EkstraStats dla Sport.pl. Dwie różne połowy w Białymstoku

Remis pogodził obie drużyny w Białymstoku i można powiedzieć, że żadnej nie należał się komplet punktów. Po tych dwóch jakże różnych połowach ciężko wskazać zespół, który zaprezentował się lepiej od rywala.

Przed przerwą zdecydowanie lepszy był Lech. Fakt, że jeśli już dochodził do sytuacji to w bezpośrednim lub pośrednim następstwie stałych fragmentów gry. Tak też przecież padła bramka dla gości, nieco szczęśliwa. Jagiellonia nie wyglądała najlepiej w pierwszej połowie, zupełnie nie istniejąc w strefie pozycji numer 10, na 20-30. metrze przed polem karnym Lecha. Brak kluczowych podań z tej strefy powodował, że ataki Jagiellonii były schematyczne i przewidywalne dla dobrze zorganizowanej defensywy Lecha. Skrzydłowi gospodarzy, mimo kilku błysków, nie potrafili przejąć inicjatywy, zbyt często kończąc dobrze zapowiadające się akcje niepotrzebnymi dryblingami. Zaskakująco bierni w pierwszej połowie byli też boczni obrońcy Jagi, umiejący przecież pokazać się w ofensywie.

Przykład ostrożnej decyzji w grze gości. Putnocky ma dwie opcje utrzymania piłki, ale żadna nie jest pewna, dlatego decyduje się na wybicie.Przykład ostrożnej decyzji w grze gości. Putnocky ma dwie opcje utrzymania piłki, ale żadna nie jest pewna, dlatego decyduje się na wybicie. EkstraStats.pl

Lech za sprawą dobrej gry Darko Jevticia czy Macieja Gajosa był zdecydowanie aktywniejszy w środku pola i generalnie dzięki temu sprawiał lepsze wrażenie. Gościom brakowało jednak podkreślenia dobrej gry większą liczbą konkretnych sytuacji pod bramką Mariana Kelemena. Stałe fragmenty gry mogą być skuteczną bronią na przełamywanie spotkań, ale od zespołu mierzącego w mistrzostwo Polski powinno się wymagać też umiejętności zagrożenia bramce z otwartej gry, zostawiając już na boku czy jest to gra pozycyjna czy kontratak. Wczoraj tego zabrakło, a przecież w drugiej połowie Lech miał momentami dużo miejsca na połowie odsłoniętej, dążącej do wyrównania Jagiellonii.

Akcje pokazujące dlaczego nie zawsze można winić napastników.. Najpierw Radut decyduje się na indywidualne wykończenie, mimo asysty obrońcy. W drugiej sytuacji Gytkjaer mógł dostać podanie zdecydowanie wcześniej i przede wszystkim na wolne pole, a nie za plecy.Akcje pokazujące dlaczego nie zawsze można winić napastników.. Najpierw Radut decyduje się na indywidualne wykończenie, mimo asysty obrońcy. W drugiej sytuacji Gytkjaer mógł dostać podanie zdecydowanie wcześniej i przede wszystkim na wolne pole, a nie za plecy. EkstraStats.pl

Akcje pokazujące dlaczego nie zawsze można winić napastników.. Najpierw Radut decyduje się na indywidualne wykończenie, mimo asysty obrońcy. W drugiej sytuacji Gytkjaer mógł dostać podanie zdecydowanie wcześniej i przede wszystkim na wolne pole, a nie za plecy.Akcje pokazujące dlaczego nie zawsze można winić napastników.. Najpierw Radut decyduje się na indywidualne wykończenie, mimo asysty obrońcy. W drugiej sytuacji Gytkjaer mógł dostać podanie zdecydowanie wcześniej i przede wszystkim na wolne pole, a nie za plecy. EkstraStats.pl

 Trener Bjelica ma od początku tego sezonu problem z napastnikami. W zeszłym sezonie Lech miał na tej pozycji kłopot bogactwa - silnego i skutecznego Marcina Robaka oraz sprytnego i dynamicznego Dawida Kownackiego. W obecnej drużynie nie widać podobnych atutów na środku ataku. W zasadzie poza dwiema sytuacjami, gdzie zawiedli koledzy, ani Bille Nielsen, ani Gytkjaer nie zaznaczyli swojej obecności w grze gości. Lech dobrze punktuje w tym sezonie, jest współliderem, ale brak takiego konkretnego “straszaka” z przodu może się czasem odbić czkawką, tak jak w Białymstoku.

W drugiej połowie zobaczyliśmy inną Jagiellonię, która po raz kolejny zapewniła sobie punkty golem w samej końcówce spotkania. Zespół trenera Mamrota po przerwie zagrał przede wszystkim dużo intensywniej. Nie było tu jakiejś znaczącej zmiany planu gry, wciąż wszystko zależało od bocznych stref. Nagle Lech został, może nie zepchnięty do defensywy, ale bardzo ograniczony. Sam mógł też z tego skorzystać, bo Jagiellonia wprowadzając kolejnych ofensywnych graczy coraz bardziej się odsłaniała. Lechowi, a konkretnie Gajosowi zabrakło kilkunastu centymetrów by uznać potencjalnie zwycięską bramkę. Znamienne jest to, że ta sytuacja również wyniknęła po stałym fragmencie gry.

Struktura Lecha przy ataku pozycyjnym gospodarzy. Środek pola właściwie odcięty od bezpiecznego zagrania do przodu. Takie ustawienie wymusza szukanie szans w bocznych strefach.Struktura Lecha przy ataku pozycyjnym gospodarzy. Środek pola właściwie odcięty od bezpiecznego zagrania do przodu. Takie ustawienie wymusza szukanie szans w bocznych strefach. EkstraStats.pl

Struktura Lecha przy ataku pozycyjnym gospodarzy. Środek pola właściwie odcięty od bezpiecznego zagrania do przodu. Takie ustawienie wymusza szukanie szans w bocznych strefach.Struktura Lecha przy ataku pozycyjnym gospodarzy. Środek pola właściwie odcięty od bezpiecznego zagrania do przodu. Takie ustawienie wymusza szukanie szans w bocznych strefach. EkstraStats.pl

Remis pogodził obie drużyny, ale bardziej zawiodła Jagiellonia, która grając u siebie, kompletnie nie potrafiła odnaleźć się na boisku w pierwszej połowie. Lech po przerwie także był innym zespołem, ale jednak przyzwyczaił nas już do kontrolowania korzystnego wyniku.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.