Legenda Rangers o nowym trenerze Lechii: Z Owenem klub wejdzie na wyższy poziom

Dajcie mu 2-3 miesiące. Potem zobaczycie, że odmieni drużynę. Adam wszystko robi step by step, krok po kroku - mówi Sport.pl o Adamie Owenie, nowym trenerze Lechii Gdańsk, Kris Boyd, legenda Glasgow Rangers.

Sebastian Staszewski: Pamięta pan Adama Owena z którym przez kilka lat współpracował pan w Glasgow Rangers? Został niedawno pierwszym trenerem Lechii Gdańsk.

Kris Boyd: Jasne, że pamiętam. Do Rangers przyszedłem latem 2006 roku. Adam dołączył do nas kilka miesięcy później.

I jak wspomina pan Walijczyka?

Zapamiętałem go jako faceta, który chce się rozwijać. Pomagał nam stać się lepszymi zawodnikami, ale jednocześnie ulepszał siebie. Dla mnie zrobił bardzo dużo. Zawsze chciał wiedzieć więcej, więcej, więcej. Uczył się nie tylko dla siebie, ale także dla zespołu. O Adamie rozmawiałem z kilkoma kolegami i każdy podkreślał, że dzięki niemu mieliśmy siłę by wygrywać. Jego przygotowanie było najwyższej klasy.

W trakcie pracy Owena w Rangers zdobywaliście mistrzostwa Szkocji, krajowe puchary, a w 2008 r. awansowaliście nawet do finału Pucharu UEFA. Jak dużą część tych sukcesów należy przypisać Owenowi?

Massive, olbrzymią. Świetną robotę wykonał wraz z Allym McCoistem i Kennym McDowallem. Nad wszystkim czuwał Walter Smith. W tamtym okresie graliśmy mecz za meczem. I bardzo ważnym aspektem była wytrzymałość. O to dbał Adam. Czasem śmialiśmy się, że jest pełen sprzeczności. Bo to naukowiec, ale nie taki, który każe ci biegać, bo tak mówi mu komputer. On tłumaczył nam jak robić to praktycznie, mądrze, jak oszczędzać energię, która może przydać się w końcówce meczu. Dawał nam coś ekstra. Dzięki temu mogliśmy osiągać sukcesy.

Jest pan zaskoczony tym, że Owen został pierwszym trenerem Lechii?

Nie.

Ale przecież nigdy nie pracował na takim stanowisku.

Jeśli spojrzymy na jego karierę to zauważymy, że on do tego dążył. Przez kolejne lata robił wszystko, aby zostać menadżerem. Był blisko walijskiej federacji, uczył się od najlepszych trenerów, pracował z zawodnikami w wielkich klubach. Celtic, Rangers, Sheffield United, Servette, reprezentacja Walii. Nie ma tu przypadku. Kilka miesięcy temu rozmawiałem z Adamem i mówił mi, że jest w kontakcie z ludźmi z Polski. Mówił też, że to dla niego wielka szansa, świadomie zdecydował się na ten krok. Po Euro 2016 mógł pracować wszędzie. To przecież dzięki niemu Walijczycy mieli taki power, że doszli aż do półfinału mistrzostw Europy. Ale on wybrał Gdańsk. Myślę że dlatego, iż czuł, że może dostać tam możliwość samodzielnej pracy.

Brak doświadczenia to nie przeszkoda?

Na pewno tak, ale Adam ma olbrzymie serce do pracy. Jest głodny. Chce sukcesów. Chce się rozwijać. I chce sprawiać, aby ludzie wokół niego byli lepsi. To jest cel jego zawodowego życia. Myślę, że każdy chciałby mieć w swoich szeregach takiego gościa.

Owen nie będzie miał trudności ze zdobyciem szacunku wśród piłkarzy? Kilku zawodników jest od niego młodszych zaledwie o trzy-cztery lata.

W podobnej sytuacji Adam był w Glasgow. Kiedy przyszedł miał tylko 27 lat. A my na każdej pozycji mieliśmy reprezentantów, chłopaków starszych, bardziej doświadczonych, a na dodatek charakternych. A mimo to niemal natychmiast udało mu się wejść w grupę. Stał się jednym z nas. Myślę, że szacunek zyskał sobie zaangażowaniem. Mówił czego chce nas nauczyć, dlaczego i co to da, a potem pokazywał wszystkie ćwiczenia. Wiedzieliśmy, że nie jest mądralą sprzed laptopa, tylko wie o co w tym wszystkim chodzi.

W sobotę Owen zadebiutował w nowej pracy. W jego pierwszym meczu Lechia pokonała Zagłębie Lubin 1:0.

Dajcie mu 2-3 miesiące. Potem zobaczycie, że odmieni drużynę. On wszystko robi step by step, krok po kroku. Lechia to kolejny krok.

Mocno pan w niego wierzy…

Bo poznałem go bardzo dobrze. Piłkarze Lechii będą zadowoleni ze współpracy z Adamem. To facet, który cieszy się pracą i zaraża tym innych. Trzymam za niego kciuki. Nie mogę zagwarantować, że z Polakami osiągnie jakiś spektakularny wynik, ale jestem przekonany, że klub pod jego wodzą się rozwinie i wejdzie na dużo wyższy poziom.

Więcej o:
Copyright © Agora SA