Ekstraklasa. Jacek Magiera: Nie dziwię się kibicom. Tylko zdobyciem mistrzostwa Polski naprawimy popełnione błędy

- W ostatnich dniach dużą wagę przyłożyliśmy do odbudowy mentalnej po tym, co wydarzyło się w Tyraspolu. Bardzo trudno wraca się do domu po takim meczu -powiedział po meczu z Zagłębiem Lubin trener Legii Warszawa, Jacek Magiera.

Mistrzowie Polski pokonali Zagłębie Lubin 2:1 w meczu 7. kolejki LOTTO Ekstraklasy.

 Bramki dla Legii zdobyli Armando Sadiku i Sebastian Szymański. Gola dla gości z rzutu karnego strzelił Filip Starzyński.

- Zagraliśmy bardzo dobry mecz. Gratuluję postawy moim zawodnikom. Wygraliśmy zasłużenie - powiedział po spotkaniu Magiera.
- W ostatnich dniach dużą wagę przyłożyliśmy do odbudowy mentalnej po tym, co wydarzyło się w Tyraspolu. Bardzo trudno wraca się do domu po takim meczu. Nie jesteśmy jednak w stanie zmienić przeszłości. To, co zepsuliśmy, możemy naprawić tylko dobrą grą i zdobyciem mistrzostwa Polski. Tak też rozmawiamy w szatni. Cieszę się z tego jak zareagowała drużyna. Walczyliśmy o każdy metr boiska.

Kolejny mecz legioniści rozegrają 9 września we Wrocławiu. Ich rywalem będzie Śląsk.

-Piłkarze dostają trzy dni wolnego. To czas na to, by zawodnicy i sztab spędzili czas z najbliższymi. W czwartek przejdziemy badania wydolnościowe, w piątek odbędziemy dwa treningi, w sobotę zagramy mecz z Mazurem Karczew w ramach obchodów 70-lecia tego klubu. Później będziemy czekać na kadrowiczów i zaczynamy przygotowania do spotkania ze Śląskiem.

Magiera odniósł się też do sytuacji z trybun, gdzie kibice nie prowadzili dopingu i drwili z zawodników. -Rozumiem kibiców, bo chcą, by Legia wygrywała i grała w Europie. To cel naszego klubu. Nasze ambicje sięgają co najmniej Ligi Europy. W tym roku nie mamy nic... Nie było nam łatwo, jednak powiedziałem piłkarzom, że silne charaktery to przetrwają, że jeśli zagrają na swoim poziomie, to wygrają mecz. Wspierałem zawodników, oni wiedzą, że ja i mój sztab jesteśmy z nimi - powiedział.
W meczu z Zagłębiem czerwoną kartkę zobaczył Michał Pazdan. Reprezentant Polski wyleciał z boiska po raz drugi z rzędu. Wcześniej przydarzyło mu się w Tyraspolu podczas meczu z Sheriffem.

- Pazdanowi nie było łatwo. Bardzo chciał zagrać dobrze, chciał za bardzo, przez co popełnił kolejny głupi błąd. Michał wie, że zawalił, jeszcze siedzi w nim to, co przydarzyło się w Tyraspolu. Nie mam zamiaru go usprawiedliwiać, ale w Mołdawii zdecydowała chwila, emocje. Proszę jednak pamiętać, że to nie tylko Pazdan zawinił, sprawę zawaliliśmy wszyscy.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.