W 62. minucie pewnie wykorzystał rzut karny, chwilę później Arkadiusza Malarza pokonał uderzeniem głową po bardzo dobrym dośrodkowaniu Łukasza Madeja. Robak, który z Lecha Poznań odchodził po konflikcie z Nenadem Bjelicą, dał Śląskowi zwycięstwo nad Legią i przypomniał dlaczego od lat należy do czołówki napastników w kraju.
- Cieszą mnie gole, cieszy jednak przede wszystkim wygrana. Pokonaliśmy silny zespół w niesprzyjających okolicznościach. Przegrywaliśmy, chociaż od początku to my byliśmy lepszą drużyną, która tworzyła więcej sytuacji strzeleckich. Prawda jest taka, że zdominowaliśmy Legię - powiedział po sobotnim spotkaniu Robak.
34-letni napastnik zdaje się odżywać po konflikcie, który zmusił go do odejścia z Lecha Poznań. Chociaż w poprzednim sezonie Robak strzelił 18 goli, został królem strzelców ligi, a zawodnicy wybrali go najlepszym napastnikiem ekstraklasy, to Bjelica pełnym zaufaniem go nie darzył.
Z 37 występów w minionych rozgrywkach, Robak 21 zaliczył od pierwszej minuty. Tylko w dziewięciu z nich na boisku przebywał od początku do końca. Trener "Kolejorza" ponad gole doświadczonego zawodnika często stawiał odbudowanie Dawida Kownackiego.
- To była dziwna sytuacja. Byłem wysoko w klasyfikacji strzelców, a kolejne mecze zaczynałem na ławce. Nie ukrywam, że sądziłem, iż otrzymam pomoc. I otrzymałem, ale tylko od drużyny. Trener właściwie blokował to, abym zdobył koronę - mówił Robak w czerwcowej rozmowie ze Sport.pl.
Po tamtych słowach stało się jasne, że przyszłość doświadczonego napastnika w Poznaniu jest przesądzona. I chociaż pod koniec czerwca Robak zagrał jeszcze dla Lecha w meczu z Pelisterem w eliminacjach Ligi Europy, to 19 lipca podpisał dwuletni kontrakt ze Śląskiem.
I wydaje się, że był to ruch doskonały. Robak potrzebował miejsca, w którym będzie czuł pełne zaufanie, a Śląskowi niezbędny był skuteczny napastnik. W poprzednim sezonie we Wrocławiu musieli polegać tylko na nieregularnym Kamilu Bilińskim, który w 22 występach strzelił 11 goli. Żadnej bramki nie zdobyli Bence Mervo, Mariusz Idzik i wypożyczony z Pogoni Szczecin Łukasz Zwoliński.
Robak w sześciu meczach dla Śląska strzelił już cztery gole. - Dawno już Śląsk nie miał napastnika - pewnie od odejścia Marco Paixao - któremu reszta zespołu mogłaby po prostu zaufać. Nie chodzi jednak o kwestię relacji, ale sprawy na boisku: podanie piłki, utrzymanie jej, walkę w defensywie. Robak to bardziej fizyczny napastnik niż Mervo czy Biliński, którzy odpowiadali za ataki Śląska w poprzednich sezonach. Oni byli do gry na kontrę, Robakowi odpowiada plan skierowany na utrzymanie piłki, tworzenie akcji i przewagi. Inni zawodnicy mogą mu podać i są pewni, że nie skończy się to stratą - mówi Michał Zachodny z portalu "Łączy Nas Piłka".
- Jak na jego wiek ma on bardzo dobrą wytrzymałość. Może nie ma już oszałamiającej szybkości, ale za to doświadczeniem i intuicją stwarza sobie przewagę nad rywalem: jak przy drugim golu z Legią i dośrodkowaniu Madeja. Po prostu wiedział, jak powinien zachować się napastnik, jak zgubić obrońcę, gdzie oczekiwać piłki. To teoretycznie podstawy w grze "dziewiątki", ale naprawdę niewielu zawodników w Ekstraklasie ma to na takim poziomie.
- Wiem, że w Śląsku początkowo obawiali się, że wiek obydwu napastników (drugim jest 32-letni Arkadiusz Piech - red.) będzie problemem, ale Robak szybko rozwiał wątpliwości, miał dobre wyniki badań, łatwo wkomponował się w zespół. Warto też zwrócić uwagę na jego statystyki: ma nie tylko najwięcej w drużynie pojedynków, ale dodatkowo widać, że jest aktywny i w odbiorze, i w rozegraniu piłki - kończy Zachodny.
Jak wyglądają średnie statystyki Robaka po sześciu występach w tym sezonie? Zawodnik oddaje 2,5 strzału na mecz, 43 proc. z nich jest uderzeniami celnymi. 34-latek podaje z 75 proc. skutecznością, wygrywa 39 proc. pojedynków i 48 proc. pojedynków główkowych.
Dla Śląska najważniejsze jest jednak to, że Robak udowadnia, że potrafi strzelać gole w każdej sytuacji. Bramkę w meczu z Piastem Gliwice (1:1) zdobył strzałem głową po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, bramkarza Bruk-Betu Termaliki pokonał po dobiegnięciu do prostopadłego podania. Z Legią nie tylko wykazał się sprytem i doświadczeniem po dośrodkowaniu Madeja, ale też spokojem, kiedy wykonywał rzut karny. Tym zresztą imponował już w Lechu, z którym Śląsk zmierzy się u siebie za dwa tygodnie. Dla Robaka będzie to coś więcej niż tylko kolejny mecz ligowy.