Bezradna Legia w starciu z Lechem Poznań. Gospodarze mieli pomysł na mistrzów Polski [Analiza EkstraStats]

W ligowym klasyku Lech Poznań nie dał szans Legii i odniósł na własnym stadionie pewne zwycięstwo 3:0. Mistrzowie Polski zagrali kolejny słaby mecz w tym sezonie, znów nie mając pomysłu ani na siebie, ani na zneutralizowanie atutów rywali.

Lech był mocny słabością Legii i to w zasadzie wszystko, co można by napisać o przebiegu tego spotkania. Oczywiście, pod względem taktycznym było widać jakiś zamysł Nenada Bjelicy na to spotkanie - uważna gra bez piłki, ale niezbyt głęboka, żeby nie dać się zepchnąć do defensywy oraz wykorzystanie szybkości swoich skrzydłowych w pojedynkach.  Dosyć szybko jednak okazało się, że najważniejszym zadaniem „Kolejorza” w tym meczu było trzymanie gardy przed kompletnie rozstrojoną Legią.

 Dużo względem ostatnich tygodni zmienił wracający do gry po zawieszeniu Maciej Gajos. Kapitan gospodarzy dodał w pomocy cechy, których brakowało drużynie w ostatnich tygodniach - dynamikę i agresję. Przełożyło się to na dużo lepszą grę oraz na stwarzane przez Lecha sytuacje strzeleckie (a także bramkę samego Gajosa). Wreszcie ataki „Kolejorza” nie kończyły się między kołem środkowym a polem karnym rywali po niedokładnym podaniu lub odpuszczeniu w stykowej sytuacji. Mając taki motor oraz defensywnie usposobionego Trałkę za plecami, wreszcie mógł błyszczeć Darko Jevtić, wracający pomału do swojej najlepszej dyspozycji.

Lech Poznań - Legia WarszawaLech Poznań - Legia Warszawa Screen/ Canal +

- Lech w średnim pressingu, podąża za piłką wracającą do obrońców Legii, ale nie atakuje ich za wszelką cenę, żeby nie rozbić struktury zespołu. Goście tracą element zaskoczenia w ataku pozycyjnym.

Jevtić zdobywający teren dryblingiem, czy atakujący dośrodkowaniem w drugie tempo Gajos sprawiali Legii wiele problemów, także dlatego, że uzupełniali się z szybkimi skrzydłowymi. Ten schemat powtarzał się kilkukrotnie - zaatakowanie przestrzeni za plecami bocznego obrońcy pozwoliło stworzyć przewagę i szukać dogrania na wolnego zawodnika w środku lub na zamknięciu akcji. Legia ocknęła się pod koniec pierwszej połowy, ale też trudno mówić tu o jakiejś radykalnej poprawie gry gości. Po prostu, nawet grając tak słabo i niespójnie jak w niedzielę, w końcu któraś akcja przyniesie celny strzał, nawet przypadkowo. Lech po strzeleniu dwóch goli w pierwszej połowie grał spokojny mecz, ustawiony w średnim pressingu neutralizował wszelkie próby ataku gości i punktował ich kontrami.

Lech Poznań - Legia WarszawaLech Poznań - Legia Warszawa Screen Canal +

Hloušek ma dwa pewne i jedno ryzykowne zagranie w strefę obrony Lecha - nie korzysta z żadnej opcji i wycofuje piłkę. Lech rzadko dopuszczał do takich sytuacji, więc tym trudniej je było wykorzystać.

Po Legii trudno było zauważyć jakiś konkretny pomysł na grę, także już w samym zestawieniu wyjściowej jedenastki. Trener Jozak miał także zastrzeżenia do zaangażowania swoich graczy, jednak też trudno było stwierdzić, czego od nich oczekiwał. Czy Legia miała szukać w polu karnym Sadiku? Czy liczyć na grę między liniami Hämäläinena? Czy postawić na szybkość Kucharczyka lub nieszablonowość Nagy’a? Żaden z graczy formacji ofensywnej nie pokazał swoich atutów lub też zespół nie potrafił ich wykorzystać. Pomijając jednak tę kwestię, Legii zabrakło przede wszystkim celnych, dokładnych podań w atakowanej tercji, którymi wykorzystaliby te nieliczne momenty przewagi na połowie Lecha. Można grać słabo drużynowo i taktycznie, ale wciąż mieć udane pojedyncze akcje. W Poznaniu mistrzowie Polski nie mieli nawet tego.

Lech Poznań - Legia WarszawaLech Poznań - Legia Warszawa Screen Canal +

Trójkąt w środku pola Lecha zapewnia dobry spacing. Trałka ubezpiecza linię pomocy, a dwójka Jevtić - Gajos wywiera presję w środkowej strefie oraz jest gotowa do natychmiastowego podłączenia się do ataku.

Przed trenerem Jozakiem bardzo trudny czas, bo w coraz pilniejszym trybie musi znaleźć swój pomysł na tę drużynę. W zasadzie jakikolwiek, bo w Poznaniu nie zobaczyliśmy żadnego, a opowieści o indywidualnościach zdolnych wygrywać Legii mecze należy już włożyć między bajki.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.