, że nie dostałem więcej szans. Nie osiągnąłem założonego celu, co do liczby bramek, ale jak miałem to zrobić, gdy nie grałem? - pyta Albańczyk na łamach "Przeglądu Sportowego".

W środę Sadiku oficjalnie został zawodnikiem hiszpańskiego Levante. Szansę na debiut były legionista ma już w sobotę, kiedy jego nowy klub podejmie u siebie Real Madryt. – Nie spodziewałem się, że odejdę. Oferta Levante pojawiła się nagle. Wszystko załatwiliśmy w ciągu jednego dnia. Cieszę się, że tak to się potoczyło. Liczę, że będę więcej grać niż jesienią - kończy napastnik.

Ekstraklasa. Legia się zbroi. Czy ma już zespół na miarę mistrzostwa?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.